Ulubiony barista i magazynier Maradony przechodzi na emeryturę

Piłka nożna to historie – tworzą ją też ludzie pracujący w klubach na co dzień. W SSC Napoli taką osobą jest Tommaso Starace, magazynier i barista. Człowiek, który namacalnie był członkiem każdej ekipy mistrzowskiej klubu z Kampanii. Był ulubionym baristą i magazynierem Diego Armando Maradony. Przyszedł jednak czas i na niego, bowiem po prawie 50 latach pracy w klubie przeszedł na zasłużoną emeryturę.
Barista, magazynier, legenda
Tommaso Starace urodził się w 1955 roku. Dopiero co razem z Napoli został po raz czwarty mistrzem Włoch. Nie jest to pomyłka, bowiem jako jedyny w klubie był członkiem drużyny przy każdym wygranym tytule. Pracował wtedy, gdy Maradona, Careca oraz Bruno Giordano, a także w czasach tytułów z Di Lorenzo, Lobotką, Osimhenem, Kwarcchelią czy Lukaku. Człowiek, który przez prawie cztery dekady widział i słyszał więcej niż ktokolwiek inny w klubie. „Tommy” stał się kumplem Driesa Mertensa – do tego stopnia, że Belg celebrował gole, tak jak sam magazynier tańczył, gdy miał dobry humor.
Tommaso poza byciem baristą Maradony od prawie czterech dekad był też klubowym magazynierem – dokładnie od 1986 roku. Maradona był mu bardzo wdzięczny za rozwiązanie męczącego go problemu z butami – od tamtej pory Starace był tym, który zajmował się obuwiem mistrza świata i legendy futbolu. To właśnie „Tommy” spowodował, że przestały go one uciskać.
A jaki jest sekret najlepszej moki z Neapolu? – Trzeba włożyć tyle serca, ile piłkarze zostawiają na boisku. Tak mówił po wywalczeniu mistrzostwa w 2023 roku. Mistrzostwa, na które miasto czekało 33 lata – pierwsze w erze po Diego Maradonie, a także wywalczone dwa lata po jego śmierci. To właśnie wtedy na stadionie piłkarze wraz ze Starace tańczyli w rytm legendarnego utworu Raffaelli Carry „A Far L’Amore Comincia Tu” w remiksie znanego w Italii DJ-a światowej sławy Boba Sinclara. Ta piosenka w tej wersji – w Neapolu kojarzy się wyłącznie z „Tommym”.
Także dwa lata temu powiedział, że gdyby Diego żył, to upijałby się z nimi wszystkimi. Piłkarzy nazwał swoimi dziećmi i powiedział, że bardzo ich kocha. Podczas jednego z programów tamtej wiosny, we włoskiej stacji „DAZN”, który był realizowany przy murawie stadionu w Neapolu, tak po prostu wbił ze swoją kawiarką i poczęstował wszystkich swoją kawą. Każdy piłkarz SSC Napoli z pewnością opowiedziałby o nim jakąś anegdotę.
Oggi saluta Tommaso Starace: lo storico magazziniere andrà in pensionehttps://t.co/7fv0isSR87
— NN | Napoli Network (@NapoliNetworkX) May 26, 2025
Począwszy od Diletty Leotty po osobę stojącą za kamerą telewizyjną. Taki zawsze był Tommaso. Kochany przez wszystkich w klubie, dusza towarzystwa, serce klubu. Przeżył w nim absolutnie wszystko – od czasów Maradony, europejską chwałę w 1990 roku, po zupełne zgliszcza, które zastał Aurelio De Laurentiis w 2004 roku. Aż teraz po dwukrotny tytuł mistrza kraju w ciągu trzech sezonów. Nadszedł jednak czas zasłużonej emerytury.
Tommaso Starace meczem z Cagliari pożegnał futbol, piękną grę. Szatnia w Neapolu nigdy nie będzie taka sama. Nie będzie już jego tańców przy utworze Raffaelli Carry, może czasem wpadnie do klubu zrobić komuś kawę po przejechaniu z miasta do ośrodka w Castel Volturno ponad 70 kilometrów samochodem. Nie będzie to już jednak codziennością. Nowy barista będzie miał szalenie trudne zadanie w szatni.
Fot. PressFocus