„Adriano. Mój największy strach” – recenzja książki

Adriano. Mój największy strach to autobiografia, która wykracza daleko poza ramy literatury sportowej. Zamiast klasycznej opowieści o sukcesach, zapachu szatni, anegdotach czy relacjach z innymi kolegami z drużyny – otrzymujemy poruszające świadectwo upadku, samotności i walki z demonami, które nie znikają nawet pod blaskiem stadionowych jupiterów.
Adriano – upadek cesarza
Jeszcze przed trzydziestką nazywano go „Imperatorem”. Silny fizycznie, piekielnie skuteczny, z potężnym uderzeniem lewą nogą – Adriano Leite Ribeiro był zapowiedzią dominatora. Jako młody chłopak z faweli Vila Cruzeiro błyskawicznie przebił się do pierwszej drużyny Flamengo, a potem – niemal bez okresu przejściowego – do Interu Mediolan. W nowym świecie mimo początkowych trudności, szybko stał się jedną z największych gwiazd Serie A. Łączył brutalną siłę z techniką, brazylijską lekkość z europejskim wyrachowaniem.
Dla wielu kibiców był następcą Ronaldo – może nie tak finezyjnym, ale równie przerażającym dla obrońców. Jego gole były nie tylko efektowne, ale często symboliczne – jakby miały potwierdzić, że piłkarz z biednej dzielnicy może zdobyć świat. Ale za fasadą boiskowego giganta krył się człowiek coraz bardziej kruchy. Po śmierci ojca – ważnej postaci w jego życiu – Adriano zaczął gasnąć. Wpadł w spiralę bólu, z którą nie potrafił sobie poradzić.
Adriano “L’Imperatore”
🖤💙🇧🇷 pic.twitter.com/Lq6FspdcCw
— Inter Xtra (@Inter_Xtra) June 9, 2025
Choć wracał jeszcze na boisko, nigdy już nie był sobą. Fizycznie obecny, mentalnie – nieobecny. Dziś Adriano to postać, wokół której narosło wiele mitów i nieporozumień – lenistwo, brak profesjonalizmu, niechęć do Europy. Jego autobiografia pomaga część z tych mitów rozwiać i postawić nowe pytanie: czy naprawdę zawiódł, czy po prostu był zbyt ludzki, by przetrwać w świecie, który nie toleruje słabości?
Zobacz też – recenzja książki „Kafka na Maracanie”
Książka – intymna, surowa, daleka od autopromocji
Adriano. Mój największy strach to autobiografia, ale nie w klasycznym, wygładzonym sensie. Nie ma tu budowania własnego pomnika ani usprawiedliwiania błędów. Adriano nie próbuje się wybielić – wręcz przeciwnie, otwarcie pokazuje swoją bezradność, zagubienie i upadki. Wspomnienia układają się w opowieść o człowieku, który zbyt wcześnie wszedł do świata wielkich pieniędzy i oczekiwań, nie mając dość narzędzi, by się w nim odnaleźć.
Narracyjnie przypomina to bardziej swego czasu modne w Polsce tytuły, jak „Spalony” (Andrzej Iwan), „Przegrany” (Krzysztof Król) czy „Powrót Taty (Radosław Kałużny) i „Moja Spowiedź” (Dawid Janczyk), które są gorzkie, chłodne i opowiadają o upadku. Dobrze więc znamy takie historie z naszego podwórka, ale… nie w takiej ogromnej skali. Adriano był naprawdę na szczycie, a Janczyk tylko opowiadał, że mógł tam być, jednak to tylko jego gdybanie i dopowiadanie. Nie są to historie tak wielkich postaci w skali światowego futbolu, bo nie można przecież porównywać Adriano do Dawida Janczyka.
Najmocniejsza piłkarska autobiografia od czasów "Ja, Ibra" ➡️ https://t.co/F0JxMVSxB4
"Adriano. Mój największy strach" to opowieść o chłopaku z faweli, który nie był gotowy na sławę, pieniądze i presję.
Książka pokazuje surową prawdę o depresji, samotności, utracie ojca i walce… pic.twitter.com/0V4ixJBEvL
— Wydawnictwo SQN (@SQNPublishing) April 23, 2025
W odróżnieniu od wielu sportowych autobiografii słynnych piłkarzy, które często pełnią funkcję zawodowego podsumowania lub autopromocji, książka Adriano jest głęboko osobista i emocjonalnie nieosłonięta. To opowieść o pustce, która przyszła po zwycięstwach. O bólu, który nie minął, choć otaczał go luksus. O życiu, które mimo milionów na koncie, rozpadło się w środku. Autor – przy wsparciu dziennikarza Ulissesa Neto – nie ukrywa niczego: pisze o alkoholu, samotności w Europie, braku zrozumienia ze strony otoczenia, ucieczkach z klubów i powrotach do faweli, które były dla niego jedynym bezpiecznym miejscem.
Nie znajdziemy tu wielu piłkarskich anegdot czy opowieści zza kulis wielkich meczów. Sport jest w tej książce tłem – najpierw wybawieniem, potem ciężarem, który zaczął ciążyć coraz bardziej. Kluczowe są emocje: relacja z ojcem, która definiowała całe jego życie. Strata, która złamała jego psychikę, niemożność odnalezienia się w europejskim stylu życia, gdzie sukces nie szedł w parze z poczuciem sensu. To nie jest historia o niespełnionej karierze. To raczej świadectwo, że czasem spełnienie marzeń nie wystarcza, by człowiek był szczęśliwy.
Świadectwo nie tylko dla fanów piłki
To bardzo ważne, że to nie tylko pozycja dla fanów piłki. Adriano. Mój największy strach to książka, która może poruszyć także tych, którzy nie śledzili kariery Adriano ani… nie interesują się w ogóle futbolem. To uniwersalna opowieść o samotności, żałobie i o tym, jak trudno jest utrzymać siebie w całości, gdy świat oczekuje od ciebie siły, sukcesu i perfekcji. To także historia chłopaka z faweli, który osiągnął wszystko, a mimo to nie był w stanie zbudować życia, które by go chroniło przed cierpieniem.
Dziś premiera książki Adriano ➡️ https://t.co/F0JxMVSxB4
„Adriano. Mój największy strach” to nie kolejna piłkarska biografia. To emocjonalna bomba. Historia chłopaka z faweli, który wiedział, że ma przed sobą tylko jedną drogę: bycie zawodowym piłkarzem.
Spełnił swoje marzenie,… pic.twitter.com/dYrgpWyI51
— Wydawnictwo SQN (@SQNPublishing) April 23, 2025
To, co najmocniej wybrzmiewa z prawie 700 stron tej książki, to brutalna prawda, że nie każdy dramat widać z zewnątrz. Gdy kibice krzyczeli „Adriano to leń”, on przeżywał głęboką depresję. Gdy media pisały o jego nocnym stylu życia, on próbował wypełnić pustkę po śmierci najważniejszej osoby w jego życiu. Ta autobiografia nie tyle opowiada historię upadku, co rozbiera na części psychiczny koszt sukcesu w świecie sportu, gdzie nie ma miejsca na lęk, stratę czy słabość.
W czasach, gdy coraz więcej mówi się o zdrowiu psychicznym sportowców, ta książka jest głosem kogoś, kto nie zdążył otrzymać potrzebnej pomocy. Ale to także głos kogoś, kto w końcu – z opóźnieniem, ale jednak – odzyskał prawo do własnej narracji. To nie jest opowieść o bohaterze. To jest opowieść o człowieku. I może właśnie dlatego zostaje w głowie na dłużej. Jeżeli ktoś był fanem Adriano jako piłkarza, to z pewnością musi sięgnąć po tę pozycję.