Fiete Arp. Upadek złotego chłopca niemieckiej piłki. Czy Dania będzie jego nowym początkiem?

Fiete Arp to z pewnością nazwisko, które doskonale jest znane wielu fanom futbolu, zwłaszcza tego młodzieżowego. Niegdyś był on nadzieją i złotym chłopcem niemieckiej piłki. A dziś? Cień napastnika próbujący odnaleźć się po latach tułaczki. Po ostatnich nieudanych latach i próby odzyskania dawnego siebie Niemiec zdecydował się wyjechać do Danii. Podpisał kontrakt z klubem Odense Boldklub, gdzie też ma nadzieję odbudować formę…
Arp miał wszystko…
Fiete Arp miał wszystko, by stać się twarzą nowego pokolenia niemieckiej piłki. Wychowanek Hamburgera SV był uważany za jedno z największych objawień europejskiego futbolu młodzieżowego. W wieku 17 lat zadebiutował w Bundeslidze. Błyszczał także na młodzieżowym EURO U17 w 2017 roku. Strzelił na turnieju aż siedem bramek. Niemcy odpadli dopiero po rzutach karnych z Hiszpanią w półfinale. W całej swojej karierze w U17 strzelał jak szalony – 18 goli w 19 meczach. Zwieńczył to pięcioma bramkami na mundialu.
Szalał z golami także w lidze rówieśników, których przerastał. Zdobył ich 26 w 21 meczach w barwach Hamburga. Eksperci przewidywali, że Arp wkrótce stanie się bohaterem transferowych sag, a kibice w Niemczech wieszczyli narodziny nowego Miro Klose – może nawet lepszego. Niewielu bowiem widzieli lepszych zawodników w U17. Wysoko oceniano też jego potencjał w znanej grze komputerowej.
Remember these 🔟 former Career Mode wonderkids? 🥹
Which one do you think you can revive in #FC24 thanks to the Dynamic Potential feature? 👀 🧵
1. Jann-Fiete Arp 🇩🇪 – 89 POT (FIFA 18) pic.twitter.com/hqif0xVJUa
— Career Mode Tracker (@cmtrackernet) April 21, 2024
Jak to w piłce bywa, rzeczywistość okazała się brutalna, a talent nie zawsze wystarcza. Dziś, po latach nieudanych prób odnalezienia swojego miejsca na mapie europejskiej piłki, Fiete Arp ma dopiero 25 lat, a jego nazwisko bardziej budzi nostalgię niż ekscytację. Mimo to piłkarz nie składa broni – właśnie podpisał kontrakt z duńskim Odense Boldklub, gdzie ma nadzieję odbudować swoją karierę. Ale czy to jeszcze możliwe?
– Fiete Arp był lubiany zarówno przez kolegów z drużyny, jak i fanów Holstein i zawsze dawał z siebie wszystko dla KSV na boisku. Po czterech latach spędzonych razem z nami, zdecydował się na kolejną zmianę. Chcielibyśmy podziękować Fiete za jego zaangażowanie i życzyć mu wszystkiego najlepszego w przyszłości – zarówno w życiu sportowym, jak i osobistym – podkreślił dyrektor zarządzający ds. sportu Olaf Rebbe.
Fiete Arp verlässt die KSV nach vier Jahren. Der 25-Jährige wechselt zum dänischen Erstligisten Odense. Fiete kam 2021 nach Kiel. In 95 Pflichtspielen für Holstein erzielte er elf Treffer und bereitete sechs Tore vor.
Danke, Fiete ❤️
_#KielAhoi pic.twitter.com/BnECef4fBg— Holstein Kiel (@Holstein_Kiel) June 23, 2025
Szybki start i wielkie oczekiwania
W 2017 roku Arp zadebiutował w Bundeslidze, a chwilę później został pierwszym piłkarzem urodzonym w XXI wieku, który strzelił gola w niemieckiej elicie. Wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze, a talent stawia i odhacza kolejne kroki. Podsumowując: strzelał gole dla HSV, był kluczową postacią młodzieżowej kadry Niemiec, a nawet jej kapitanem na wspomnianym już mundialu. Skauci największych klubów ustawiali się w kolejce. Chelsea, Real Madryt, a nawet Manchester City – wszyscy mieli go na radarze, bo trudno było go przeoczyć.
To wtedy do gry wkroczył Bayern Monachium. Mistrzowie Niemiec zdecydowali się postawić na młodego napastnika i ściągnęli go do Bawarii w 2019 roku. W teorii miał to być ruch przyszłościowy, ale dla Arpa… był to początek końca. Trafił do rezerw, gdzie miał „w spokoju” dojrzewać i rozwijać swój potencjał, ale… na tle seniorów jakby zatracił skuteczność.
♦ Welcome to Munich, Fiete! ♦
Treat yourself to an Arp shirt: https://t.co/Um0Nnp4gnt#FCBayern #MiaSanMia #ServusFiete pic.twitter.com/UAciOSs2lT
— FC Bayern (@FCBayernEN) July 3, 2019
Tyle że Fiete nie potrzebował ciszy – on potrzebował gry. W rzeczywistości szybko utknął w drugiej drużynie Bayernu, gdzie nie był w stanie się przebić nawet na poziomie 3. Ligi. Przestał się wyróżniać. Nie pomagały kontuzje, nie pomagało otoczenie, nie pomogło też podejście samego zawodnika – można rzec, że trochę odbiła mu „sodówka”. Ostatecznie Bayern wypożyczył go do Holstein Kiel, a następnie sprzedał – cicho, bez rozgłosu, niemal bez pożegnania.
Złoty chłopiec bez złotego szlaku
Fiete Arp nie był pierwszym, który zbyt wcześnie trafił do klubu pokroju Bayernu i z pewnością nie będzie ostatnim, ale jego przypadek boli szczególnie – nie tylko dlatego, że stracił ważne lata kariery, lecz także dlatego, że był symbolem nowego początku dla niemieckiej piłki po katastrofie na mistrzostwach świata w 2018 roku.
W Bayernie nie zagrał ani razu w Bundeslidze. Liczby? 35 meczów w rezerwach, tylko sześć bramek. A przecież to miał być chłopak, który na EURO 2024 poprowadzi Niemcy do medalu. Zwłaszcza, że Niemcy cierpieli na brak napastnika. Zamiast tego – anonimowość, frustracja, kolejne wypożyczenia. W Kiel również nie podbił świata, choć jego liczby nie były fatalne – zagrał w sumie w 60 meczach i zdobył 11 bramek (z czego jedną w pamiętnym meczu Kilonii z BVB) – to nie były to liczby godne zawodnika, którego jeszcze kilka lat wcześniej porównywano do Lewandowskiego.
Nie był nawet podstawowym zawodnikiem w jednej z najsłabszych ekip w Bundeslidze. Wiele występów miał z ławki. Rozegrał tylko 700 ligowych minut. Choć można zrzucać winę na Bayern, który „przeinwestował” w młodego napastnika i nie dał mu szansy, prawda jest bardziej złożona. Arp również popełniał błędy. Przez lata zmagał się z presją, kontuzjami i – jak sam przyznał – spadkiem motywacji. Jego historia jest przykładem, jak łatwo zgubić się w świecie wielkiej piłki, jeśli zabraknie nie tylko szczęścia, ale i właściwych ludzi wokół.
Nowy rozdział w Odense
Transfer do Odense Boldklub może nie jest ruchem, który rozgrzeje fanów piłki na całym kontynencie, ale dla Arpa to być może najważniejszy krok od lat. Klub z Danii, choć nie należy do europejskiej czołówki, może okazać się dla niego bezpieczną przystanią – miejscem, w którym w końcu znajdzie regularność i spokój potrzebny do odbudowy.
🚨⚪️🔵 EXCL | Fiete Arp to Odense Boldklub is a done deal!
A full agreement has been reached between newly promoted Odense and Kiel. New head coach Alexander Zorniger was pushing for the 25-year-old former Bayern striker.@SkySportDE 🇩🇪 pic.twitter.com/kVNintqPcd
— Florian Plettenberg (@Plettigoal) June 23, 2025
W Odense trenerem jest Alexander Zorniger, dobrze znany z niemieckich boisk. To on mocno naciskał na sprowadzenie Arpa, dostrzegając w nim potencjał, który wciąż – choć głęboko ukryty – może zostać odpalony. Fiete ma 25 lat – to nie jest jeszcze wiek, w którym trzeba myśleć o końcu kariery. Wręcz przeciwnie – wielu napastników wchodziło w szczyt formy dopiero po trzydziestce. W rozmowach z mediami Arp nie kryje, że do Danii przyjechał z konkretnym celem: grać, strzelać i znów cieszyć się piłką.
– Wiem, że wiele osób mnie skreśliło. Ale ja nigdy nie przestałem wierzyć, że mogę wrócić – stwierdził niedawno niemiecki snajper.
Nadzieja, która się jeszcze tli
Historia Fiete Arpa to podręcznikowy przykład tego, jak łatwo zgubić się w zawodowym sporcie. Talent, presja, pieniądze, błędne decyzje – to wszystko może zabić miłość do gry i zmienić bohatera nagłówków w piłkarza-widmo. Jest też druga strona medalu – to opowieść o tym, że w futbolu rzadko kiedy wszystko jest ostateczne. Czasem potrzeba jednego miejsca, jednej osoby, jednej dobrej decyzji, by wszystko zacząć od nowa.
Arp nie musi już udowadniać światu, że jest „nowym Lewandowskim”. Wystarczy, że udowodni samemu sobie, iż wciąż potrafi być napastnikiem, który zdobywa bramki i decyduje o losach meczów. Jeśli mu się to uda – kto wie, może jeszcze wróci na salony. Nie każda historia młodego talentu kończy się happy endem. Wielu hype’owanych zawodników, którzy mieli „być kimś”, nigdy nie przeskoczyło muru dorosłej piłki. Fiete Arp miał wszystkie atuty, by się udało, ale po drodze zabrakło wielu rzeczy – cierpliwości, szczęścia, zdrowia, pewnie także pokory.
Dziś w Odense pisze nowy rozdział. Nikt nie wie, jak się skończy. Może będzie to opowieść o udanej odbudowie i powrocie do Bundesligi? A może spokojna kariera w Skandynawii, z dala od fleszy i oczekiwań? Jedno jest pewne – Fiete Arp jeszcze nie powiedział ostatniego słowa.
Fot. PressFocus