KMŚ: Chelsea górą w ponad czterogodzinnej, europejskiej rywalizacji. „The Blues” lepsi od Benfiki

Zanim wieczorem 29 czerwca w ramach rozgrywek Klubowych Mistrzostw Świata Inter Miami z Leo Messim zmierzy się z PSG, mieliśmy do czynienia z europejskim starciem wagi ciężkiej. Na Bank of America Stadium w Charlotte mierzyły się z sobą bowiem lizbońska Benfica oraz londyńska Chelsea, przy czym porażka w meczu oznaczałaby natychmiastowe odpadnięcie z rozgrywek. Ostatecznie do ćwierćfinału awansowali „The Blues”, którzy w dogrywce pokonali Portugalczyków 4:1. Co ciekawe, od pierwszego do ostatniego gwizdka arbitra minęły… prawie cztery godziny. Wszystko przez wyimaginowane problemy z pogodą.
Cisza przed (nie)burzą
Premierowe fragmenty spotkania Benfica – Chelsea były ogromnym festiwalem niewykorzystanych szans z obu stron. Mecz zdecydowanie nie należał jednak do nudnych, a obie ekipy robiły wszystko, aby dobrze wejść w mecz i już na starcie wypracować sobie choćby minimalną zaliczkę.
Z całą dozą docenienia walecznych piłkarzy z Portugalii, to ekipa „The Blues” była szybsza, bardziej efektywna i z większą łatwością wypracowywała sobie kolejne szanse pod bramką rywali. Zespół Benfiki przypominał bowiem jednoosobową armię w postaci Angela Di Marii, który mimo 37 lat na karku sprawiał ogromne kłopoty przede wszystkim Benoit Badaiashilemu. Jednocześnie warto zaznaczyć, że, jak pokazał czas, mecz ten był ostatnim Argentyńczyka w barwach portugalskiej ekipy. Zaraz po zakończonym turnieju uda się on bowiem do ojczyzny, by bronić barw Newell’s Old Boys.
Angel Di Maria #FIFACWC pic.twitter.com/CmulmDlxOe
— H (@HQpcrt) June 28, 2025
Po drugiej, niebieskiej stronie boiska mieliśmy z kolei kolektyw, który z czasem coraz bardziej zbliżał się do objęcia prowadzenia. Pierwsze żółte światło dla drużyny Benfiki zaświeciło w dziewiętnastej minucie spotkania, gdy kapitalną okazję na strzelenie gola miał lewy wahadłowy – Marc Cucurella. Hiszpan najpierw „nawinął” sobie rywala, wziął go na zamach, po czym oddał silny strzał. I kiedy już wydawało się, zaraz piłkarze Chelsea zaczną się obejmować w geście radości, piłkę w zasadzie z linii bramkowej główką wybił Antonio Silva.
Chwilę później podopieczni Enzo Maresci mieli kolejną doskonałą sytuację, a tym razem bliski zdobycia bramki był Cole Palmer, który znalazł się niemal w sytuacji „sam na sam” z bramkarzem Benfiki – Anatoliyem Trubinem. Angielski napastnik uderzył jednak w słupek i na tamten moment musiał obejść się smakiem strzelenia gola.
2 VERY CLOSE CHANCES FOR MARC CUCURELLA AND COLE PALMER 😱
Watch the @FIFACWC | June 14 – July 13 | Every Game | Free | https://t.co/i0K4eUtwwb | #FIFACWC #TakeItToTheWorld #SLBCHE pic.twitter.com/mRJ1fNTkRl
— DAZN Football (@DAZNFootball) June 28, 2025
Jeszcze przed przerwą, w okolicach czterdziestej minuty do głosu znów doszedł grający ofensywnie tego wieczoru Cucurella. Tym razem mistrz Europy z 2024 roku stanął „oko w oko” z Trubinem, po czym podjął fatalną decyzję i uderzył przy bliższym słupku, ułatwiając zadanie ukraińskiemu golkiperowi. Ostatecznie całość wyglądała jakby to Trubin rozdawał karty, chcąc zaliczyć skuteczną i efektowną interwencją – zwyczajnie, Cucurella zagrał w jego grę.
Chelsea z nieba do… przerwy i piekła
W drugiej części spotkania obraz zawodów niewiele się zmienił, a przewaga na boisku wciąż była domeną graczy z ojczyzny Szekspira.
Niedługo po wznowieniu gry przez chorwackiego sędziego – Slavko Vincicia, swoją szansę na strzelenia gola miał nowy nabytek Chelsea – były napastnik Ipswich Town Liam Delap. Próba Anglika wciąż była jednak niewystarczająca do tego, aby otworzyć worek z bramkami. Jednocześnie z każdą minutą coraz pewniejszy stawał się zespół Benfiki, której celem było jak najdłuższe trzymanie remisu, jednocześnie zmuszając klub z Londynu do coraz bardziej ryzykownej i łopatologicznej gry w ataku. Zmęczeni kruszeniem defensywnego muru Portugalczyków piłkarze „The Blues” mieli bowiem w perspektywie dogrywkę. A ta, rozgrywana przy ponad trzydziestu stopniach Celsjusza i pełnym słońcu z pewnością była czymś, czego warto uniknąć – tym bardziej w przypadku awansu i możliwości rozgrywania kolejnego meczu już za kilka dni.
Keep on pushing, Blues! 👊 pic.twitter.com/v4XsGSRQiV
— Chelsea FC (@ChelseaFC) June 28, 2025
Koło sześćdziesiątej minuty spotkania pospieszność zawodników Chelsea była już widoczna gołym okiem. Dośrodkowania na „oślep”, niedokładność w rozgrywaniu akcji oraz próba wywierania coraz większego wpływu na sędziego – to wszystko charakteryzowało poczynania „The Blues” w drugiej połowie. Jak się jednak okazało, w tej prostocie okazała się być najlepsza metoda na upragnione objęcie prowadzenia.
Zadość stała się w 64. minucie, gdy kapitalny strzał z rzutu wolnego oddał niewidoczny wcześniej Reece James. Reprezentant Anglii podszedł wówczas do piłki usytuowanej na około 25. metrze i dość niespodziewanie (wszyscy, chyba łącznie z piłkarzami spodziewali się raczej wrzutki w pole karne) zdecydował się na oddanie strzału z mocną rotacją do bliższego słupka. Pomysł ten okazał się być piłkarską eureką, ponieważ futbolówka podkręciła się idealnie przy obramowaniu bramki Trubina, który mimo próby interwencji był bezradny wobec takiego uderzenia.
REECE JAMES!!! 🔥
Chelsea have their first goal of the afternoon ⚽
Watch the @FIFACWC | June 14 – July 13 | Every Game | Free | https://t.co/i0K4eUtwwb | #FIFACWC #TakeItToTheWorld #SLBCHE pic.twitter.com/n2vd5JMN0S
— DAZN Football (@DAZNFootball) June 28, 2025
Gdy tablica wyświetlająca wynik na Bank of America Stadium wskazywała rezultat 1:0 dla zawodników Chelsea, sytuacja Benfiki była już bardzo trudna. Mimo wszystko trener „As Águias” – Bruno Lage zdecydował się jednak na wprowadzenie dwóch ofensywnych zmian, w tracie których na murawie pojawili się Włoch – Andrea Belotti oraz Argentyńczyk – Gianluca Prestianni.
Drugi z nich chwilę po roszadzie miał „piłkę meczową” na wagę remisu w 78. minucie. Wtedy Prestianni otrzymał idealne podanie od kolegi z zespołu i będąc w polu karnym, nie mając przy sobie żadnego z graczy Chelsea uderzył nieczysto w piłkę, marnując przy tym doskonałą okazję.
Niemalże minutę później kibice Benfiki prawie zostali brutalnie sprowadzeni na ziemię. Wszystko za sprawą wspominanego już Liama Delapa, który mając sytuację „sam na sam” z Trubinem minął bramkarza i trafił do pustej siatki. Zaraz po wybuchu euforii w obozie „The Blues” nastał jednak wyrok w postaci podniesionej chorągiewki sędziego asystenta.
No subió al marcador, pero la definición de Delap fue espectacular 😍@FIFACWC | Todos los partidos gratis en https://t.co/yWCWbevPop | #FIFACWC #TakeItToTheWorld pic.twitter.com/imAe6X9nFo
— DAZN Fútbol (@DAZNFutbol) June 28, 2025
Tym samym portugalskiemu zespołowi został jednak cień nadziei na odwrócenie losów spotkania. Kolejnym aspektem, który w jakiś sposób mógłby dodać skrzydeł zawodnikom Benfiki była… wymuszona przerwa związana z zapowiadanymi mocnymi opadami deszczu. Kibice z Europy, przyzwyczajeni do rozgrywania meczów w strugach wody mogli być w tamtym momencie dość mocno zdezorientowani. W Charlotte jeszcze bowiem nie padało, a sędzia błyskawicznie wezwał piłkarzy do opuszczenia płyty murawy. O udanie się do bezpiecznego miejsca poproszeni zostali również kibice. Przerwa ta miała jednak w sobie znamiona niemałego absurdu – spotkanie było wówczas w końcowej fazie (86. minuta), a w przekazie telewizyjnym jasno było widać, że na stadion nie spadła nawet kropla deszczu. W takim letargu kibice trwali ponad godzinę, w trakcie której pogoda wciąż była lekko pochmurna,, a momentami nawet słoneczna. Przepisy obowiązujące w USA były jednak bezlitosne i twardo respektowane. Co ważne, w podobny sposób
Benfica vs Chelsea match is the 6th Club World Cup match to suspended due to weather. 🌦 pic.twitter.com/pD89Yn8Ibs
— Football Xtra™ (@FootballXtra0) June 28, 2025
Ostatecznie po ponad dwóch godzinach czekania mecz został wznowiony. Po tym akcie to ekipa Benfiki rzuciła się na rywala, po czym za sprawą ręki obrońcy po analizie VAR arbiter podyktował rzut karny dla „Orłów”. Do jedenastki w 95. minucie podszedł Angel Di Maria, który z zimną krwią oddał strzał po ziemi w lewą część bramki, całkowicie zmylając Roberta Sancheza. Taka sytuacja mogła więc oznaczać tylko jedno, czyli dodatkowe trzydzieści minut emocji!
Di Maria LEVELS IT 🔥
Chelsea 1-1 Benfica
Watch the @FIFACWC | June 14 – July 13 | Every Game | Free | https://t.co/i0K4eUtwwb | #FIFACWC #TakeItToTheWorld #SLBCHE pic.twitter.com/vZPoRePUdY
— DAZN Football (@DAZNFootball) June 28, 2025
Benfica jak domek z kart
Waleczna postawa Benfiki została jednak szybko stłamszona już na początku dogrywki. W 92. minucie duży błąd popełnił zmiennik – Gianluca Prestianni, który uskutecznił brutalny faul na Reece James’u. Slavko Vincic bez chwili zawahania wyjął drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę dla Argentyńczyka, który został zmuszony opuścić murawę stadionu w Charlotte.
¡Roja para el Benfica! 😳
Prestianni recibió segunda amarilla y deja con 10 a los portugueses. 💥 pic.twitter.com/OP1YSzxLcH
— ESPN Deportes (@ESPNDeportes) June 29, 2025
Gra w dziesiątkę oczywiście mocno wpłynęła na przebieg rywalizacji, w której znów mocno widoczna zaczęła być przewaga Chelsea. W trakcie pierwszej połowy dogrywki najlepszą okazję na strzelenie gola na 2:1 niewątpliwie miał Cole Palmer. Anglik w 103. minucie oddał silny strzał w polu karnym. Po tej próbie interweniować zdołał jednak Trubin.
Dłużna rywalom nie pozostała jednak Benfica, która swoich szans szukała przede wszystkim z kontr. Energia nie opuszczała wtedy przede wszystkim Angela Di Marii, który podczas swojego „ostatniego tańca” w europejskiej piłce chciał dać z siebie absolutnie wszystko.
To jednak nie wystarczyło, ponieważ już na początku drugiej części dogrywki padła bramka, która zapoczątkowała salwę Chelsea. Strzelcem gola był Christopher Nkunku, który najlepiej odnalazł się w polu karnym i wykazał się niezłą koordynacją w stylu „padnij-powstań”.
NKUNKU GIVES CHELSEA THEIR SECOND!!!! 🤯
Watch the @FIFACWC | June 14 – July 13 | Every Game | Free | https://t.co/i0K4eUtwwb | #FIFACWC #TakeItToTheWorld #SLBCHE pic.twitter.com/mYVxLQQfKR
— DAZN Football (@DAZNFootball) June 29, 2025
Następnie spotkanie weszło w mocno dziką fazę, w trakcie której kluczowe nie były już umiejętności piłkarskie, a bardziej wolicjonalne oraz te związane ze sprytem. Większym futbolowym lisem okazali się podopieczni Enzo Mareski, którzy, trochę niespodziewanie, zamiast zamknąć się na własnej połowie ruszyli po kolejne trafienie. Padło one w 115. minucie, kiedy po asyście Moisesa Caicedo sytuację „jeden na jeden” z bramkarzem Benfiki wykorzystał nowy nabytek Chelsea – Pedro Neto. W tamtym momencie było już praktycznie pewne, że jest po meczu.
CHELSEA HAVE THREE!!! ⚽⚽⚽
Watch the @FIFACWC | June 14 – July 13 | Every Game | Free | https://t.co/i0K4eUtwwb | #FIFACWC #TakeItToTheWorld #SLBCHE pic.twitter.com/iouqSjz8Zr
— DAZN Football (@DAZNFootball) June 29, 2025
Trafienie Portugalczyka nie było jednak ostatnim w tym meczu. To należało bowiem do Kiernana Dewsbury-Halla, a nastąpiło w 117. minucie (ponad cztery i pół godziny po pierwszym gwizdku). Anglik technicznym lobem pokonał wówczas Trubina, który mimo dobrego występu aż czterokrotnie tego wieczoru wyciągał piłkę z siatki.
KIERNAN DEWSBURY-HALL LADIES AND GENTLEMEN 👏👏
BENFICA 1-4 CHELSEA
Watch the @FIFACWC | June 14 – July 13 | Every Game | Free | https://t.co/i0K4eUtwwb | #FIFACWC #TakeItToTheWorld #SLBCHE pic.twitter.com/6KK49HbJ1X
— DAZN Football (@DAZNFootball) June 29, 2025
O godzinie 2:39 czasu polskiego spotkanie zakończyło się wygraną 4:1 ekipy Chelsea. Tym samym zawodnicy „The Blues” awansowali do ćwierćfinału Klubowych Mistrzostw Świata FIFA, w których zmierzą się z brazylijską ekipą – Palmeiras. Zespół ten w 1/8 finału pokonał ekipę także z kraju kawy (która, nota bene, tej nocy przydałaby się wszystkim europejskim kibicom) – Botafogo FR. Mecz ten zaplanowany jest na sobotę, 5 lipca o 3:00.
fot. screen X – DAZN Football