10 000 ZŁ DO PODZIAŁU DLA WSZYSTKICH
Za Extra Pensję w BETFAN!

Atletico skompromitowało się na inaugurację. Espanyol odwrócił losy meczu w końcówce

Napisane przez Krzysztof Małek, 17 sierpnia 2025

Atletico Madryt wydało latem ogromne pieniądze na transfery, które miały pozwolić realnie włączyć się do walki o mistrzostwo La Liga. Tymczasem już w pierwszym meczu nowego sezonu podopieczni Diego Simeone zaliczyli bolesną wpadkę. „Los Colchoneros” przegrali 1:2 z Espanyolem, który w końcówce spotkania zdołał odwrócić losy rywalizacji. Na nic zdał się przepiękny gol z rzutu wolnego autorstwa Juliana Alvareza.

Przed meczem

Atletico Madryt w ostatnich latach zdążyło przyzwyczaić kibiców, że przedsezonowe zapowiedzi rzadko mają odzwierciedlenie w końcowych wynikach. Tym razem ma być jednak inaczej. Blisko 180 milionów euro wydane na wzmocnienia – w tym takich zawodników jak Alex Baena, Matteo Ruggeri czy Thiago Almada – mają sprawić, że wreszcie coś trafi do klubowej gabloty. „Los Colchoneros” chcą w końcu przełamać duopol Barcelony i Realu w walce o krajowe trofea.

Nowy sezon La Liga podopieczni Diego Simeone rozpoczęli od starcia z dobrze znanym rywalem, który w ostatnich latach potrafił skutecznie odbierać im punkty. W pięciu ostatnich meczach wcześniej między Atletico a Espanyolem aż cztery razy padł remis – w lidze sezon temu było to 0:0 i 1:1. Espanyol liczył, że tym razem zagra o pełną pulę. Główną strzelbą w nowym sezonie znów ma być Roberto Fernandez wykupiony z Bragi za ponad sześć milionów euro. Hiszpan w poprzednim sezonie występował jedynie na zasadzie wypożyczenia, ale dzięki świetnej grze i wysokiej skuteczności zasłużył na transfer definitywny.

Składy:

Espanyol: M. Dmitrović, O. El-Hilali, F. Calero, L. Cabrera, C. Romero, Exposito, P. Lozano, J. Carreras, R. Terrats, J. Puado, R. Fernandez,

Atletico: J. Oblak, M. Llorente, R. Le Normand, D. Hancko, M. Ruggeri, C. Gallagher, J. Cardoso, G. Simeone, A. Baena, T. Almada, J. Alvarez,

Intensywność i precyzja

Początek spotkania można streścić jednym słowem – intensywność. Od pierwszych sekund na RCDE Stadium obie drużyny rzuciły się do ataku, tworząc sytuacje podbramkowe. W 15. minucie bliski szczęścia był David Hancko. Słowak doskonale wyskoczył do dośrodkowania, idealnie w tempo, lecz piłka po jego uderzeniu głową trafiła w sam środek bramki, gdzie czekał już czujny Marko Dmitrović.

Chwilę później odpowiedzieli gospodarze. Roberto Fernandez zdecydował się na potężny strzał z około 25 metrów, sprawiając sporo problemów Janowi Oblakowi. Słoweniec odbił piłkę, ale nie było mowy o pełnym komforcie przy tej interwencji.

Z biegiem minut tempo gry zaczęło jednak słabnąć. Upalna pogoda dawała się we znaki zawodnikom, a widowisko powoli traciło na jakości. Kibice mogli odnieść wrażenie, że potrzebny jest jeden moment, który znów rozgrzeje atmosferę. I doczekali się. W 37. minucie do piłki ustawionej na około 20. metrze podszedł Julian Alvarez. Argentyńczyk wykonał perfekcyjny strzał z rzutu wolnego – piłka przeleciała nad murem i wylądowała w siatce, nie dając Dmitroviciowi najmniejszych szans. To był moment, którego nie dało się lepiej wykonać.

Espanyol się bronił. Potrafił coś więcej pokazać, niż głęboka defensywa. Aczkolwiek, gdy Simeone dokonał kilku taktycznych zmian, to już gra gospodarzy nie wyglądała tak dobrze. Osamotniony Roberto zaczął truchtać na środku boiska. Javi Puado – kapitan kompletnie niewidoczny. Widać było różnicę pomiędzy ekipami, skoro „Papużki” oddały trzy strzały, ale kompletnie niegroźne. Atletico próbowało dziewięciokrotnie. Musiał Manolo Gonzalez zareagować w przerwie.

Atletico umie w szybkie akcje

Druga połowa rozpoczęła się spokojnie, bez większych konkretów. Dopiero w 48. minucie Espanyol stworzył groźną sytuację. Javi Puado doszedł do dośrodkowania i uderzył głową z kilku metrów, jednak Jan Oblak popisał się znakomitą interwencją, pewnie łapiąc piłkę.

Atletico kontynuowało jednak styl z końcówki pierwszej połowy – szybkie, kombinacyjne akcje na jeden kontakt. To mogło, a właściwie powinno, przynieść gola na 2:0. W 58. minucie Julian Alvarez miał idealną okazję, lecz zamiast do siatki, piłka po jego strzale trafiła tylko w słupek. Wcześniej Argentyńczyk błysnął perfekcyjnym rzutem wolnym, tym razem zabrakło mu odrobiny precyzji. Nic raczej nie zwiastowało tutaj tragedii, patrząc na dominację gości, którzy kontynuowali wcześniej narzucony styl gry.

Fani bukmacherki płaczą

Od 73. minuty rozpoczął się prawdziwy dramat dla fanów bukmacherki, którzy widzieli tutaj „pewniaczek” oraz dla kibiców Atletico. Drużyna Diego Simeone nagle przestała grać, a świeżo sprowadzeni zawodnicy zupełnie nie potrafili wnieść jakości.

Chwilę później gospodarze dopięli swego. Po dośrodkowaniu Edu Exposito z rzutu wolnego, Miguel Rubio wyskoczył najwyżej w polu karnym i precyzyjnym strzałem głową w prawy dolny róg pokonał Jana Oblaka. RCDE Stadium eksplodowało – kibice uwierzyli, że Espanyol może po raz kolejny sprawić niespodziankę w starciu z Atlético.

O słabości Atletico najlepiej świadczyły gesty frustracji kapitana. Krótko po stracie gola Koke miał okazję wyprowadzić kontratak, ale w pewnym momencie zwolnił i bezradnie rozłożył ręce, sygnalizując brak wsparcia ze strony partnerów. Chwilę później legenda „Los Colchoneros” miała jeszcze większy powód do złości.

W 84. minucie Espanyol wyszedł na prowadzenie. Pere Milla, który zaledwie chwilę wcześniej pojawił się na murawie, strzelił gola z bardzo trudnej pozycji. Wysoko wyskoczył do piłki po dośrodkowaniu El-Hilalego i mocnym uderzeniem głową posłał ją poza zasięg Jana Oblaka. Co ciekawe, samo dośrodkowanie nie było specjalnie precyzyjne, ale fatalne krycie obrońców Atlético sprawiło, że Milla mógł oddać strzał. RCDE Stadium eksplodowało – trybuny oszalały z radości.

Gospodarze po końcowym gwizdku mogli unosić się w euforii – zwycięstwo nad Atlético na inaugurację ligowych zmagań to dla nich wymarzony początek sezonu. Bohaterami okazali się zmiennicy i piłkarze, których nikt wcześniej nie typował do odegrania kluczowych ról. Z kolei Atlético Madryt nie ma żadnego usprawiedliwienia – dla drużyny Diego Simeone był to po prostu kompromitujący występ. Zwłaszcza, że przecież… wydawało się, iż ma pełną kontrolę.

fot. screen Canal Plus Sport

Miłośnik sportu wszelakiego. Nie odmawia tylko pacierza. W piłce nożnej najbardziej ceni sobie hiszpański styl, dlatego La Liga nie jest mu obca. Prywatnie fan Realu Madryt i Los Angeles Lakers. Typowy kibic sukcesu.

Bonus 200% od wpłaty
do 400 zł!
Leeds - Everton
Poniżej 2.5 goli
kurs
1.77
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)