Hoffenheim z hiobowymi wieściami. Miał uporządkować defensywę, a doznał ciężkiej kontuzji

Zespół Hoffenheim stracił aż 68 goli w zeszłym sezonie Bundesligi i potrzebował coś z tym zrobić, ponieważ miał drugą najgorszą defensywę w lidze. Tego lata dokonał kilku ciekawych ruchów transferowych. Sztab szkoleniowy może mówić o niemałym pechu, jako że jeden z nowych nabytków, który miał stanowić o sile obrony klubu z Sinsheim w najbliższej przyszłości właśnie wypadł z gry…
Hoffenheim z hiobowymi wieściami
TSG Hoffenheim rozpoczęło sezon od cennego zwycięstwa nad Bayerem Leverkusen (2:1), po którym cięgi w mediach zebrał Erik ten Hag, jednak radość z trzech punktów została brutalnie przygaszona przez wieści medyczne. Klub potwierdził bowiem, że dwóch nowych zawodników, od których wiele oczekiwano, doznało poważnych urazów w tym samym spotkaniu.
Najgorsze informacje dotyczą Kokiego Machidy. Japoński obrońca, sprowadzony do zespołu z myślą o wzmocnieniu defensywy, zerwał więzadło krzyżowe przednie w lewym kolanie. To jedna z najbardziej bolesnych i zarazem najdłużej leczonych kontuzji w futbolu – diagnoza praktycznie wyklucza zawodnika z gry na większość sezonu. Machida, który dopiero zaczynał budować swoją pozycję w Bundeslidze, musi teraz zmierzyć się z wymagającą rehabilitacją. Żeby uzmysłowić – najlepszy piłkarz świata – Rodri – doznał podobnej kontuzji na początku sezonu i wrócił… dopiero na dwie ostatnie kolejki.
Das tut verdammt weh…@koki_machida_ hat sich das vordere Kreuzband im linken Knie gerissen und wird uns auf unbestimmte Zeit fehlen.
Du wirst noch stärker zurückkommen, Koki 💙🤍
— TSG Hoffenheim (@tsghoffenheim) August 24, 2025
Nieco lepsze prognozy dotyczą Woutera Burgera. Holenderski pomocnik opuścił boisko z powodu urazu kostki i choć jego stan wymaga dalszej obserwacji, władze Hoffenheim wierzą, że absencja nie będzie długotrwała. Zarówno Machida, jak i Burger wyszli w Leverkusen w pierwszym składzie. Japończyk zszedł jeszcze w pierwszej połowie, Holender tuż po przerwie. Brak obu piłkarzy w kolejnych tygodniach stanowi poważne wyzwanie dla trenera i całej drużyny. Warto wspomnieć, że na początku sierpnia poważnej kontuzji doznał Gendrey, co wymagało działania i sprowadzenia przez „Wieśniaków” Vladimira Coufala.
– To bolesna wiadomość nie tylko dla Kokiego, ale i dla całego zespołu. Jako nowy zawodnik, doskonale zintegrował się z zespołem w bardzo krótkim czasie i odegrał już ważną rolę w naszej obronie. W tej sytuacji jego nieobecność jest dla nas bolesna. Będziemy wspierać Kokiego wszelkimi dostępnymi środkami i będziemy mu wiernie towarzyszyć. Musimy liczyć się z dłuższą przerwą w jego przypadku. Dlatego ponownie będziemy obserwować rynek transferowy w poszukiwaniu potencjalnego następcy na pozycji lewego środkowego obrońcy – powiedział Andreas Schicker, dyrektor zarządzający ds. sportu w TSG.
Hoffenheim z wielkim wyzwaniem
W obliczu takiego scenariusza Hoffenheim nie wyklucza kolejnej wymuszonej aktywności na rynku transferowym. Jak zasugerował Schicker, klub ponownie przyjrzy się możliwościom wzmocnienia pozycji lewego stopera. To wyraźny sygnał, że Machida miał być kluczowym elementem defensywy, a jego brak wymusi reorganizację kadry. Machida zresztą grał sporo w sparingach – w dwóch po 90, w jednym 120 minut. Zagrał też pełny mecz w Pucharze Niemiec z Hansą Rostock. Wiązano z nim duże nadzieje. Do Hoffenheim trafił za 4,5 mln euro z Royale Union Saint-Gilloise, z którym wywalczył mistrzostwo.
Z kolei w odniesieniu do Burgera ton wypowiedzi był bardziej optymistyczny – jego przerwa będzie krótsza i wkrótce powinien znów trenować z kolegami. Dla drużyny to istotna wiadomość, ponieważ Holender miał być jednym z filarów drugiej linii, zwłaszcza w kontekście trudnych meczów czekających TSG w najbliższych tygodniach.
Sytuacja Hoffenheim pokazuje, jak kruche potrafią być plany budowane latem. Transfery, które miały wzmocnić drużynę i nadać jej nową jakość, już na starcie sezonu wystawione zostały na próbę. O ile zwycięstwo nad Leverkusen dało kibicom nadzieję na udane rozgrywki, o tyle seria kontuzji rodzi pytania o to, jak długo zespół zdoła utrzymać stabilną formę.
fot. PressFocus