Wieczysta traci zwycięstwo w ostatnich minutach! W tle skandal sędziowski

W pierwszym poniedziałkowym spotkaniu 7. kolejki Betclic 1. ligi Wieczysta Kraków zremisowała 2:2 z Górnikiem Łęczna. Krakowianie pozostają niepokonani w rozgrywkach ligowych, natomiast „Zielono-Czarni” też pozostają, ale w strefie spadkowej i wciąż czekają na pierwsze zwycięstwo w lidze.
Wieczysta wyraźnym faworytem
Beniaminek Betclic 1. Ligi fenomenalnie rozpoczął sezon – 13 punktów w pięciu spotkaniach i zaledwie trzy stracone bramki. To mogło imponować, a fani Wieczystej liczyli przed spotkaniem, że ten wynik uda się jeszcze poprawić. Szczególnie, że w kadrze meczowej znalazł się nowy nabytek krakowian – Lucas Piazon. 31-letni Brazylijczyk związał się z klubem dwuletnim kontraktem, stając się jedenastym zawodnikiem ściągniętym przez klub w trwającym okienku transferowym. Do klubu trafili także Carlitos czy Maciej Gajos, ale to nazwisko byłego piłkarza Chelsea robi chyba największe wrażenie.
Nowym zawodnikiem "żółto-czarnych" został 31-letni brazylijski ofensywny pomocnik Lucas Piazon. Piłkarz podpisał z Wieczystą dwuletnią umowę.https://t.co/kSKRb96Z5t pic.twitter.com/m9aid3Kww9
— KS Wieczysta Kraków (@wieczysta) August 20, 2025
W zupełnie innych nastrojach do tego spotkania podchodził Górnik. Przed rozpoczęciem kolejki łęcznianie byli jedną z trzech drużyn, która jeszcze nie zaznała smaku zwycięstwa – pozostałe dwie to Puszcza Niepołomice oraz Znicz, który w niedzielę się z tego grona wypisał, wygrywając w Opolu 2:0 z Odrą. „Zielono-Czarni” przystępowali do poniedziałkowego meczu po czterech remisach z rzędu i będąc na przedostatnim miejscu tabeli, co na pewno nie satysfakcjonowało trenera Macieja Stolarczyka, który pracuje z klubem od czerwca tego roku.
🆕 𝗠𝗮𝗰𝗶𝗲𝗷 𝗦𝘁𝗼𝗹𝗮𝗿𝗰𝘇𝘆𝗸 został nowym trenerem Górnika Łęczna!
Szkoleniowiec przejął obowiązki po Pavolu Stano i związał się z naszym Klubem kontraktem ważnym do 30 czerwca 2026 roku z opcją przedłużenia
o kolejny rok.SZCZEGÓŁY 🔗 https://t.co/2FEJ0fOSNB pic.twitter.com/SE0jcaBrSc
— Górnik Łęczna (@zielono_czarni) June 17, 2025
Świetny start gospodarzy
Krakowianie zdominowali zespół Górnika w pierwszych minutach rywalizacji. Już na początku meczu świetną okazję wypracował Carlitosowi Semedo, ale Hiszpan źle przyjął sobie piłkę i wyłuskał mu ją spod nóg Branislav Pindroch. Strzały oddawali także Daniel Mikołajewski, Nelson Semedo oraz Michał Trąbka, ale były albo niecelne albo blokowane przez graczy gości. W 14. minucie Wieczysta potwierdziła swoją przewagę – dobrze dysponowany Jacky Donkor zbiegł do środka, zacentrował i nieszczęśliwie piłkę trącił Rafa Santos, który zaskoczył Pindrocha. 1:0.
Wieczysta prowadzi, chociaż gola strzelił piłkarz Górnika Łęczna…
📲 Oglądaj online ▶️ https://t.co/1zwyMPDYu2 pic.twitter.com/dMKNc0egh9
— TVP SPORT (@sport_tvppl) August 25, 2025
Do około 30. minuty gospodarze mieli dużą przewagę – może nie oddawali zbyt wielu strzałów, ale z dużą łatwością operowali piłką na połowie, a nawet pod polem karnym rywala. Duże problemy ze skrzydłowymi Wieczystej mieli defensorzy Górnika, ale pomimo sporej przestrzeni brakowało z ich strony konkretów w postaci jakichś uderzeń. Ostatecznie krakowianie zakończyli pierwszą połowę bez oddanego strzału w światło bramki, co było dość dziwne jak na taką dominację.
W ostatnim kwadransie I połowy częściej przebywaliśmy jednak na połowie gospodarzy. Najpierw z prawej strony boiska dośrodkował w pole karne Jakub Bednarczyk, zamknął akcję z lewej strony Branislav Spacil, piłka minęła Antoniego Mikułkę, ale wybił ją ostatecznie z linii bramkowej Rafa Lopes. Nieco później Górnik otrzymał rzut wolny z okolic 25. metra, ale strzał Adama Deji został zablokowany przez mur. W 42. minucie świetną okazję na wyrównanie znowu miał Spacil – Pindroch napędził kontrę szybkim wyrzutem do Słowaka, 21-latek popędził na bramkę Mikułki, ale mając przed sobą wyłącznie bramkarza, uderzył obok słupka. Goście potrafili zaskoczyć.
„Żyjemy, żyjemy, kombinują!”
Wieczysta mogła idealnie rozpocząć drugą część spotkania – Dankowski zagrał na jedenasty metr przed bramkę Pindrocha, tam odnalazł się Paweł Łysiak, który w pierwszej połowie zmienił kontuzjowanego Carlitosa, ale jego strzał obronił słowacki golkiper. Dobijał piłkę jeszcze Rafa Lopes, ale nie trafił z bliskiej odległości w światło bramki, ale i tak był na spalonym.
W kolejnych minutach to łęcznianie coraz mocniej napierali. Strzał z powietrza oddał Kryeziu, po zamieszaniu z rzutu rożnego szansę miał Abbott, ale w obu przypadkach uderzenia były blokowane – przez Mikułkę bądź Dankowskiego. Górnik miał też jeszcze więcej stałych fragmentów gry, po których stwarzał kolejne okazje. Szkoleniowiec Wieczystej zaczął krzyczeć do swoich piłkarzy, m.in. to, co jest pogrubione kilka linijek wyżej, ale goście ostatecznie zaskoczyli rywali po rzucie rożnym.
W 68. minucie po wrzutce z rożnego Bartosz Śpiączka zgrał piłkę głową do Dawida Tkacza, a ten w ekwilibrystyczny sposób wyrównał stan meczu. To była akcja rezerwowych, bo obaj na murawie pojawili się w drugiej połowie – asystent wszedł w przerwie, a strzelec gola pojawił się na boisko kilkadziesiąt sekund przed bramką.
W końcu wpadła 🙌
🔴📲 Oglądaj na żywo #WIEGKŁ ▶ https://t.co/fTSCjMh2DV https://t.co/qnMtKtzLjz pic.twitter.com/Wq5A1Hchz9
— Górnik Łęczna (@zielono_czarni) August 25, 2025
W kolejnych 20 minutach obie ekipy dążyły do strzelenia gola na wagę zwycięstwa – niedługo po bramce na 1:1 stworzyły sobie po jednej dogodnej okazji. Najpierw Trąbka świetnie wypatrzył Łysiaka, ten nie przyjął piłki, dopadł do niej Feiertag, który w trudnej sytuacji oddał strzał, ale szczęśliwie złapał piłkę Pindroch, natomiast chwilę później Bartosz Śpiączka wygrał walkę o futbolówkę z Michałem Pazdanem i wbiegł w pole karne, ale z ostrego kąta uderzył obok bramki, choć mógł podawać do lepiej ustawionych partnerów.
Niesamowita końcówka
Wydawało się, że to Wieczysta przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść – w 85. minucie katastrofalnie podał piłkę Branislav Pindroch, przejął futbolówkę Lisandro Semedo, który dostrzegł lepiej ustawionego Feiertaga, który nie pomylił się w korzystnej sytuacji. Początkowo sędziowie odgwizdali spalonego, ale po analizie VAR sędzia Tomasz Marciniak wskazał na środek boiska.
Jednak Górnik się nie poddawał. W trzeciej minucie doliczonego czasu strzał oddał Traore, ręką zablokował go Lucas Piazon i… sędzia odgwizdał rzut karny. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że akcja wciąż trwała, a Bartosz Śpiączka zdobył bramkę. Gol jednak nie został uznany, piłkarze gości zaczęli łapać się za głowy i protestować, ale ostatecznie decyzja nie została zmieniona. Sprawiedliwości stało się jednak zadość – i to podwójnie, bo a) Jakub Bednarczyk pewnie wykorzystał „jedenastkę”, a b) Górnik zasłużył swoją ambitną postawą na chociaż jeden punkcik, bo nie był zespołem gorszym.
Fot. Screen TVP Sport