700 ZŁ NA START W BETFAN!
Z okazji meczu Barcelona – Valencia

Katastrofa West Hamu po przerwie! Tottenham z pierwszą wygraną na London Stadium od sześciu lat

Napisane przez Maciej Bartkowiak, 13 września 2025

Po raz pierwszy od listopada 2019 roku i kadencji Jose Mourinho Tottenham wygrał na London Stadium. Podobnie, jak wtedy, Spurs wbili West Hamowi trzy bramki, ale za to tym razem nie stracili ani jednej. Wszystko, co najważniejsze w tym meczu, wydarzyło się w ciągu pierwszych 20 minut drugiej połowy. Było to porządne orzeźwienie po przeciętnych pierwszych 45 minutach tej rywalizacji.  

Niespodziewanie zboczyli z kursu

Po przeciwnych stronach barykady znajdowali się West Ham i Tottenham po dwóch pierwszych kolejkach tego sezonu Premier League. „Młoty” oba mecze przegrały i z bilansem 1:8 szorowały po dnie tabeli, Spurs zaś odnieśli dwa zwycięstwa i to bez utraty bramki. Wszystko wskazywało, że w ostatniej przed przerwą reprezentacyjną kolejce będzie, lecz niespodziewanie West Ham rozbił na City Ground Nottingham 3:0, a „Koguty” dzień wcześniej niespodziewanie uległy przed własną publicznością 0:1 Bournemouth, a i tak był to najniższy wymiar kary.

Starcie z Forest miało pogrążyć Grahama Pottera, bowiem po klęsce z Chelsea 1:5 miał otrzymać jeszcze dwie szanse, a pierwszej z nich nie wykorzystał (2:3 z Wolves w Pucharze Ligi), ale po tym meczu to jego vis a vis został zwolniony. Porażka z West Hamem była pretekstem do zwolnienia Nuno Espirito Santo, po którym Forest przejął… były trener Tottenhamu – Ange Postecoglou. Ten zaś w czerwcu został pożegnany przez Spurs na rzecz Thomasa Franka, który zresztą ma patent na wygrywanie na London Stadium, w przeciwieństwie do Tottenhamu.

Zakończyć niechlubną serię

Pod wodzą Franka Brentford wygrał trzy z czterech wyjazdowych meczów z West Hamem, Tottenham zaś w tym czasie na London Stadium nie wygrał ani razu. Na tym obiekcie Spurs ostatni raz wygrali w listopadzie 2019 roku, a od tego czasu zaliczyli trzy remisy i dwie porażki. Teraz jednak okazja do przełamania do tej serii była idealna, bowiem „Młoty” nie wygrały u siebie od 27 lutego, a od tego czasu przed własną publicznością zaliczyły trzy porażki oraz trzy remisy, w tym 1:1 z Spurs, choć ci zagrali wówczas w rezerwowym składzie.

Teraz zaś o wystawieniu rezerw mowy być nie mogło, gdyż karuzela dopiero się rozkręca. Najbardziej elektryzować mógł debiut Xaviego Simonsa, którego jako alternatywę po upadkach transferów Morgana Gibbsa-White’a i Eberechiego Eze sprowadzono z Lipska za 65 mln euro. Holender został wystawiony na lewym skrzydle, z kolei na drugim znajdował się Mohammed Kudus, którego latem Tottenham kupił z West Hamu. Dlatego też każdy jego kontakt z piłką wiązał się z gwizdami fanów gospodarzy, a odebranie mu jej z równie dużym aplauzem.

Nieuznany gol kapitana… i to tyle

Zresztą to po jego nieudanym rozegraniu miała miejsce kontra, po której West Ham mógł wyjść na prowadzenie. Jednak w świetle tego, jak świetną pozycję znalazł sobie Lucas Paqueta, jego wykończenie z odległości około 10 metrów było rozczarowujące. Idealnie wykończył za to dośrodkowanie z rzutu rożnego Cristian Romero, jednak jego zdobyta głową bramka nie została zaliczona. Sędzia Jarred Gillett od razu uznał, że Kyle Walker-Peters był faulowany przez Micky’ego van de Vena. VAR dla pewności sprawdził tę sytuację i podtrzymał decyzję arbitra.

Był to jeden z aż ośmiu rzutów rożnych Tottenhamu w pierwszej połowie, choć znaczna większość z nich nie była dobrze rozegrana. Groźnie zrobiło się dopiero w 42. minucie, choć nie bezpośrednio po dośrodkowaniu z rożnego. W polu karnym „Młotów” powstało zamieszanie, które finalnie zakończyło się strzałem „Cutiego” Romero, ale zablokowanym przez Walkera-Petersa. Tuż przed przerwą Tottenham miał jeszcze jeden stały fragment gry – tym razem rzut wolny, ale także po centrze Xaviego Simonsa z lewego sektora na pole karne nic nie wyniknęło.

Rozkręcili się, chłopcy Franka

Pierwszy konkret po stałym fragmencie wreszcie przyszedł tuż po rozpoczęciu drugiej połowy. Xavi Simons swój debiut dla Spurs okrasił asystą, bowiem po jego centrze z rzutu rożnego ustawiony na dalszym słupku Pape Matar Sarr strzałem głową pod poprzeczkę pokonał Madsa Hermansena. Senegalczyk sprawił sobie znakomity prezent, bowiem 14 września obchodzić będzie 23. urodziny. Mało tego, zdobył on bramkę w trzecim meczu z rzędu. Poprzednie dwa gole strzelił podczas przerwy na kadrę – przeciwko Sudanowi i DR Kongo.

Dopiero po tym trafieniu pierwszy raz tego wieczoru zatrudniony musiał zostać Vicario. Kapitan West Hamu – Jarrod Bowen przebił się w polu karnym przez trzech zawodników i oddał strzał lewą nogą. Choć piłka leciała prosto w bramkarza, Włoch nie złapał jej „do koszyczka” i wyleciała ona poza linię końcową. Jeśli jednak ktoś miał uwagi do tej interwencji Vicario, to co dopiero powiedzieć przy Hermansenie, który dał się przelobować po strzale głową Lucasa Bergvalla, oddanym przez Szweda z okolicy… jedenastego metra.

Jeszcze większa katastrofa West Hamu

Jakby tego było mało, bramkę na 0:2 West Ham stracił tuż po czerwonej kartce ich lidera – Tomáša Součka. Sędzia Jarred Gillett od razu wyrzucił z boiska czeskiego pomocnika, gdyż doskonale widział brutalne wejścia wyprostowaną nogą w João Palhinhę. O randze tego faulu niech świadczy fakt, że Souček rozerwał swojemu przeciwnikowi getrę. Minęło ledwie 10 minut od wykluczenia Czecha, a West Ham stracił już drugą bramkę grając w osłabieniu. Na 3:0 podwyższył kolejny defensywny gracz – Micky van de Ven.

Po bramce Holendra ukazał nam się dobrze znany motyw – tracących cierpliwość fanów „Młotów”, którzy dość wcześnie opuszczają London Stadium. Z kolei ci, którzy zostali, na swoje szczęście nie obserwowali jeszcze większej tragedii. Po bramce na 3:0 Thomas Frank spuścił z tonu i dał odpocząć najważniejszym postaciom tej rywalizacji. Zmiany te spowodowane były meczem Ligi Mistrzów, który Tottenham rozegra już w najbliższy wtorek. Będzie to starcie pogromców Manchesteru United w finale Ligi Europy, bowiem Spurs zmierzą się z Villarrealem.

Po pierwszym od 2,5 roku meczu Ligi Mistrzów Tottenham czeka kolejna wyjazdowa rywalizacja – z Brighton. Równolegle West Ham grać będzie następne domowe derby Londynu. Tym razem na Stadion Olimpijski przyjedzie Crystal Palace, które na tym obiekcie nie przegrało od… grudnia 2018 roku (od tego czasu trzy remisy i trzy porażki). Niewykluczone, że jeśli „Orły” siódmy raz z rzędu nie przegrają na London Stadium, to Graham Potter będzie musiał zacząć pakować walizki. O ile nie będzie musiał zrobić tego przed meczem z Palace…

fot. screen Canal+

Przede wszystkim fan uniwersum polskiej piki. Dzięki mistrzostwu Leicester stał się fanem Premier League. Rodowity poznaniak.

700 PLN z okazji meczu Barcelony
na start w BETFAN
Juventus - Inter
Poniżej 2.5 goli
kurs
1,62
1
Bonus 3 x 100% do 200 PLN
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)