Ryoya Morishita bohaterem w nowym zespole

Kibicom Legii nie trzeba przedstawiać takiej postaci jak Ryoya Morishita. Japończyk w swoim jedynym pełnym sezonie przy Łazienkowskiej okazał się klasowym zawodnikiem, który wywoływał w dodatku ogromną sympatię. Dla takich piłkarzy jak filigranowy Japończyk chce się przychodzić na trybuny na mecz ukochanego zespołu. To samo mogą powiedzieć teraz fani Blackburn Rovers. 28-latek w pierwszym meczu od pierwszej minuty strzelił zwycięskiego gola.
Morishita już strzela w Anglii
Transfer japońskiego zawodnika z Legii do Blackburn Rovers ogłoszono 25 sierpnia, na trzy dni przed rewanżowym spotkaniem IV rundy eliminacji do Ligi Konferencji. Dla wielu kibiców była to wiadomość z gatunku szokujących, a także zaskakujących stricte in minus. Znów osłabiać się przed najważniejszym do tej pory meczem w sezonie?
Była to powtórka z rozrywki podobna do sytuacji z Josipem Juranoviciem, który najpierw strzelił gola Slavii Praga w IV rundzie eliminacji Ligi Europy, a krótko później wylądował w Celtiku Glasgow. Tutaj było podobnie, choć Japończyk legijny szczyt formy miał parę miesięcy przed odejściem. W sezonie 2024/25 nie błyszczał już tak jasnym światłem. Mniej z niego korzystał trener Edi Iordanescu.
Były skrzydłowy i wahadłowy Legii Warszawa w meczu z Watfordem rozpoczął grę od pierwszej minuty – był to pierwszy taki przypadek po transferze. No i okazał się to strzał w dziesiątkę. Japończyk rozpoczął strzelanie dla mistrza Anglii z 1995 roku tuż po przerwie. Na obrzeżach Londynu w starciu z „Szerszeniami” w 47. minucie po składnej akcji wraz ze swoim rodakiem, Yukim Ohashim – trafił on w 47. minucie do bramki rywali strzeżonej przez norweskiego golkipera Egila Selvika.
W pełni japońska akcja przyniosła Rovers trzy punkty – drugi raz w sezonie. Znów udało się przy okazji skończyć z czystym kontem. Po spotkaniu na Vicarage Road, dawny rywal Legii z Ligi Mistrzów zajmuje 15. lokatę z sześcioma oczkami i bilansem bramek 5:5. Klub znany z notorycznych transferów z Udinese jest obecnie dwa miejsca niżej – z pięcioma punktami na koncie. Możliwe, że Morishita zaklepał sobie tym samym miejsce w pierwszym składzie u Valeriena Ismaela. Wcześniej – z Norwich – wszedł bowiem tylko na kilkanaście minut.
Okoliczności odejścia z Legii
Ryoya Morishita opuścił Legię Warszawa latem 2025 roku w wyniku transferu do klubu EFL Championship – Blackburn Rovers. Według mediów Anglicy z drugiej ligi zapłacili za przebojowego Japończyka nieco ponad 2 miliony euro. Kwota ta zszokowała niektórych w środowisku z uwagi na wpływ jaki miał w grze piłkarz, którego rolę na boisku zmienił Goncalo Feio, co okazało się doskonałym rozwiązaniem. Reprezentant Japonii odżył, posyłał świetne podania z drugiej linii i w sezonie 2024/25 popisał się znakomitymi statystykami po zmianie pozycji.
14 bramek, 12 asyst w 52 spotkaniach, ogromny wpływ na zwycięstwo w Pucharze Polski (gol i dwie asysty w finale, gol w półfinale, a także dwa gole i asysta w ćwierćfinale) plus bycie dobrym duchem zespołu – pozwoliły mu szybko zostać idolem trybun przy Łazienkowskiej. Obrońcy odejścia Japończyka do Anglii tłumaczyli je: słabym początkiem u Ediego Iordanescu, nie najmłodszym wiekiem zawodnika (28 lat) i obawą o brak powtórzenia drugiego takiego sezonu – w konsekwencji, spieniężeniem w dobrym momencie dla obu stron.
Morishita zamieniał bowiem ligę na lepszą po osiągnięciu liczbowego apogeum formy w karierze, a Legia zyskała przyzwoite pieniądze za gracza z dołkiem formy w chwili sprzedaży.
Fot. screen YouTube/ Watford