Polski pojedynek w tureckiej ekstraklasie. Jeden reprezentant strzelił gola, drugi zawalił

Niedzielne granie w tureckiej ekstraklasie zamykały dwa spotkania, w tym jeden polski pojedynek. Z tego starcia zwycięsko wyszedł gospodarz, który pierwszy raz w tym sezonie wpisał się na listę strzelców. Drugi z naszych reprezentantów także miał udział przy strzelonym golu, lecz rywala. W akcji bramkowej zanotował serię druzgocących błędów.
„Polski” mecz w tureckiej ekstraklasie
Niedzielne granie w piątej kolejce tureckiej ekstraklasy zamykały dwa mecze. Równolegle odbywały się starcia Fenerbahce z Trabzonsporem i Gaziantepu z Kocealisporem. Miejscowych kibiców z pewnością elektryzował mecz „Fener”, szczególnie przez debiut w roli trenera tego klubu Domenico Tedesco. Polskich fanów bardziej ciekawić mogło za to spotkanie Gaziantepu z Kocealisporem, bowiem doszło w nim do polskiego pojedynku. W środku pola obu drużyn wystąpili reprezentanci naszego kraju – po jednej stronie Kacper Kozłowski, po drugiej Karol Linetty.
Nie był to jedyny polski akcent w tym meczu. Kozłowski w wyjściowym składzie znalazł się wraz ze znanym z Rakowa Deianem Sorescu, z kolei obok Linettego w podstawowym składzie znalazł się m.in. Darko Churlinov, który poprzedni sezon spędził w Jagiellonii. Macedończyk tym meczem debiutował w koszulce Kocealisporu, ale wspominać najlepiej go nie będzie. Już po pierwszej połowie „zjechał do bazy”, a w ciągu 45 minut występu m.in. sześć razy stracił piłkę, wygrał zaledwie jeden z trzech pojedynków na ziemi i tylko dwa z sześciu powietrznych.
Nie był to debiut marzeń Darko Churlinova w Kocaelisporze.
Po 45 minutach zjazd do bazy. pic.twitter.com/u7xjNlyQfs
— Jakub Śliżewski (@jakub_slizewski) September 14, 2025
Jeden Polak strzelił gola, drugi zawalił
Wraz z Churlinovem na drugą połowę nie wybiegł również jeden z jego kolegów, a także zawodnik drużyny przeciwnej. Ogun Ozcicek został zmieniony przez Badou Ndiaye, który po pół godziny swojego występu zaliczył asystę przy trafieniu Gaziantepu na 1:0. Jego autorem był Kacper Kozłowski, czym przełamał półroczną serię nie tylko bez gola, ale też bezpośredniego udziału przy bramce jego zespołu. Ostatni raz do siatki trafił 20 marca w sparingu reprezentacji Polski U21 z Danią (3:3) i od tego czasu nie zaliczył nawet asysty.
Z kolei ostatnią asystę zaliczył 10 marca w ligowym meczu Gaziantepu z Besiktasem (2:1), a ostatniego gola w klubowych barwach strzelił 15 lutego przeciwko Sivassporowi (2:1). Do momentu przełamania licznik minut Kozłowskiego bez udziału przy golu jego zespołu wynosił niemal 1300 minut. W tym czasie do protokołów wpisywał się jedynie za sprawą otrzymywanych kartek. W kwietniu za nadmiar kartek został nawet zawieszony, a w pierwszym występie po powrocie z zawieszenia… wyleciał z boiska z powodu czerwonej kartki.
Jak się niedługo później okazało, Kozłowski nie był jedynym w tym meczu Polakiem, który zaliczył bezpośredni udział przy bramce. Problem jednak w tym, że Linetty maczał w palce w utracie przez jego zespół gola na 0:2. Najpierw na własnej połowie stracił piłkę na rzecz Yusufa Kabadyiego i choć po interwencji bramkarza Polak tuż przed własną bramką mógł jeszcze naprawić swój błąd, ale… nie mógł trafić w futbolówkę. Finalnie wypożyczony z Augsburga napastnik wepchnął piłkę do siatki, notując tym samym pierwsze trafienie od równo roku.
Krótko po zawaleniu bramki na 0:2 Linetty został zmieniony. Choć w jego miejsce wszedł napastnik, postawienie wszystkiego na jedną kartę nic nie dało. Co więcej, Kocealispor kończył mecz w osłabieniu po czerwonej kartce innej „dziewiątki”. Tym samym zespół Linettego, a także kontuzjowanego Wieteski, po pięciu kolejkach na koncie ma tylko jeden punkt. Może ją skończyć na ostatnim miejscu, jeśli na jej zamknięcie Gençlerbirliği min. zremisuje. Zupełnie odmienne nastroje są w Gaziantepe, dla którego była to trzecia wygrana z rzędu.
🟢⚫️ Kocaelispor’un yediği ikinci goldeki Karol Linetty’nin büyük hatası! pic.twitter.com/Wd1kGHcL31
— Muhlis Gedikli (@muhlisgedkli) September 14, 2025
fot. PressFocus