Nowy lider Ekstraklasy! Cracovia zmiażdżyła przeciwnika na jego terenie

W meczu inaugurującym dziewiątą kolejkę Ekstraklasy GKS Katowice podejmował Cracovię. Drużyna z Krakowa była wyjątkowo głodna gry, bowiem w ostatniej kolejce nie mogła zagrać swojego spotkania z powodu złych warunków atmosferycznych. Piłkarze Luki Elsnera udowodnili to na boisku. Po bramce samobójczej Alana Czerwińskiego oraz trafieniach Gustava Henrikssona i Filipa Stojilkovicia pokonali przeciwnika 3:0.
Cracovia wróciła do gry po wyjątkowo długiej przerwie
GKS Katowice w drugim sezonie po powrocie do Ekstraklasy – ten podobno jest najtrudniejszy – radzi sobie dosyć przeciętnie, a nawet można powiedzieć, że poniżej oczekiwań kibiców. W ostatniej kolejce zespół Rafała Góraka przegrał 0:2 po bardzo słabym występie w Gdańsku z Lechią. Nutką optymizmu dla trenera przed meczem z Cracovią mógł być fakt, że jedyna dwa zwycięstwa – z Arką Gdynia i Radomiakiem Radom – miały miejsce przed własną publicznością. Po raz pierwszy w nowych barwach od pierwszej minuty szansę dostał Ilia Szkurin, który zadebiutować zdążył zadebiutować już tydzień wcześniej w meczu w Trójmieście.
𝗝𝗘𝗗𝗘𝗡𝗔𝗦𝗧𝗞𝗔 GieKSy na mecz 9. kolejki @_Ekstraklasa_.
—#GKSCRA, godz. 18:00
TV 📺 Canal+Sport3, Canal+Sport5
LIVE 👉 https://t.co/9JhttLwUbr pic.twitter.com/O2YH5WPdeP— GKS Katowice (@_GKSKatowice_) September 19, 2025
Cracovia dość nietypowo na swój mecz musiała czekać aż blisko trzy tygodnie. Większość z tego czasu to przerwa reprezentacyjna, jednak w zeszłym tygodniu przeszkodziły jej warunki atmosferyczne. Piłkarze Luki Elsnera mieli zmierzyć się w Płocku z Wisłą, ale przez ulewne deszcze mecz został odwołany. Ostatnie spotkanie rozegrali jeszcze w sierpniu i było to prestiżowe zwycięstwo.
Na stadion przy Kałuży przyjechała Legia Warszawa, która przegrała 1:2. Od początku sezonu „Pasy” przegrały tylko raz – miało to miejsce w Białymstoku z Jagiellonią, jednak przez sporą część czasu zawodnicy z Krakowa musieli radzić sobie w osłabieniu. Przy wygranej w Katowicach przynajmniej na kilka godzin mieli szansę wskoczyć na pozycję lidera.
Takim składem wyjdziemy na mecz w Katowicach! ⚔️ pic.twitter.com/vUrMbTOpEw
— CRACOVIA (@KSCracoviaSA) September 19, 2025
Cracovia podpuściła i skasowała
Dosyć niespodziewanie początek meczu zdecydowanie należał do gospodarzy. GKS wyszedł odważnie na swojego przeciwnika, który musiał się bronić przed kolejnymi atakami. Piłkarzom Rafała Góraka do wyjścia na prowadzenie brakowało konkretów w ofensywie. „Pasy” miały problem, by utrzymać się przy piłce i wyjść z nią z własnej połowy. Piłkarze z Krakowa często musieli się sporo natrudzić, by Sebastian Madejski nie był zmuszony do interwencji. Widać było, że mocno pracowali nad bronieniem się przed stałymi fragmentami, które w poprzednich meczach były najsilniejszą bronią „GieKSy”.
GKS nie był w stanie przekuć swojej przewagi na gole, a to po 30 minutach rywalizacji się zemściło. Cracovia skorzystała z tego, że jej przeciwnik nieco spuścił z tonu, a wtedy piłkarze Luki Elsnera zabrali się za atakowanie. Akcję bramkową zapoczątkowało kapitalne podanie Mateusza Klicha, które pozwoliło Filipowi Stojilkoviciowi wyprzedzić przeciwnika i dopaść do piłki. Napastnik poradził sobie z Alanem Czerwińskim, który w tej akcji miał podwójnego pecha. Gdy zawodnik gości chciał dograć w pole karne do jednego z partnerów to prawy środkowy obrońca interweniował na tyle nieudanie, że gdy zmienił tor lotu piłki to ta znalazła się w bramce zaskoczonego Dawida Kudły.
Stałe fragmenty gry miały być atutem GKS-u Katowice, jednak te obróciły się przeciwko niemu. Na pięć minut przed końcem pierwszej połowy gry z rzutu rożnego dośrodkowywał Mikkel Maigaard. Centra Duńczyka nie była zbyt udana i dopadł do niej Sebastian Milewski, jednak ten nie był w stanie zażegnać zagrożenia, a popełnił duży błąd, który wykorzystał Oskar Wójcik. Środkowy obrońca huknął z woleja, jednak to uderzenie odbił Dawid Kudła. Pechowo dla gospodarzy piłka spadła idealnie na głowę Gustava Henrikssona, który podwyższył prowadzenie Cracovii.
Długo Cracovia miała problemy z GKS-em Katowice, ale jak już trafiła do siatki, to po chwili dołożyła drugiego gola! ⚽⚽ Najpierw samobój Czerwińskiego, potem bramka Henrikssona! 🔥
📺 Mecz trwa w CANAL+SPORT3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/m5KaAqrdIc
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) September 19, 2025
Jeszcze przed zejściem do szatni na Nowej Bukowej mógł paść trzeci gol. Sprytnym podaniem kontrę zapoczątkował Mateusz Klich. Z szybką akcją ruszył Filip Stojilković i Martin Minczew. Szwajcar miał okazję idealnie dograć do kolegi, jednak zrobił to niedokładnie, przez co GKS był w stanie się uratować. Cracovia rozegrała pierwszą część spotkania niczym wytrawny bokser. Najpierw przeczekała trudny moment bez większych strat, a później, gdy przeciwnik spuścił z tonu to zadała dwa mocne ciosy.
Duet Klich – Stojilković dobił GieKSę
W przeciwieństwie do pierwszej odsłony rywalizacji w drugą znacznie lepiej weszła Cracovia. Goście kontrolowali wydarzenia na placu gry i ekspresowo mogła po raz trzeci pokonać Dawida Kudłę. W sytuacji sam na sam znalazł się Martin Minczew, jednak „GieKSę” uratowała bardzo dobra interwencja bramkarza. Jak się okazało przy następnej próbie zawodnicy spod Wawelu dopięli swego i nawet Kudła nie był w stanie nic zrobić.
Około 10 minut po wznowieniu gry po raz kolejny dała o sobie znać jakość Mateusza Klicha. Wydawało się, że piłkarz z doświadczeniem w Premier League zdecyduje się na uderzenie z dystansu, jednak on tylko zamarkował strzał i posłał kapitalne prostopadłe podanie między obrońcami do Filipa Stojilkovicia. Szwajcar nie zaprzepaścił starań kolegi i tylko lekkim lobem nad bramkarzem umieścił piłkę w bramce. Dzięki temu trafieniu wysunął się na prowadzenie w klasyfikacji strzelców tego sezonu Ekstraklasy.
NIEZAWODNY FILIP STOJILKOVIĆ! 🎯 I to ciasteczko od Mateusza Klicha! 🤯🍪
📺 Mecz w Katowicach trwa w CANAL+ SPORT3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/q9bamAc5PH
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) September 19, 2025
Po trzecim golu mecz mocno się uspokoił. Pojedyncze próby z obu stron nic szczególnego nie przynosiły. Goście spokojnie zarządzali przebiegiem zdarzeń, a GKS nie był w stanie się podnieść i nawet spróbować powalczyć o coś więcej niż o honorowego gola, którego finalnie i tak nie strzelili. Do końcowego gwizdka już nic więcej się nie wydarzyło i piłkarze z Krakowa mogli cieszyć się ze swojego imponującego zwycięstwa. Najważniejszymi informacjami po tym meczu było to, że Cracovia przynajmniej do końca spotkania z udziałem Wisły Płock została nowym liderem Ekstraklasy, a Filip Stojilković wysunął się na prowadzenie w klasyfikacji strzelców.
Fot. Screen Canal Plus Sport