Niecodzienne sceny w meczu reprezentanta Polski. Końcowy gwizdek opóźniony o pół godziny

Napisane przez Maciej Bartkowiak, 29 września 2025

Ostatnia kolejka azerbejdżańskiej ekstraklasy zakończyła się z półgodzinnym opóźnieniem. Wszystko przez nietypowe wydarzenie w meczu, w którym udział brał reprezentant Polski. Co ciekawe, nastąpiło ono tuż po strzeleniu przez jego zespół gola. Tak długa przerwa chyba nie zadziała dobrze na jego drużynę, bo krótko po wznowieniu gry straciła bramkę.

Mecz reprezentanta Polski przerwany

Na zakończenie szóstej kolejki azerbejdżańskiej ekstraklasy zespół Sabah Baku przed własną publicznością podejmował Sumqayıt FK, czyli ekipę, która przed tą serią gier zajmowała drugie miejsce w tabeli. Wcześniej była nawet liderem, ale fotel ten opuściła po poniesionej tydzień wcześniej domowej porażce 0:2 z Netfci Baku. W pewnym momencie „Chemicy” zaczęli zmierzać w kierunku drugiej z rzędu przegranej z ekipą z Baku. W 26. minucie Sabah, w którego wyjściowej jedenastce ponownie znalazł się Tymoteusz Puchacz, objął bowiem prowadzenie.

Goście jednak szybko, bo już w 35. minucie doprowadzili do wyrównania. Klub reprezentanta Polski prowadzenia nie stracił jednak po ledwie dziewięciu minutach, a po ponad pół godziny. Wszystko z powodu awarii światła, która miała miejsce krótko po strzeleniu przez Sabah gola. Prąd zgasł raptem trzy minuty po wyjściu przez gospodarzy na prowadzenie. Usterkę udało się naprawić po dopiero 20 minutach, a niedługo później mecz został wznowiony. Po kolejnych siedmiu minutach zaś goście wyrównali, a wynik już się nie zmienił.

Zgaszone światło w meczu? Od razu na myśl przychodzi mecz Polska vs Kazachstan za czasów Leo Beenhakkera. Na Stadionie Śląskim przegrywaliśmy wówczas niespodziewanie 0:1, zgasło światło i awaria trwała ponad 20 minut, a gdy już ekipa techniczna sobie z nią poradziła i się zapaliło, to Ebi Smolarek skarcił rywali szybkim hat-trickiem. Sytuacja wydarzyła się 13 października 2007 roku.

Jak Puchacz robi sobie w Azerbejdżanie?

Wracając jednak do Puchacza, to podczas zremisowanego 1:1 meczu z Sumqayıt FK po raz trzeci zagrał w koszulce Sabah Baku i po raz trzeci wyszedł na boisko w podstawowym składzie. Był to jego najdłuższy występ w barwach stołecznego klubu. Pierwszy raz po niespodziewanych przenosinach Puchacza do „Sów” zaliczył pełne 90 minut. Wcześniej zaś na boisku spędzał nieco ponad godzinę. Na występ w pełnym wymiarze czasowym 15-krotny reprezentant Polski czekał równo pół roku. Ostatni raz „od deski do deski” zagrał 29 marca, kiedy to był wypożyczony z Holstein Kiel do Plymouth Argyle.

Miało to miejsce w meczu Championship z Watfordem i w nim zresztą Puchacz ostatni aż do września raz zachował czyste konto. Na kolejny występ na „zero z tyłu” musiał czekać aż 5,5 miesiąca, do czasu swojego debiutu dla Sabah. W derbach Baku jego zespół zremisował 0:0 z Netfci, a reprezentant Polski obejrzał w tym spotkaniu żółtą kartkę. Był to czwarty z rzędu wyjazdowy mecz „Sów” na krajowym podwórku, którego nie przegrały, choć w tym czasie wygrały tylko raz. Przedłużyć tę serię zespół Puchacza będzie mógł przeciwko beniaminkowi.

Następny mecz Sabah rozegra bowiem na terenie Karvan İK, dla którego sezon 2025/26 jest pierwszym na poziomie ekstraklasy od czasu reaktywacji w 2022 roku. Zarazem „Biało-Czarni” wrócili na ten szczebel po 15 latach przerwy, kiedy to występowali na nim jeszcze jako FK Karvan. Kiedy w 2010 roku żegnali się z azerbejdżańską Premier League, obecny klub Puchacza był jeszcze… siedem lat przed powstaniem.

fot. screen Twitter

Przede wszystkim fan uniwersum polskiej piki. Dzięki mistrzostwu Leicester stał się fanem Premier League. Rodowity poznaniak.

Bonus 3 razy 100% do 200 PLN
nowa oferta powitalna BETFAN
Portugalia - Węgry
Wygrana Portuglii z handicapem -1
kurs
1.57
1
Bonus 3 x 100% do 200 PLN
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)