Dramat bohatera Korony Kielce. W tym roku może już nie zagrać

Mimo efektownego zwycięstwa nad Lechią Gdańsk w ostatniej kolejce PKO BP Ekstraklasie, w obozie Korony Kielce z pewnością nastroje są obecnie minorowe. Bohater starcia z drużyną Johna Carvera w jego końcówce nabawił się bowiem kontuzji, a diagnoza okazała się bolesna. Niewykluczone, że na boisku zobaczymy go dopiero w przyszłym roku. To ogromna wyrwa.
Piłkarz Korony trafił z nieba do piekła
W ostatni weekend Korona Kielce przed własną publicznością rozbiła Lechię Gdańsk 3:0 w ramach dziesiątej kolejki PKO BP Ekstraklasy. Tym samym podopieczni Jacka Zielińskiego wyrównali swoje najwyższe zwycięstwo z obecnego sezonu – z Radomiakiem. Takim rezultatem niemal dwa miesiące wcześniej Korona także 3:0 i także u siebie pokonała derbowego rywala – Radomiaka Radom. Wynik rywalizacji z drużyną Johna Carvera w 86. minucie ustalił Martin Remacle, a gol Belga padł tuż po dramacie, który spotkał największego w tym meczu bohatera Korony.
Dwie minuty wcześniej Remacle zagrał prostopadle w pole karne do autora dubletu – Wiktora Długosza. Ten zdecydował się odegrać piętką do ustawionego za jego plecami Konrada Matuszewskiego i w tym momencie poczuł ból mięśnia dwugłowego prawego uda. Sytuacja od początku wyglądała na poważną. Noszący po zejściu z boiska Dawida Błanika opaskę kapitańską Długosz załamany schował w dłoniach twarz, wiedząc, że nie będzie w stanie kontynuować gry. Po chwili skrzydłowego zmienił 20-letni Chorwat, Stjepan Davidović.
Nawet nie da się opisać, jak wielka jest to strata dla Jacka Zielińskiego. Wystarczy odpalić sobie jakikolwiek mecz Korony Kielce i bardzo często pada tam z ust komentatorów nazwisko Długosz. Sieje on postrach na prawym skrzydle i wypracowuje kolegom mnóstwo sytuacji. Z Pogonią Szczecin po prostu ośmieszał rywali, miał cztery kluczowe podania, oddał trzy strzały, zanotował też dwa odbiory i nawet wybił piłkę z własnej linii bramkowej. Był wszędzie. Co to był za występ! Portal „Sofa Score” wystawił mu notę 9,7, a nie miał gola czy asysty.
W tym roku może już nie zagrać
Dwa dni po spotkaniu z Lechią kontuzjowany Długosz przeszedł badania, które wykazały uszkodzenie mięśnia dwugłowego. Uraz jest na tyle poważny, że przerwa w grze wychowanka Korony wyniesie od ośmiu do dziesięciu tygodni, Najwcześniej więc na boisku znów zobaczymy go pod koniec listopada, a w najgorszym przypadku dopiero w rundzie wiosennej. Zakładając, że do gry wróci po dwóch miesiącach, opuści on siedem spotkań, w tym sześć ligowych. Nie będzie mógł pomóc choćby w starciach na szczycie z Jagiellonią, Górnikiem Zabrze czy Rakowem. Trudno będzie go zastąpić.
Jednak nawet jeśli zdąży wykurować się na kończącą rundę jesienną starcia z Widzewem, Cracovią i Wisłą Płock (plus ewentualny mecz 1/8 finału Pucharu Polski), po tak długiej przerwie z pewnością stopniowo będzie wprowadzany do gry. Kontuzja przydarzyła się Długoszowi w najgorszym momencie, bo nie jest nadużyciem stwierdzenie, że 25-latek był w formie życie. Już w dziewięciu występach ustanowił 60% swojego dorobku z całego poprzedniego sezonu (dwa gole, jedna asysta), do którego potrzebował wtedy 34 meczów (trzy gole, dwie asysty). Nie same liczby świadczą o jego klasie, ale także takie występy jak ten opisany powyżej z Pogonią.
Wiktor Długosz trafia do siatki po dobrym dośrodkowaniu Marcela Pięczka i Korona prowadzi z Lechią! ⚽
📺 Transmisja meczu w CANAL+ SPORT3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/54KRMEj7C2 pic.twitter.com/25ACS89TAw
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) September 27, 2025
Co więcej, na cztery występy przed końcem sezonu Długosz na koncie miał tylko jedną asystę. Odpalił jednak na finiszu rozgrywek PKO BP Ekstraklasy, w trzech meczach notując trzy trafienia oraz jedną asystę. Jacek Zieliński mocno go rozwinął. Podobnie jak w ostatni weekend, dwukrotnie skarcił Lechię (w tym raz po rzucie wolnym), a do tego wbił bramkę byłemu klubowi, Rakowowi, co miało wpływ na utratę przez „Medaliki” w Kielcach dwóch punktów i finalnie przegraną walkę o mistrzostwo kraju. Łyżką dziegciu w beczce miodu była obejrzana w międzyczasie bezpośrednia czerwona kartka.
Przez nią stracił pierwsze dwie kolejki tego sezonu PKO BP Ekstraklasy, ale po powrocie z zawieszenia zanotował w tych rozgrywkach 95% możliwego czasu. Jego przymusowa pauza zbiegła się z falstartem Korony, bowiem ten sezon zaczęła od dwóch porażek 0:2. Od tego czasu pozostaje jednak niepokonana, a na dziewięć rozegranych w tym czasie meczów aż sześć wygrała (pięć razy w lidze, raz w Pucharze Polski). Dzięki zdobyciu w tym czasie 18 punktów po 10. kolejce pierwszy raz w tym sezonie znalazła się na podium, a do lidera traci tylko punkt.
DUBLET DŁUGOSZA! ✌️⚽ Fantastycznie złożył się do tego strzału zawodnik Korony! 🔥 Gospodarze prowadzą 2:0!
📺 Transmisja meczu z Lechią w CANAL+ SPORT3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/54KRMEj7C2 pic.twitter.com/QoAxne177t
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) September 27, 2025
W najbliższej serii gier podopiecznych Jacka Zielińskiego czeka mecz na szczycie, bowiem zmierzą się z Jagiellonią, która na koncie ma tyle samo punktów, co kielczanie. Choć „Żółto-Krwiści” nie wygrali w Białymstoku od 6,5 roku, a ich ostatnie cztery wizyty w stolicy Podlasia kończyły się porażkami, do tej rywalizacji z nimi „Jaga” przystąpi zaledwie 63 godziny po zakończeniu swojego meczu Ligi Konferencji, choć domowego i „tylko” z Maltańczykami. Ten niespodziewany hit najbliższej kolejki PKO BP Ekstraklasy odbędzie się w niedzielę już o 12:15.
fot. screen Canal+Sport