Litwa odhaczona po doskonałym występie Szymańskiego. Nudno, bo nudno, ale bez „smrodu” w obronie

Napisane przez Patryk Idasiak, 12 października 2025
Litwa - Polska

Reprezentacja Polski pokonała na wyjeździe Litwę 2:0 w eliminacjach do mistrzostw świata. Sebastian Szymański zdobył tzw. bramkę olimpijską – bezpośrednio z rzutu rożnego, a przeciwników dobił Robert Lewandowski, do którego asystę posłał wspomniany Szymański. Pomocnik Fenerbahce zagrał doskonale. Mógł tych asyst mieć nawet pięć. 

Szymański wkręcił jak Deyna

Sebastian Szymański to taki zawodnik, który znika z radaru na pół godziny i nagle kibicom reprezentacji Polski przypomina się, że gra na boisku, bo na przykład ktoś go kopnął i był faul. Taką tezę odpierać musiał po sparingu z Nową Zelandią selekcjoner Jan Urban. Mówił wtedy: – Nie do końca zgadzam się, że Sebastian Szymański pokazuje mało atutów. To zawodnik bardzo dobrze wyszkolony technicznie, który w każdej chwili może zaskoczyć czymś ekstra. Lubię takich piłkarzy. Dzisiaj trudniej o oceny, bo mecz się nie układał. W podświadomości zawodnicy myślą w takich spotkaniach, żeby nie złapać kontuzji.

W jaki sposób najlepiej odpowiedzieć na krytykę? Ano właśnie takim występem. Sebastian Szymański robił wszystko i był wszędzie. Już w trzy minuty zameldował się dwóm przeciwnikom udanymi odbiorami. Ci trochę zaskoczyli wysokim podejściem, ale już w 15. minucie sytuacja się uspokoiła, ponieważ objęliśmy prowadzenie. Do rzutu rożnego podszedł Sebastian Szymański i lewą nogą dokręcił w taki sposób, że piłka wpadła do siatki bezradnego Tomasa Svedkauskasa. Warto też wyróżnić Jana Bednarka, który czuł, że piłka leci w bramkę i żeby nie zepsuć sprawy, po prostu się uchylił.

Nuda naszym sprzymierzeńcem

Polacy w ofensywie prezentowali się bardzo przeciętnie. Michał Skóraś próbował być aktywny, ale nic z jego akcji nie wynikało. Jakub Kamiński częściej ślizgał się na boisku i nie mógł utrzymać równowagi. Brakowało z przodu jakiejś iskry, a i trzeba było uważać na głupie straty. Po zbyt lekkim podaniu Bartosza Slisza rywale przeprowadzili groźną akcję lewą stroną i Przemysław Wiśniewski przegrał pojedynek z rywalem, faulując go w bardzo niebezpiecznym miejscu. Litwini krótko rozegrali rzut wolny, ale Pijus Širvys kopnął niecelnie.

W 21. minucie mogliśmy odpowiedzieć i „zamknąć” ten mecz albo przynajmniej jeszcze spokojniej kontrolować jego przebieg. Sebastian Szymański zagrał świetną prostopadłą piłkę do Jakuba Kamińskiego. Ten urwał się obrońcy, ale trochę się zaplątał i nie oddał nawet strzału. Oczywiście przy tym wszystkim się przewrócił (często leżał na murawie) i domagał się rzutu karnego, bo został lekko zahaczony. Absolutnie nie ma tu mowy o jakiejkolwiek jedenastce. Trzeba było strzelać zdecydowanie szybciej. „Kamyk” zresztą przy najmniejszym kontakcie z rywalem lądował na trawie. Przyczepność 0/10.

Generalnie jednak działo się bardzo niewiele, a nuda była polskim sprzymierzeńcem, bo świadczyła ona o tym, że nie za wiele działo się też pod bramką Łukasza Skorupskiego. Wszystko to było zasługą duetu Jan Bednarek & Jakub Kiwior. Wiśniewski trochę odstawał poziomem i niezbyt dobrze wyprowadzał piłkę. Były stoper Southampton zagrał w centralnym punkcie, sercu ofensywy i nie popełnił ani jednego błędu, a w statystykach naliczono mu aż 17 wybić. Doskonale się ustawiał i wiele razy był naszą ostoją przy długich piłkach czy próbach prostopadłych zagrań.

Tę nudę próbował zabić w jednej z ostatnich akcji pierwszej połowy Matty Cash. Mało było naszego prawego wahadłowego w ofensywie. Podłączył się w zasadzie dwa lub trzy razy i za pierwszym zrobił dobrą akcję z Robertem Lewandowskim, a za drugim oddał strzał swoją słabszą, lewą nogą. Tym razem trochę brakło do takiego huknięcia jak z Holandią. Co warte podkreślenia, podawał Sebastian Szymański. Gdyby koledzy lepiej celowali bądź podejmowali lepsze decyzje, to mógł on schodzić na przerwę z udziałem przy trzech trafieniach, a tak było 1:0 po jego golu z rzutu rożnego. Dwa celne strzały nie wystawiały nam dobrej laurki za grę w ataku.

Szymański dalej próbował i błysnął raz jeszcze

Zwykle to Piotr Zieliński jest reżyserem gry reprezentacji Polski. To on wie, kiedy akcję przyspieszyć, a kiedy wycofać i podać na przykład do bramkarza. Tutaj w jego rolę wszedł Sebastian Szymański. Na pewno nikt nie zarzuci mu, że znikał, bo co chwilę pokazywał jakiś konkret. Podłączać się do akcji ofensywnych zaczął też Jakub Kiwior i w 48. minucie prawie po jego centrze przeciwnik strzelił samobója, a później sam oddał strzał z szesnastki w 55. minucie.

Akcję bramkową lewą stroną przeprowadził Sebastian Szymański – MVP tego meczu. Michał Skóraś po tej stronie często wygrywał akcje 1 vs 1 i wrzucał, ale ani razu dobrze nie podał górą do kolegi. Miał celność 0/6. No to pomocnik Fenerbahce pokazał mu, co to znaczy precyzja. Wygrał pojedynek z przeciwnikiem, który się przewrócił i praktycznie z samej linii szesnastki dograł na pole karne, a tam Robert Lewandowski poszedł na piłkę jak dzik w żołędzie. Obrońcy nie mieli szans go zatrzymać! W 64. minucie Polska prowadziła 2:0.

Co było później? Trzeci raz do akcji włączył się Matty Cash i dał… trzeci konkret. Aż żal, że tak mało graliśmy jego stroną, a tak dużo tą Michała Skórasia, który jednak nie za wiele dawał w ofensywie. Robert Lewandowski wyraźnie po zdobyciu bramki nabrał wiatru w żagle i był bliski kapitalnej asysty piętką do Casha, jednak ten uderzył w bramkarza. Od tego momentu niewiele się działo. Żółtą kartkę za faul wyłapał Przemysław Wiśniewski, najgorszy z naszego tria środkowych obrońców. Przez to nie zagra w meczu z Holandią i Jan Urban będzie się głowił, kim go zastąpić. Janem Ziółkowskim? Czy może zmienić formację?

Nikomu chyba nie podobał się występ Bartosza Slisza. Tak jak Jakub Piotrowski był zdecydowanie za wolny na tle Nowej Zelandii, tak niewiele lepiej albo może i tak samo źle wypadł Slisz przeciwko Litwie – też za wolny, też nieudolnie przyspieszał, odskakiwała mu piłka. Próbował się dobrze ustawiać i kilka razy rzeczywiście przyciągnął tę piłkę, ale problem był później. Tabela wygląda w ten sposób, że Holandia po wygranej z Finlandią ma na koncie 16 punktów, a my 13 punktów. „Oranje” został mecz z nami i później z Litwą. Co trzeba zrobić, by bezpośrednio awansować? Ograć rywali i odrobić w dwóch meczach 13 goli straty. Pozostaje tylko pokonać Holendrów 8:0. Możliwe? Tomasz Hajto uważa, że tak.

Fot. PressFocus

Redaktor naczelny i kierownik zamieszania na Futbol News.

Bonus 3 razy 100% do 200 PLN
nowa oferta powitalna BETFAN
Litwa - Polska
Wygrana Polski z handicapem -1
kurs
2.15
1
Bonus 3 x 100% do 200 PLN
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)