Odświeżamy reprezentacje. Jak kadra będzie wyglądała za moment?

04.09.2020

Przykład Barcelony pokazuje, że błędy w doborach personalnych, na różnych szczeblach, niosą za sobą daleko idące konsekwencje. Mamy nadzieję, że nasza reprezentacja podoła wyzwaniu o nazwie wymiana pokoleniowa. Ta zbliża się coraz większymi krokami, wszak wielu liderów młodszych nie będzie. Na szczęście następców nie brakuje.

Lewandowski 32, Glik 32, Grosicki 32, Krychowiak 30, Fabiański 35, Rybus 31. Tak przedstawia się wiek – rocznikowo – zawodników, którzy w ostatnich latach stanowili i nadal stanowią o sile kadry. W międzyczasie z tego grona wyfrunęli Łukasz Piszczek i Jakub Błaszczykowski, którzy już zakończyli reprezentacyjną przygodę. Krótko mówiąc zmiany będą potrzebne. Cała sztuka jednak polega na tym, że Jerzy Brzęczek musi to robić na zasadzie ewolucji. Na dzisiaj nie możemy sobie pozwolić, by „wygonić” tą grupę i wstawić nowych, młodszych.

Budujemy od tyłu

Łukasz Fabiański ma 35 lat, ale to nie oznacza, że jutro skończy grać. W końcu jest bramkarzem. Pięć lat młodszy jest Wojciech Szczęsny, więc jemu zostało jeszcze więcej grania. Tym bardziej, że mamy wrażenie jakby Szczęsny nadal był znacznie bardziej doceniany na arenie międzynarodowej, niż w Polsce. Można zrozumieć, że niedzielni kibice, którzy kojarzą go z reprezentacji mają w pamięci kilka obrazków. Pierwszy: czerwona kartka z Grecją sprzed ośmiu lat i otwarcia Euro 2012. Drugi: kontuzja we Francji i przejęcie numeru jeden przez „Fabiana”. Trzeci: gol z Senegalem na mundialu w Rosji. Trzy turnieje i trzy momenty, które kibicom utkwiły w głowie. A że w międzyczasie został podporą Juventusu i jest w TOP10 bramkarzy na świecie? No cóż, to dla kibica reprezentacji rzecz wtórna…

No dobra, ale jakby zaniemogli obaj, Fabiański i Szczęsny. Co wtedy? Nadal nie mamy się czym przejmować. Młody może nie jest, ale na „tu i teraz” mógłby wskoczyć Rafał Gikiewicz przecież. No dobrze, ale chcieliśmy kogoś młodszego. Jest Łukasz Skorupski już ograny na włoskich boiskach. W dół? Bartłomiej Drągowski, który po kilku latach oczekiwania, teraz jest pewniakiem w składzie Fiorentiny, a w niedalekiej przyszłości kandydatem do jeszcze mocniejszych klubów Serie A.

Kłopot bogactwa? Mało powiedziane. Fajnie wygląda jeszcze reprezentacja Czesława Michniewicza. Do kadry U21 powołani zostali golkiperzy: AS Monaco, PSG i Liverpoolu, odpowiednio Radosław Majecki, Marcin Bułka i Kamil Grabara.

Wymieniamy po jednym elemencie

Defensywa to taka konstrukcja, w której wymiana wszystkich elementów może okazać się ryzykowna i dość bolesna. Nowe „podzespoły” trzeba po kolei zamieniać. W ten sposób Łukasz Piszczek ma już spokój od meczów z orzełkiem na piersi. Ma się czym martwić? Raczej nie, skoro jest wielu kandydatów do gry. Bartosz Bereszyński, Tomasz Kędziora, a może Robert Gumny, który właśnie dołączył do „stranierich” i zamienił Lecha na Augsburg, dołączając do Gikiewicza w bawarskim klubie.

Wyżej udowodniliśmy, że już po trzydziestce są Kamil Glik czy Maciej Rybus. Rodzi to kłopoty? Raczej nie. Glik nadal jest liderem bloku obronnego, ale już od dłuższego czasu na ten tytuł ma chrapkę Jan Bednarek, który okrzepł i jest naszą polisą długoterminową w defensywie. Bardzo duże nadzieje daje Sebastian Walukiewicz. Obrońca Cagliari debiutuje na zgrupowaniu reprezentacji i nie ma wątpliwości, że jeśli utrzyma dyspozycje oraz miejsce w składzie w klubie z Sardynii, będzie idealnym kandydatem na następce Glika.

Były defensor Monaco ma 32 lata, więc jeszcze chwilę może służyć doświadczeniem, a w tym czasie 20-letni Walukiewicz ugruntuje swoją pozycje, ogra się w kadrze i możemy mieć duet na lata.

Odświeżone boki

Piszczek skończył grę, Glik najlepsze lata ma już – chyba – za sobą, a i Rybus za chwilę będzie w chrystusowym wieku. To może wydawać się problematyczne, ale następców nie brakuje. W końcu coraz lepiej radzi sobie Sebastian Walukiewicz i wydaje się, że już lada moment może być partnerem dla Jana Bednarka, dzięki czemu reprezentacja zyska duet stoperów na kilka ładnych lat.

Lewa strona? Maciej Rybus młodszy nie będzie, zdrowie też nie jest jego głównym atutem, a przydałoby się, żeby na tej stronie w końcu grał ktoś, dla kogo lewa noga będzie albo pierwszym wyborem, albo nie będzie kłopotem. Arkadiusz Reca odkąd zaczął regularnie grać w barwach SPAL udowodnił, że może być wartością dodaną dla kadry. Jednak jego teraz nie będzie, a wszyscy i tak czekają na kolejnego debiutanta. Michał Karbownik lada moment zamieni Warszawę na Neapol, a zanim to nastąpi prawdopodobnie zostanie pierwszym reprezentantem Polski urodzonym w XXI wieku.

Droga ekspresowa

Chyba nie można inaczej określić drogi Jakuba Modera do pierwszej reprezentacji. Gdy Ekstraklasa musiała wstrzymać swoje rozgrywki, wszystkie kluby rozegrały po 26 meczów. W ilu z nich Moder wychodził w podstawowym składzie? W siedmiu! Jednak, gdy wróciła polska piłka, Moder tylko dwukrotnie wszedł z ławki, a później Dariusz Żuraw wyznał zasadę „vox populi, vox dei” i młody polski pomocnik zluzował Karlo Muhara. Efektem były trzy gole w czterech kolejnych meczach oraz kapitalna gra do końca sezonu.

To wystarczyło, by przekonać do siebie Jerzego Brzęczka. Zresztą Moder ma naprawdę mnóstwo zalet, które dają mu możliwości gry od pozycji „6” przez „8”, „10”, a kończąc nawet na drugim napastniku czy nawet „9”, jak zdarzało mu się grywać w Odrze Opole. Takich zawodników nam trzeba.

Jednak wydaje się, że poza nowymi twarzami, potrzeba w końcu zagospodarować dwójkę, która albo mogłaby grać lepiej, albo w ogóle mogłaby grać. Piotr Zieliński nadal jest rzucany po pozycjach. A to „10”, a to skrzydło, a to jeszcze inne pomysły. Wydaje się, że warto byłoby zbudować zespół pod niego, bo na ten moment lepszego pomocnika od kreowania gry po prostu nie mamy i basta! Jednak Zieliński Zielińskim, najbardziej dziwi fakt, że do tej pory ani Adam Nawałka, ani Jerzy Brzęczek nie potrafili znaleźć miejsca i wkomponować w zespół Karola Linettego. Mowa w końcu o kluczowym graczu Sampdorii, który nawet wychodził jako kapitan i notował całkiem niezłe liczby w minionych rozgrywkach – 4 gole i 3 asysty.

Z całym szacunkiem do Jacka Góralskiego i jego umiejętności oraz charakterystyki, w tym momencie powinien być on piątym, a zaraz może nawet szóstym, wyborem w środku pola. Za Zielińskim, Krychowiakiem, Linettym, Klichem, a może i Moderem.

Powolna zmiana na bokach

Przez wiele lat graliśmy z dwoma prawonożnymi skrzydłowymi. Czy to Jakub Błaszczykowski, czy Sławomir Peszko lub teraz Kamil Grosicki. Jednak w niedalekiej przyszłości może się zdarzyć, że będziemy oglądać dwóch… lewonożnych zawodników. Sebastian Szymański wydaje się, że został obdarzony zaufaniem i można go nazwać zawodnikiem podstawowej „11”.

Lada moment będziemy mogli także zobaczyć jak Damian Kądzior radzi sobie w Primera Division. W dodatku Kądzior trafił do specyficznego miejsca. Tam, gdzie skrzydłowi odgrywają dużą rolę. Oni najczęściej kreują napastnikom szansę poprzez mnóstwo dośrodkowań. Jednak były już pomocnik Dinama Zagrzeb spotka się także z bardzo intensywnym i specyficznym wysokim pressingiem, który preferuje Jose Luis Mendilibar. To może być dla niego idealne miejsce, by jeszcze udoskonalić swój piłkarski warsztat i stać się graczem kompletnym w kontekście kadry.

Wszystkiemu z boku – jeszcze – przygląda się Kamil Jóźwiak, który lada moment może wyfrunąć do Anglii. A skoro szansę w kadrze dostał Moder, to i na takową w niedalekiej przyszłości może liczyć Jakub Kamiński, jeśli utrzyma formę. Skoro powołania dostali Walukiewicz i Karbownik, a więc roczniki 2000 i 2001, to znak, że selekcjoner nie patrzy na metrykę, ale na umiejętności i potencjał.

Najtrudniej o miejsce

Adam Buksa dostał powołanie. Patryk Klimala w młodzieżówce, a na swoją szansę musi poczekać Jarosław Niezgoda. Tyle że nadal mówimy o zawodnikach, którzy wchodząc dzisiaj do kadry byliby numerem… 4 w ataku. Hierarchia na dzisiaj jest jasna i klarowna. Lewandowski, Milik i Piątek. Warto jednak walczyć, wszak różnie mogą potoczyć się losy Milika w Napoli, a forma Piątka może przypominać tą z Genoi lub tą z Milanu, więc droga może się skrócić w ekspresowym tempie.