Manuel Arboleda wspomina Franciszka Smudę: „Oddałbym za niego życie”
Niedawno pożegnaliśmy legendarnego polskiego trenera Franciszka Smudę. Były selekcjoner reprezentacji Polski zmarł w wieku 76 lat po ciężkiej chorobie. Cierpiał na nowotwór krwi. Były piłkarz Lecha Poznań Manuel Arboleda w ostatniej rozmowie z „Goal.pl” wspominał Smudę i wrócił pamięcią do wspólnych czasów.
Franciszek Smuda – legendarny polski trener
Franciszek Smuda 27 sierpnia 2022 po raz ostatni zasiadł na ławce trenerskiej. Ostatnim klubem, z którym związał się trener była Wieczysta Kraków. Wywalczył z nią awans do III ligi. Legendarny szkoleniowiec w przeszłości trenował między innymi: Wisłę Kraków, Legię Warszawa, Lecha Poznań, Zagłębie Lubin i oczywiście był selekcjonerem reprezentacji Polski w latach 2009-2012. Nie trzeba nawet mówić, że to legenda naszego futbolu.
W sierpniu 2024 roku roku na światło dzienne ukazała się informacja, że jego stan zdrowia był ciężki. Wszystko przez nowotwór krwi z jakim się zmagał. Niestety, w nocy z 17 na 18 sierpnia zmarł w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. Miał 76 lat. Po tej przykrej informacji wielu polskich piłkarzy i trenerów wspominało z nostalgią Franciszka Smudę w przeróżnych programach, oddając mu w ten sposób hołd.
Nie żyje Franciszek Smuda. Były selekcjoner reprezentacji Polski zmarł w wieku 76 lat.
Składamy najszczersze kondolencje dla rodziny i bliskich. pic.twitter.com/opMvtZy8le
— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) August 18, 2024
Podczas ceremonii pogrzebowej Franciszek Smuda został pośmiertnie odznaczony przez Prezydenta RP Andrzeja Dudę Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Odznaczenie złożono na ręce jego małżonki. Order Odrodzenia Polski jest to trzeci najwyższy order nadawany w Polsce – ważniejszy jest tylko Order Orła Białego oraz Order Wojenny Virtuti Militari. Otrzymują go obywatele naszego kraju, którzy na różnych polach działalności państwowej lub społecznej mają wybitne osiągnięcia.
Arboleda wspomina Franciszka Smudę
Manuel Arboleda był jednym z najlepszych środkowych obrońców w Ekstraklasie. Trafił do Polski w 2005 roku z peruwiańskiego Cienciano, kiedy trenerem Zagłębia Lubin był Franciszek Smuda. Następnie ich losy ponownie spotkały się w Lechu Poznań. Trener objął „Kolejorza” i sprowadził ze sobą Kolumbijczyka. Arboleda na polskich boiskach występował przez osiem lat. W tym czasie zdobył dwa razy mistrzostwo Polski. Smuda wiele dla niego znaczył.
Były obrońca nie kryje wdzięczności względem trenera Franciszka Smudy, bo to właśnie on wprowadził go do europejskiej piłki. Kolumbijczyk uważa, że wszystko co osiągnął w życiu wydarzyło dzięki szansie od legendarnego trenera:
Dziękuję Bogu, że postawił Smudę na mojej drodze. Większość tego, co osiągnąłem w życiu, zawdzięczam właśnie jemu. Był dla mnie jak ojciec, traktował mnie jak syna. To on otworzył mi drogę do dużej, europejskiej piłki. Bo przecież gdyby się nie zgodził na mój transfer, to być może nie zrobiłbym żadnej kariery.
Informacja o śmierci szkoleniowca była bardzo ciężka dla Kolumbijczyka oraz jego rodziny. Obydwaj mieli bardzo dobre relacje. Arboleda często powtarzał, że traktuje Smudę jak ojca. Szkoleniowiec był zaprzyjaźniony z rodziną, a nawet odwiedził piłkarza w rodzinnych stronach w Kolumbii.
Kiedy ktoś założy koszulkę z twoim nazwiskiem 😉
Manuel Arboleda i Franciszek Smuda, 2009. pic.twitter.com/PUctD2o75r
— BETTERS (@betterspl) May 3, 2023
– Kilka tygodni przed jego śmiercią. Byłem świadomy, że ma problemy zdrowotne, opowiadał mi o tym. W trakcie tej ostatniej, jak się okazało rozmowy, mówiłem mu po polsku: „Trener, trzeba walczyć do końca”. Jego śmierć mocno mnie dobiła. Zresztą, nie tylko mnie. Moją żonę, moje dzieci. Bo Smuda był przyjacielem mojego domu. Był przecież u mnie w Kolumbii, bardzo polubił mój kraj.
Arboleda bardzo ubolewał nad faktem, że nie mógł zjawić się na pogrzebie. Należy on do fundacji, która pomaga dzieciom dotkniętym wojną domową w Kolumbii i w tym czasie był na jednej z podróży organizowanej przez fundację. Obiecuje jednak, że przy następnym pobycie w Polsce uda się na grób.
Walczyłem dla każdego mojego trenera, ale za Franza oddałbym życie. I bardzo mnie boli, że nie mogłem przyjechać na pogrzeb. W związku z tym w trakcie następnej podróży do Polski na pewno udam się na jego grób.
Fot. PressFocus