Trener Polonii Warszawa wyjawił na światło dzienne sytuację jaka rzekomo miała miejsce podczas meczu Pucharu Polski. Zdaniem szkoleniowca został duszony przez ochroniarzy.
Dołącz do naszej grupy dyskusyjnej na Facebooku o piłce nożnej
Awantura w meczu Pucharu Polski
Polonia Warszawa okazał się lepsza w meczu ze Skrą Częstochowa w ramach Pucharu Polski. Stołeczna drużyna wygrała mecz po dogrywce 3:2. Trener Polonii przedstawił sytuację jaka podobno miała miejsce podczas meczu. Zdaniem szkoleniowca, został zaatakowany przez ochroniarzy oraz przez prezesa przeciwnego klubu.
,,Chciałem powiedzieć o wspaniałym skandalu, który dla mnie tutaj się wydarzył na tym pięknym obiekcie. Doszło do rękoczynów, zostałem prawie pobity przez prezesa klubu i panów ochroniarzy, którzy zaczęli mnie łapać za szyję, za ręce, wyganiać, odrywać od barierek, bo nie było można stać w miejscu, w którym nie było zaznaczone, że nie można stać” – stwierdził trener.
,,Dostałem czerwoną kartkę nie wiem za co. Stanąłem sobie na górze, a za chwilę okazało się, że było to niedozwolone miejsce, tylko nie wiadomo z jakiego powodu. Pan ochroniarz zaczął mnie za szyję łapać, dusić, wciskać jabłko adama do środka i twierdził, że mnie nie dotyka. Prezes klubu zaczął mnie szarpać”- dodał szkoleniowiec.
Portal WP SportoweFakty dotarł do klubu z Częstochowy, aby wyjaśnić zaistniałą sytuację. Skra zwraca uwagę, że trener Polonii zachowywał się w sposób wulgarny oraz stał w niedozwolonym miejscu, przez co interweniowała ochrona. Zdaniem klubu słowa trenera były przesadzone.
,,Nie mógł przebywać na ławce rezerwowych, a stanął w niedozwolonej strefie za ławką rezerwowych. Kiedy ochroniarze próbowali interweniować, to szkoleniowiec zachowywał się dość wulgarnie. Nie chciał opuścić strefy, w której nie można przebywać. Jak wiadomo trener po ukaraniu czerwoną kartką, musi udać się na trybuny”
,,Jeśli chodzi o ochroniarzy to myślę, że rękoczyny są zbyt mocnymi słowami. Natomiast oni mają prawo w jakiś sposób zareagować, jeśli szkoleniowiec nie chce opuścić tej strefy, w której nie może przebywać. Dlatego próbowali na różne sposoby, go do tego przekonać”