Grabara – z buńczucznego juniora do pewnego siebie mężczyzny
Polska piłka od lat słynie ze szkolenia dobrych bramkarzy. Jerzy Dudek, Artur Boruc, Łukasz Fabiański, Wojciech Szczęsny – to są najbardziej rozpoznawalni polscy golkiperzy w XXI wieku. Do bram ścisłego mainstreamu pukają również Marcin Bułka, dzięki fenomenalnej grze w Ligue 1, oraz Kamil Grabara, który stale czyni postępy. Ten drugi przeszedł bardzo ciekawą drogę, a jego zachowania są równie intrygujące, choć wielu kibicom taka postawa się nie podoba.
“Nie graj szefa”
Już jako nastolatek wyróżniał się bramkarskim talentem – na tyle dużym, że nazwisko “Grabara” widniało na liście życzeń Liverpoolu, a także w notesie działaczy czerwonej i błękitnej części Manchesteru. Ostatecznie to “The Reds” wygrał rywalizację o 17-letniego wówczas bramkarza Ruchu Chorzów, który nie zdążył zadebiutować w seniorskiej drużynie “Niebieskich”. Kamil Grabara stał się w ten sposób drugim Polakiem w historii (oczywiście po Jerzym Dudku), który wylądował na Anfield. Niedługo później Grabara stał się popularny w naszym kraju nie tyle z przyczyn sportowych, co bardziej z umieszczania kontrowersyjnych postów w mediach społecznościowych. Swego czasu prowokował Tomasza Hajtę na Twitterze, a zwrot “Nie graj szefa” stał się hitem polskiego internetu. Gracz urodzony w Rudzie Śląskiej mógł pokazać się kibicom również jako osoba, która uwielbia szyderę, co świetnie zostało pokazane na jednym z materiałów portalu Łączy nas piłka.
Piłkarz i znacznie więcej
Nie wszystkim spodobała się również decyzja Grabary o streamowaniu na Twitchu. W trakcie wybuchu pandemii koronawirusa SARS-CoV-2 piłkarze mieli dużo więcej wolnego czasu niż zwykle, stąd też prawdopodobnie bramkarz ówcześnie Huddersfield zaczął swoją przygodę ze streamingiem. Przyznaję, że nie rozumiem osób, które krytykowały Grabarę tylko ze względu na transmitowanie gier na Twitchu. W mojej opinii był to dobry pomysł, jak na “zamrożone” rozgrywki w trakcie wiosny 2020 roku. Po pierwsze, w ten sposób można kształtować swój wizerunek. Żyjemy w czasach, gdzie piłkarz nie może skupić się na kopaniu piłki, lecz również na zachowaniu odpowiedniej diety, prowadzenie zdrowego trybu życia, dbaniu o dobry PR oraz właśnie budowanie swojego wizerunku. A rywalizacja w grze FIFA 20 razem z Miłoszem “milosz91” Boganowskim jest według mnie ciekawym smaczkiem. Jeśli ktoś mi powie, że na Twitchu czy ogólnie w “światku” gamingowym mogą być toksyczne grupy, które mogą postawić celebrytów w złym świetle, to ja odpowiem – w piłce nożnej również jest dużo toksycznych grup. Zresztą Grabara tymi streamami nie zrobił nic, by postawić go w złym świetle. Tworzył jakościowy content, bawił się z zawodowymi e-sportowcami i dał się poznać z bardziej prywatnej strony.
Po drugie, dzięki tym transmisjom oraz tzw. donejtom polski golkiper mógł zebrać znaczną ilość pieniędzy na walkę z nowym patogenem. I po trzecie, przecież każdy z nas jest tylko człowiekiem. To jest banał, lecz często panuje przekonanie, że osoby “popularniejsze” nie mogą wychodzić na imprezy, bawić się i zapewnić sobie nieco szaleństwa. Owszem, można to zrobić, lecz wszystko należy robić z umiarem. Tego umiaru zabrakło swoją drogą kilku chłopakom z reprezentacji Polski U-17, którzy zostali usunięci z powodu rzekomego spożywania alkoholu. Inna sprawa jest taka, że nie zawsze trzeba permanentnie skreślać zawodnika z powodu jednej wpadki wizerunkowej. Gdybyśmy stawiali kreskę na każdym piłkarzu, który coś głupiego zrobił, Zinedine Zidane już dawno byłby nikim. Rozmowa wychowawcza z tymi chłopakami i być może po odpokutowaniu tej kary wrócą do kadry – ale raczej nie w tym roku. Wróćmy jednak do głównej myśli, czyli rozrywce z umiarem. Jeśli rozrywką dla Kamila Grabary są gry komputerowe – dla mnie super, jeśli oczywiście nie zaburza to cyklów treningowych ani prawidłowego trybu życia. W ostatnich tygodniach Jakub Kochanowski, siatkarz reprezentacji Polski, wspomniał na Instagramie, że gra w kultową grę Heroes of Might and Magic III. Swoją drogą, popularne “herosy” uwielbia również Jakub Błaszczykowski, Michał Pol czy Jan Błachowicz. Jeśli ktoś nie wie, Kamil Grabara jest również wielkim fanem szachów. I dla mnie to jest piękne.
Zasady promocji
- Otwórz konto z kodem bonusowym do Betfan: GRAMGRUBO
- Wpłać dokładnie 25 złotych
- Postaw swój pierwszy kupon SOLO lub AKO za dokładnie 25 zł i umieść na nim dowolne zdarzenie z meczu Kopenhaga – Manchester United (Łączny kurs kuponu musi wynosić min. 2.0 i kupon musi zostać rozliczony do 08.11, godz. 23:59)
- Jeśli Kamil Grabara obroni celny strzał zawodników Manchesteru United, w ciągu 48 godzin od zakończenia spotkania otrzymasz freebet 200 zł
- Freebet grasz jak chcesz!
Brutalna szczerość również jest potrzebna
Trzeba wspomnieć jeszcze o jednej kwestii, na którą ludzie nie za bardzo zwracają uwagę. Mianowicie Kamil Grabara jest prawdopodobnie najbardziej elokwentnym piłkarzem z Polski. Wystarczy obejrzeć wywiady z jego udziałem, by dostrzec, że wyraża swoje myśli bardzo precyzyjnie i ma bogaty zasób słownictwa. Co więcej, Grabara nie ucieka od trudnych wypowiedzi dalekich od poprawności politycznej, a to dzisiaj jest rzadkością. Mi osobiście wpadła w pamięć sytuacja po klęsce z Hiszpanią 0:5 na EURO U-21 w 2019 roku. Panowała wówczas narracja, że “Biało-czerwoni” zagrali świetny turniej niezależnie od tej bardzo wyraźnej porażki. Polak powiedział wprost, że nie było pozytywów w tym meczu. Na sam koniec jeszcze skomentował ironicznie, że “wielka sprawa odpaść z turnieju po fazie grupowej”. Jedno tako zdanie w moich oczach znaczy więcej niż sto bezwartościowych (czyli dyplomatycznych) wypowiedzi piłkarzy.
Polski mur w duńskiej bramce
Kamil Grabara migrował z jednego klubu do drugiego, szukając stabilizacji w swojej karierze oraz potencjalnej możliwości awansowania na bramkarza numer 1 w Liverpoolu. Najpierw wypożyczenie do duńskiego Aarhus GF, potem wspomniane już Huddersfield, następnie ponownie duńskie Aarhus, by 3 lipca 2021 r. przenieść się do FC Kopenhaga, gdzie strzeże bramki aż do dzisiaj. Reprezentant Polski (jedno spotkanie w dorosłej kadrze, przeciwko Walii w 2022 r.) ugruntował sobie pozycję w zespole, w którym dwa razy z rzędu sięgnął po mistrzostwo Danii oraz raz podnosząc Puchar Danii. Imponujący był już pierwszy sezon Grabary w Kopenhadze. Na trzydzieści dwa mecze ligowe, aż osiemnaście razy zachował czyste konto. Równie fenomenalną statystyką są 704 minuty, podczas których Kamil ani razu nie skapitulował. Jest to najdłuższa passa w historii duńskiej ekstraklasy. Trzeba przyznać – wyniki godne odnotowania nawet w skali całej Europy. W sezonie 2022/2023 były gracz Liverpoolu zagrał na zero z tyłu “tylko” ośmiokrotnie. Trzeba dodać jednak, że Grabara zagrał w tylko 23 trzech spotkaniach, co daje 34,8% meczów bez straty gola. Czyli wciąż bardzo solidny wynik. Doczekał się nawet przyśpiewek na swoją część, co również jest wymowne. Teraz rozgrywa ostatni swój sezon w FC Kopenhaga, gdyż od kampanii 2024/2025 będzie reprezentować barwy VFL Wolfsburg (kwota transferu wynosi dziewięć milionów euro).
Wielu fanów z Polski mogło postawić przedwcześnie krzyżyk na Kamilu Grabarze. Bo sam zawodnik nie eksponował swoich atutów piłkarskich stosunkowo długo. Tak, ma obecnie dwadzieścia cztery lata, czyli mnóstwo gry przed sobą, lecz brakowało ewidentnego “boom” w jego karierze. Teraz stał się bramkarzem dającym bardzo dużą pewność siebie z tyłu mistrza Danii oraz uczestnika fazy grupowej Ligi Mistrzów. W najbliższą środę stanie przeciwko graczom Manchesteru United. I patrząc na obecny kryzys drużyny Erika ten Haga, Grabara może być w tym spotkaniu gamechangerem.
Fot. Pressfocus