DFB karze za protesty. Federacja niemiecka nałożyła pierwsze kary finansowe. Zapłaci Bayern Monachium, Werder Brema, SC Freiburg i Holstein Kiel. Powód? Zmasowane protesty fanów przeciwko nowej umowie inwestycyjnej ligi. Protesty i opóźnienia meczów jednak się opłaciły, gdyż przyniosły swój skutek.
Czekoladowe monety, piłeczki tenisowe na murawie…
Protesty kibiców Bundesligi nasiliły się po decyzji DFL o sprzedaży 8% udziałów spółce CVC Capital Partners. Chodziło o udział finansowy w przychodach Bundesligi na najbliższe 20 lat. Inwestor gwarantował błyskawiczną gotówkę, ale gwarantował sobie procent wieloletnich sponsorskich przychodów. Zagłosowała za tym większość klubów z pierwszej i drugiej ligi. Kibice buntowali się w obawie przed zmianami godzin meczów i naruszenie zasady „50+1”, zapewniającej im wpływ na decyzje klubów.
W odpowiedzi zorganizowali kreatywne protesty i to na wielu stadionach, rzucając na murawę czekoladowe monety, piłeczki tenisowe, a nawet zdalnie sterowane samochodziki. To znacznie opóźniało godziny rozgrywania spotkań. Te wymyślne formy protestu miały na wyrazić sprzeciw wobec niedemokratycznego porozumienia z inwestorami, które kibice uznali za niedopuszczalne naruszenie ich praw.
Protest kibiców w Bundeslidze wszedł na nowy poziom 🤡🫡. Tego jeszcze nie było 🚗#domBundesligi pic.twitter.com/CvTPF677I0
— Viaplay Sport Polska (@viaplaysportpl) February 16, 2024
Ile kosztują protesty?
Bayern Monachium musi zapłacić 40 000 euro za rzucanie różnych przedmiotów na boisko podczas meczów z Werderem Bremą, Borussią Mönchengladbach oraz Bochum. Klub może przeznaczyć 13 200 euro z tej kwoty na dalsze środki bezpieczeństwa. SC Freiburg zostanie ukarany trzema grzywnami o łącznej wartości 30 000 euro, Werder Brema zapłaci 10 000 euro, a zespół 2. Bundesligi Holstein Kiel 5000 euro za podobne incydenty.
W zależności od długości przerwy w grze, DFB karze kluby Bundesligi karami od 10 000 do 50 000 euro, podczas gdy zespoły z 2. Bundesligi od 5 000 do 30 000 euro, a drużyny z 3. Ligi od 2 500 do 15 000 euro. Jeśli rzucanie przedmiotów nie skutkowało przerwaniem meczu, opłaty będą stałe: dla Bundesligi 5 000 euro, dla 2. Bundesligi 2 500 euro, a dla 3. Ligi 1 250 euro.
Protesty się opłaciły
Zaciekłe protesty mają swój pozytywny skutek. Kibice się wspólnie zorganizowali i przez to nie dojdzie do angażu obcego kapitału. Niemiecka federacja oficjalnie poinformowała, że kontynuacja projektu nie jest możliwa. Ogłosił to konkretnie prezes Borussii Dortmund Hans-Joachim Watzke, który wystąpił w roli rzecznika zarządu DFL. To wielkie zwycięstwo niemieckich kibiców przywiązanych do tradycji. Najwidoczniej nie chcą ekspansji swoich rozgrywek na nowe kontynenty.
Fot. PressFocus