Nieprawdopodobna sensacja. Liverpool poślizgnął się na… Crystal Palace!
Liverpool wykreował expected goals na poziomie 3,0, oddał 21 strzałów, ale bramka Deana Hendersona została wręcz zaczarowana. Nie da się wytłumaczyć festiwalu nieskuteczności piłkarzy Liverpoolu. Nieprawdopodobnie pudłowali wszyscy. Nikt nie spodziewał się, że „The Reds” potkną się akurat u siebie na… Crystal Palace.
Pierwsza porażka u siebie
Niedawno wymienialiśmy zespoły z najlepszych lig europejskich, które jeszcze w tym sezonie nie przegrały u siebie:
- Bayer Leverkusen
- Real Madryt
- Manchester City
- Liverpool
Ten ostatni zespół można już zakreślić na czerwono, ponieważ właśnie sensacyjnie poniósł pierwszą domową porażkę w sezonie 2023/24. To też nie jest tak, że Crystal Palace stworzyło i wykorzystało jedną okazję. Jean-Philippe Mateta śmiało mógł tu mieć dublet. W jednej sytuacji w fantastyczny sposób zatrzymał go Alisson Becker. Francuz nie mógł uwierzyć, że bramkarz „The Reds” wyciągnął rękę i instynktownie odbił jego strzał z trzech metrów. Jeszcze w innej Virgil van Dijk się po prostu… poślizgnął, a do piłki dopadł właśnie Mateta. Sunął na bramkę niczym kiedyś Demba Ba po przewróceniu się Stevena Gerrarda, ale tu gola nie było. Genialnie na linii zachował się Andy Robertson, który w ostatniej chwili dogonił piłkę i ją wybił. Poniżej skrót tego meczu:
Sensacja! Liverpool przegrywa z Crystal Palace 0-1.
Kłopoty Kloppa coraz większe. To już jest kryzys#domPremierLeague pic.twitter.com/vAXF6P1NjB
— Viaplay Sport Polska (@viaplaysportpl) April 14, 2024
Liverpool ciągle traci pierwszy
Liverpool zagrał w tym sezonie 51 spotkań we wszystkich rozgrywkach. Chodzi oczywiście o ligę, Ligę Europy, FA Cup oraz Puchar Ligi. Bardzo często traci bramkę jako pierwszy i musi później tę stratę odrabiać. Ile było takich sytuacji? Aż 14 w samej Premier League:
- gol Bornemouth w 3. min; skończyło się 3:1
- gol Newcastle w 25. min; skończyło się 2:1
- gol Wolves w 7. min; skończyło się 3:1
- gol Tottenhamu w 36. min, skończyło się 1:2
- gol Brighton w 20. min; skończyło się 2:2
- gol Luton Town w 80. min; skończyło się 1:1
- gol Manchesteru City w 27. min; skończyło się 1:1
- gol Crystal Palace w 57. min; skończyło się 2:1
- gol Arsenalu w 4. min; skończyło się 1:1
- gol Arsenalu w 13. min; skończyło się 1:3
- gol Luton Town w 12. min; skończyło się 4:1
- gol Manchesteru City w 23. min; skończyło się 1:1
- gol Brighton w 2. min; skończyło się 2:1
- gol Crystal Palace w 14. min; skończyło się 0:1
„The Reds” mnóstwo punktów odrobili od straty 0:1, dwukrotnie wyciągali także w ten sposób remis z Manchesterem City, lecz tym razem nieskuteczność zrobiła swoje i ich pogrążyła. No właśnie…
Eberechi Eze’s goal was the 14th time Liverpool conceded first in the Premier League this season 👀 pic.twitter.com/dJ1TQaLp3t
— ESPN UK (@ESPNUK) April 14, 2024
Liverpool absolutnie nieskuteczny
21 oddanych strzałów, wybijanie piłki z linii, skuteczne interwencje Deana Hendersona, pokraczny Darwin Nunez, zaczarowana bramka Crystal Palace, 70% posiadania piłki, 11 rzutów rożnych, xG na poziomie dokładnie 2,98 – to w skrócie opis spotkania Liverpoolu z Crystal Palace. Pep Guardiola i Mikel Arteta zacierają już rączki, ponieważ Liverpool w totalnie sensacyjny i niespodziewany sposób stracił prowadzenie w tabeli.
Darwin Nunez w 55. minucie uderzył z woleja z pięciu metrów… prosto w nogę Deana Hendersona. Diogo Jota w 72. minucie nie miał już przed sobą bramkarza, lecz jego strzał zablokował stojący przed bramką Nathaniel Clyne. Curtis Jones dwie minuty później pędził po kontrze sam na sam z Hendersonem, ale strzelił tak beznadziejnie, że nawet nie trafił w bramkę. Na koniec jeszcze uderzenie Salaha z dwóch metrów zablokował Tyrick Mitchell. Nie chciało wpaść Liverpoolowi absolutnie nic, zwłaszcza w drugiej połowie. Jutro powinien być specjalny trening karny i trzy godziny samego strzeleckiego na poprawę skuteczności. „The Reds” w żenującym stylu spaprali prowadzenie w Premier League i to z ligowym przeciętniakiem.
fot. screen Viaplay