Klęska Liverpoolu, „Czerwone Diabły” uniknęły blamażu
Nie brakowało zwrotów akcji we wtorkowych meczach Premier League. Liverpool przegrał derbowy mecz z Evertonem 0:2, natomiast Manchester United, mimo że po raz kolejny męczył się ze zdecydowanie niżej notowanym rywalem, zdołał wydrzeć Sheffield United trzy punkty w rywalizacji na Old Trafford. Było 4:2.
Wychowankowie wroga pogrążyli „The Reds”
Mecz na Goodison Park przebiegał pod znakiem dominacji „The Reds”. Jednak mimo że to goście utrzymywali się przy piłce, w zasadzie nie tworzyli klarownych sytuacji bramkowych. Mało tego, w początkowej fazie spotkania wydawało się, że po faulu Alissona na Dominicu Calvercie-Lewinie będzie rzut karny dla Evertonu. Gości uratował jednak spalony.
Gospodarze dopięli swego w 27. minucie. W polu karnym zespołu Juergena Kloppa się zakotłowało. Największym sprytem wykazał się Jarrad Branthwaite. Rewelacyjny obrońca gospodarzy strzelił gola na 1:0 w akcji, która przypominała bilard. Mimo że ostatnie 15 minut należało do Liverpoolu, a szanse mieli Darwin Nunez i Luis Diaz, ostatecznie Evertonowi udało się utrzymać jednobramkowe prowadzenie do przerwy. Świetnie spisywał się Jordan Pickford.
Ogromny kocioł pod bramką i piłka wreszcie trafia do siatki. Everton prowadzi w derbach!#domPremierLeague pic.twitter.com/icsOEXBUJC
— Viaplay Sport Polska (@viaplaysportpl) April 24, 2024
W drugiej połowie początkowo Liverpool naciskał z duża intensywnością. Everton cofnął się do głębokiej obrony, jednak widząc bezradność piłkarzy Kloppa, gospodarze z czasem ruszyli do przodu. W 57. minucie Dwight McNeil dośrodkował z rzutu rożnego, a najwyżej wyskoczył niepilnowany Dominic Calvert-Lewin. Anglik, który miał ostatnio problemy ze skutecznością, podwyższył prowadzenie swojej drużyny na 2:0.
W kolejnych fragmentach meczu chociażby niecelne, ale bardzo groźne strzały Dwighta McNeila i Jarrada Branthwaite’a napędziły strachu przyjezdnym. Jeśli chodzi o gości, najbliżej złapania kontaktu z Evertonem byli po strzale Luisa Diaza. Ostatecznie Kolumbijczyk obił prawy słupek. Z ofensywy Kloppa jedynie po nim było widać mocną chęć odwrócenia losów meczu.
Po tym meczu zmalały do minimum szanse Liverpoolu na zdobycie mistrzostwa Anglii. Drużyna Kloppa jest na 2. miejscu z trzema punktami straty do lidera – Arsenalu. Trzeci Manchester City ma punkt mniej niż ekipa The Reds i dwa mecze mniej rozegrane niż bezpośredni rywale w walce o tytuł mistrza Anglii. W czwartek zespół Guardioli zagra z Brighton. Everton dzięki wygranej w derbach jest na 16. miejscu i ma ośmiopunktową przewagę nad strefą spadkową, czyli osiemnastym Luton. Utrzymanie mają praktycznie w kieszeni.
Bruno miał swój dzień
Manchester United podejmował zamykające tabelę Sheffield United. „Czerwone Diabły” w bólach wygrały 4:2. Ich liderem był Bruno Fernandes, autor dwóch goli i asysty. Szczególnie trafienie na 3:2 było bardzo efektowne:
Bruno Fernandes odpalił z lewej nogi. Portugalczyk ratuje Manchester United od kompromitacji.#domPremierLeague pic.twitter.com/2l5G8CvtKj
— Viaplay Sport Polska (@viaplaysportpl) April 24, 2024
W 35. minucie nie popisał się Andre Onana, który tak nieporadnie rozegrał piłkę, że ta znalazła się pod nogami Jaydena Bogle’a. Zawodnik gości strzałem przy bliższym słupku zdobył bramkę. Jednak w 42. minucie wyrównał Harry Maguire. Obrońca United strzelił gola w drugim kolejnym meczu. Wcześniej trafił przeciwko Coventry w półfinale FA Cup.
W 50. minucie goście odzyskali prowadzenie po golu Bena Breretona Diaza. Na odpowiedź „Czerwonych Diabłów” 11 minut później Bruno Fernandes wykorzystał rzut karny po faulu na Maguirze. W 81. minucie Bruno Fernandes kapitalnym uderzeniem z dystansu dał prowadzenie gospodarzom. Manchester United dobił rywali w 85. minucie, gdy z bliskiej odległości piłkę w bramce umieścił Rasmus Hojlund.
Manchester United po tym zwycięstwie zajmuje 6. miejsce w ligowej tabeli z siedmioma punktami straty do piątego Tottenhamu, natomiast Sheffield to czerwona latarnia Premier League ze stratą dziesięciu punktów do bezpiecznego miejsca. Ponadto ta drużyna ma już aż 92 stracone gole w tym sezonie ligowym. „The Blades” mają cztery mecze, aby uniknąć niechlubnego „klubu 100”.
Inne mecze
W pozostałych spotkaniach 24 kwietnia, Crystal Palace pokonało Newcastle 2:0. Kolejny świetny występ zanotował Jean-Philippe Mateta, który wyraźnie odżył pod wodzę Olivera Glasnera. Francuz, od przybycia byłego trenera Eintrachtu Frankfurt strzelił mniej bramek w lidze tylko od niezawodnego Cole’a Palmera.
Na Molineux, Wolverhampton przegrało z Bournemouth 0:1. Jedyną bramkę tego meczu strzelił Antoine Semenyo w 37. minucie. Gol Maxa Kilmana w 99. minucie, na niekorzyść dla „Wilków” został unieważniony przez wideoweryfikację. Drużyna „Wisienek” kończyła w dziesięciu po bezmyślnym wejściu wychowanka Milanu, Milosa Kerkeza w 79. minucie
Fot. PressFocus