Przewodnik po EURO 2024: Włochy

10.05.2024

Włochy to naród aktualnych mistrzów Europy, którzy jadą do Niemiec bronić tytułu. W teorii więc są jednym z głównych faworytów. Jak jest naprawdę? To grupa bardzo zdolnych zawodników, która jak to regularnie już bywa – miesza doświadczenie z młodością. Czy trudna grupa zahamuje potencjał tej drużyny? Jak wypadnie to połączenie na boiskach naszych zachodnich sąsiadów? 

Eliminacje

Od wylosowania grup Włosi byli faworytem do walki o drugie z miejsc. Trafili oni na starych znajomych z finału w 2021 roku na Wembley – Anglików. Poza nimi wylądowali z kolejnymi starymi znajomi – Macedonią Północną, a także Ukrainą i Maltą. W teorii więc, rywalem który miał jakkolwiek im zagrozić byli Ukraińcy, którzy swoje domowe mecze rozgrywali rozproszeni po Europie – w Leverkusen, Trnawie, Wrocławiu i w Pradze. Tak się rzeczywiście stało. Obie te kadry stoczyły bój do samego końca i ostatniego meczu.

Początek eliminacji to choćby budowanie pewności siebie „pozyskanego” z Argentyny Mateo Reteguiego. Mający obecnie siedem bramek w Genoi (beniaminku Serie A) napastnik, rozpoczął eliminacje od trafień z Anglią i Maltą. Zastępujący Manciniego Spalletti z kolei w debiucie zaliczył wpadkę, gdyż tylko remis w Macedonii Północnej. Jego bilans eliminacji to z kolei trzy wygrane, remis i porażka na Wembley.

Dodajmy, że Włosi nie zagrali tam znowu tak beznadziejnie (przynajmniej w ofensywie) – prowadzili nawet po debiutanckim trafieniu, które zaliczył Gianluca Scamacca. Błąd popełnił jednak Di Lorenzo, sfaulował Bellinghama i dał Anglikom rzut karny. Potem znów ten sam piłkarz dał się „porobić” Rashfordowi. Trzeciego gola z kolei zawalili na spółę Bastoni i Scalvini, a wykiwał ich Harry Kane. Włosi przegrali, bo popełnili dwa karygodne błędy w obronie.

Losy awansu bezpośredniego ważyły się do ostatniej kolejki. To wtedy właśnie mocny „statement” wygłosił na boisku Alessandro Buongiorno, filar obrony Torino upatrywany w roli długoletniego kapitana tego klubu. W tym samym roku, parę miesięcy wcześniej, to on dostąpił zaszczytu czytania nazwisk ofiar katastrofy samolotu z „Grande Torino” na pokładzie (niegdyś robił to Kamil Glik). Mecz z Ukrainą zakończył się w kontrowersyjnych okolicznościach – Bryan Cristante interweniował w polu karnym i zdaje się, że faulował Mychajło Mudryka. Byłby to karny na wagę awansu i zepchnięcia Włochów do baraży.

Oto następujące wyniki meczów Włochów od początku ostatniego cyklu eliminacyjnego:

  • Włochy – Anglia 1:2
  • Malta – Włochy 0:2
  • Macedonia Północna – Włochy 1:1
  • Włochy – Ukraina 2:1
  • Włochy – Malta 4:0
  • Anglia – Włochy 3:1
  • Włochy – Macedonia Północna 5:2
  • Ukraina – Włochy 0:0

Cztery zwycięstwa, dwa remisy, dwie porażki – 2. miejsce w grupie C (14 punktów)

Finały Ligi Narodów (czerwiec 2023) + towarzyskie (marzec 2024)

  • Hiszpania – Włochy 2:1 (półfinał)
  • Holandia – Włochy 2:3 (mecz 0 3. miejsce)
  • Włochy – Wenezuela 2:1
  • Włochy – Ekwador 2:0

Trener reprezentacji Włoch

Roberto Mancini, który trenował „Squadra Azzurra” do 2023 roku, był jako fachowiec absolutnie topowym szkoleniowcem do walki o trofeum w systemie pucharowym. Oczywiście, wygrał on czterokrotnie ligowe rozgrywki jako trener (choć ani razu w Zenicie), ale niezliczona jest liczba minimum półfinałów pucharów krajowych w jego karierze.

Z Luciano Spallettim ta pewność zawsze była w kontekście ligowych zmagań – gdziekolwiek nie trafiał od pewnego momentu do pracy, tam robił awans do grupy Ligi Mistrzów. Był to także Zenit, a do tego Roma, Inter, Napoli. W tym ostatnim klubie zdobył historyczne, pierwsze po 33 latach i pierwsze bez pomocy Diego Maradony mistrzostwo Włoch dla „Partenopeich”. Wcześniej zdziałał cuda w Empoli – doprowadził klub z Serie C1 do Serie A – sezon po sezonie robiąc awanse do elity, jako drugi trener w historii.

Następnie jego kariera była na zakręcie – zrzucił Venezię do Serie B, gdzie rządził klubem ekscentryczny Maurizio Zamparini. Ten człowiek parę lat później, porzucając inwestowanie w klub z legendarnego turystycznego miasta, zwerbował ze zgrupowania tuzin piłkarzy, aby grali dla jego nowego klubu – Palermo. Ot, „najzdrowszy” włoski właściciel klubu wszech czasów. Potem była Ancona, dwukrotnie Udinese i znów wrócił na języki. Trenował też w Interze, dwukrotnie w Romie (popadł w konflikt z Francesco Tottim), a także w Zenicie. Tam dał się zapamiętać z irytacji po meczu w sprawie doliczonego czasu. We Włoszech filmik stał się viralowy. W przekazie rosyjskim na żywo padło też włoskie przekleństwo, co dodaje realizmu emocji trenera.

Urodzony w toskańskim Certaldo szkoleniowiec w ostatnich tygodniach podróżował po klubach, gdzie odwiedzał choćby treningi Milanu czy Bolonii. Trudno jednak stwierdzić, czy bardziej by spotkać dobrych kumpli, czy może podejrzeć jakieś innowacje pod sam turniej. Wydaje się, że po amerykańskim marcowym tournee wykrystalizował swój pomysł na kadrę oraz to, jak ułoży drużynę. To trener specyficzny, który potrafił (wg Bartosza Bereszyńskiego w „FootTrucku”) pod koniec swojej analizy rywala zwrócić uwagę np. mniej ważnego członka swojej drużyny – celem takiego zabiegu miała być zarówno czujność, jak i podświadome działanie – „wskazałem na Ciebie, więc pamiętam i jestem świadomy, że tu jesteś.”

Prawdopodobnie taki zabieg w marcu Spalletti uczynił z Gianlucą Scamaccą. Napastnik Atalanty podpadł graniem do rana na konsoli przed decydującym meczem z Ukrainą. Graniczące z pewnością jest zdanie, że chodziło właśnie o rosłą dziewiątkę Gasperiniego. To trener, który wie w jakie tony uderzyć, aby obudzić w zawodniku to, czego od niego oczekuje.

Kadra reprezentacji Włoch

Jeśli chodzi o włoską kadrę, to grupa jest dość wykrystalizowana, mimo że Spalletti objął kadrę od trzeciego meczu eliminacyjnego – z Macedonią Północną na wyjeździe. Kadra ta przeszła drobne przemeblowania. Pewniakiem na bramce jest Gianluigi Donnarumma, który ma dopiero 25 lat, a rozegrał już 61 spotkań w kadrze narodowej. Zapowiada się, że zostanie rekordzistą i przebije nawet liczbę 200 gier. To przede wszystkim wielki bohater ostatniego EURO 2020 (2021).

Kwestie defensywne to w sporej mierze piłkarze Interu. Dimarco, Darmian, Acerbi to filary reprezentacji. Dimarco w jesiennych meczach eliminacyjnych niemal zawsze wychodził od początku – 5/6 razy. To pewniak na lewą obronę/wahadło. Bastoni także wydaje się być pewniakiem. Giovanni Di Lorenzo jest obecnie bez formy (beznadziejny mecz z Anglią, sporo błędów indywidualnych i ogółem wielki regres), jak i całe Napoli, trudno jednak wyobrazić sobie reprezentację bez niego. Ma doświadczenie w roli lidera i Spalletti zna go bardzo dobrze z codziennej pracy.

Ból głowy będzie miał za to selekcjoner kogo wystawić na stoperze obok Bastoniego, gdyż można spodziewać się tam wszystkich – Rafaela Toloia, Giorgio Scalviniego, a jest jeszcze przecież Alessandro Buongiorno, który mocnym występem z Ukrainą „dojechał” i pokazał, że trzeba go rozważać nawet jako partnera Bastoniego. Konkurencją dla wyżej wymienionych jest też Gianluca Mancini, który jest czołowym piłkarzem Romy i zdecydowanie potrafi grać pod presją – samobójcza bramka z Leverkusen była jedynie wypadkiem przy pracy i (smutnym ale jednak) wyjątkiem potwierdzającym regułę. Środek defensywy jest bardzo mocno obstawiony.

Sandro Tonali byłby wzmocnieniem pomocy, ale niestety. Wróci do gry dopiero pod koniec sierpnia – odbywa on zawieszenie w związku z uzależnieniem od gier hazardowych, obstawiania u bukmachera. Środek pola znów mocno obstawiają interiści – Barella oraz Frattesi. Barella wychodził w pierwszym składzie w ośmiu ostatnich spotkaniach reprezentacji. Bez niego nie grają. Z Frattesim było różnie, bo Spalletti lubił czasem jego kosztem postawić na Giacomo Bonaventurę z Fiorentiny. Gracz Interu jest zresztą przyzwyczajony do roli rezerwowego w klubie. Na pewno Spalletti wolałby, by rozegrał on więcej minut niż tylko 800 w Serie A.

Jorginho także może okazać się gamechengerem, ponieważ ugruntował swoją pozycję w Arsenalu, gdzie jest trochę niespodziewanie bardzo ważnym piłkarzem i odciąża Declana Rice’a. Odrestaurowany przez Daniele De Rossiego został Lorenzo Pellegrini. Romanista z krwi i kości, mający za sobą trudny czas za schyłkowego Mourinho, może być mocnym punktem z ławki do ratowania wyniku.

Gianluca Scamacca i Mateo Retegui to dwójka, która powalczy o wyjściowy garnitur na pozycji numer 9. Jeden z dziennikarzy notorycznie zaczął nazywać pierwszego „włoskim Ibrą z tatuażem na szyi”. Coś w tym jest, bo Scamacca, pełen tatuaży, wydaje się postacią emanującą ogromną pewnością siebie. Nic bardziej mylnego. Gian Piero Gasperini zasugerował na jednej z konferencji, że to napastnik, który musi przestać rozpamiętywać niewykorzystane okazje, gdyż bardzo się nimi dołuje. Wspomniał też, że musi więcej biegać – i wygląda na to, że posłuchał się swojego klubowego trenera.

Tajemnicą poliszynela jest fakt, że Scamacca podpadł Spallettiemu faktem, że podczas zgrupowania, w noc poprzedzającą mecz z Ukrainą grał do rana na konsoli. Od nowego roku Spalletti wprowadził zakaz przywożenia konsol na zgrupowania, bo „zgrupowanie nie jest od tego”. Trudno się nie zgodzić, aczkolwiek każdy ma inny sposób na odreagowanie czy odstresowanie. Scamacca w 2024 roku gra rewelacyjnie – szczególnie w marcu, kwietniu i maju. Rozstrzelał się na dobre. Trafiał w prawie każdym spotkaniu.

Największa gwiazda – Alessandro Bastoni

Włoska kadra w 2021 roku skupiała się na kolektywie. Podobnie będzie na turnieju w Niemczech. W takiej kategorii jak największa gwiazda  raczej umieszcza się postacie ofensywne. Nagłówki zdobią napastnicy, ofensywni pomocnicy, skrzydłowi, bo to oni decydują zwykle o wynikach. Tutaj jednak miejsce należy się obrońcy. Alessandro Bastoni nie był częścią zwycięskiej bandy Manciniego, ale jest aktualnie jednym z najlepszych obrońców świata. To prawdziwa skała w defensywie, godny następca Chielliniego czy Bonucciego, którzy podczas swojego „ostatniego tańca” stanowili o sile obrony.

Bastoni w międzyczasie boiskowo dojrzewał. Jego talent nigdy nie był podawany w wątpliwość. Wydaje się, że może w Interze, jak kilku innych graczy, pozostać na lata. Jego długie podania lewą nogą w stronę piłkarzy formacji ataku to jedna z najprzyjemniejszych dla oka rzeczy z włoskich boisk. Nie zdziwi, jeśli Scamacca na EURO 2024 strzeli jakiegoś gola po jego podaniu. Przy okazji, poza jego finezją techniczną, jest też element takiego staromodnego rodzaju obrońcy – siła. Poza ponad 190 cm wzrostem, Bastoni jest po prostu nieprzyjemny do rywalizacji z perspektywy napastnika. Starcie z tego typu defensywnym samcem alfa może skończyć się bijatyką, gdy odrobinę przesadzi się z ekspresją.

Styl gry Włochów

Roberto Mancini używał zarówno formacji z trzema stoperami, jak i czwórką z tyłu. Podobnie jest z Luciano Spallettim. Podczas meczów bywa używane przez niego jego znane z Napoli 4-3-3 i tak właśnie ustawiał zespół w meczach eliminacyjnych. Nie przywykł on w piłce klubowej do grania trójką obrońców w ostatnich latach, ale właśnie tej formacji używał w marcowych sparingach w Stanach Zjednoczonych z Wenezuelą i Ekwadorem.

Mecz z tymi pierwszymi rywalami to choćby Buongiorno na środku i Scalvini jako lewy stoper. Można było zauważyć, że w tym meczu grali podobnie do Atalanty czyli 3-4-2-1, ale sam Buongiorno w trójce także czuje się jak ryba w wodzie (z racji gry w Torino Juricia). Granie trójką w tym przypadku jest też uzasadnione z racji tego, że kilku interistów doskonale odnajduje się w tym systemie – to bardzo istotne.

Linia pomocy to bardzo dobra głębia – piłkarze zarówno od czarnej roboty, jak i „czarowania” w ofensywie. Ofensywne zacięcie w sobie ma Nicolo Barella czy Davide Frattesi. W czasach Atalanty Bryan Cristante doskonale odnajdywał się w roli ofensywnego pomocnika, ale potem stał się coraz bardziej uniwersalny. Potrafi on zagrać… nawet na stoperze, a w Romie u Mourinho tam też był sprawdzany. Włoch z kanadyjskim paszportem wie też co to gra w pomocy złożonej z trzech, czterech, jak i z pięciu piłkarzy.

Spalletti posiada zawodników, którzy pasują pod granie obydwoma systemami w defensywie – problemem jest średnia jakość piłkarzy linii ofensywnej. Matteo Politano jest bardzo nierówny i jednostajny, Riccardo Orsolini na kanwie międzynarodowej to zagadka, Domenico Berardi nie pojedzie na turniej z uwagi na kontuzję, Moise Kean to karykatura piłkarza, a tak naprawdę nie wiadomo czego do końca spodziewać się po Willym Gnonto. Ciro Immobile zaliczył spory regres formy i na pozycji numer 9 trzeba tutaj liczyć na dyspozycję dnia Scamakki oraz Reteguiego – „farbowanego lisa”.

Przewidywania

Reprezentacja Włoch na turniej do Niemiec jedzie w roli obrońców tytułu. Z jednej strony, jest to trochę inna ekipa niż ta Manciniego, ale szkielet pozostaje bez zmian – na pewno charakterologicznie. Trzeba zaznaczyć, że nie jest to tamta mocarna banda, która potrafiła nie przegrać aż 37 spotkań z rzędu. Nicolo Barella, Federico Dimarco czy Francesco Acerbi, ludzie po przejściach – zadbają o stronę mentalną. To piłkarze, którzy mimo 20. tytułu mistrza Włoch, będą głodni odgryzienia się za wczesne odpadnięcie z Ligi Mistrzów. Nastąpiło to już w 1/8 finału po rzutach karnych z Atletico Madryt.

Włosi powinni jako cel minimum postawić sobie ćwierćfinał, ale przede wszystkim – wyjść z grupy. Albania jest czarnym koniem tego turnieju – nic nie musi, a może wszystko. Chorwacja i Hiszpania to z kolei główni rywale do wygrania grupy – każda z nich może tego dokonać. Będzie to prawdopodobnie ostatni taniec Modricia, a sami Hiszpanie będą mieć zapewne do dyspozycji dwie młode perełki z Barcelony – Pau Cubarsiego i Lamine Yamala. W tej grupie może wydarzyć się wszystko. Włochami jednak trudno się nie ekscytować – linia obrony i pomocy na turniej może wyglądać naprawdę ekscytująco. Grupa jest jednak bardzo mocna.

Największe sukcesy reprezentacji Włoch

Przede wszystkim to cztery Puchary Świata – w 1934, 1938, 1982 oraz 2006 roku. Ten jeden w latach 30. został wywalczony w bardzo czarnych okolicznościach, gdyż arbitrów zastraszali ludzie Benito Mussoliniego. 2006 rok z kolei dobrze pamiętamy. Włosi stracili tam zaledwie dwie bramki w całym turnieju – samobója i karnego Zidane’a w finale. Liderował defensywie Fabio Cannavaro za co zdobył potem Złotą Piłkę.

Włosi są jedną z nielicznych reprezentacji (tj. Francja, Niemcy czy Hiszpania), która wygrała zarówno EURO, jak i mistrzostwa świata. Na tej drugiej z imprez Włosi nie zagrali dwa razy z rzędu (!) Tak, już 10 lat minęło od nieudanego dla Włochów turnieju w Brazylii. Nie było ich w Rosji (łzy Buffona) nie było ich w Katarze (przeklęta Macedonia). Ostatnie EURO jednak wygrali. Tę drużynę niosła, podobnie jak Real Madryt – siła przyjaźni. W sztabie był duet legendarnych atakujących Sampdorii – Roberto Mancini i Gianluca Vialli. Do kanonu przeszły eleganckie – takie same garnitury wszystkich panów. Vialli, od wielu lat nieuleczalnie chory, był dobrym duchem drużyny. Niejako działała na kadrowiczów jego aura. Od zawsze był synonimem klasy, sympatii, a także tego wszystkiego, co dobre w drugim człowieku. Przede wszystkim, co najważniejsze w tej historii – doczekał on triumfu przed śmiercią.

Włosi wcześniej wygrali także turniej w 1968 roku – u siebie. Doszło tam do powtórki finału, gdyż w pierwszym meczu z Jugosławią był remis. Sprawę na korzyść narodu włoskiego rozstrzygnęli Luigi Riva (niedawno zmarły) oraz Pietro Anastasi. Najbardziej pamiętny występ Włochów miał jednak miejsce w Belgii i Holandii. Mecz finałowy układał się po ich myśli, prowadzili 1:0 po bramce Marco Delvecchio – aż nagle do piłki dopadł Sylvain Wiltord i doprowadził do dogrywki w meczu, w którym Włosi stali przy linii i celebrowali już wstępnie swój triumf. W dogrywce złotym golem dobił ich David Trezeguet.

W XXI wieku wielkim starciem było też show bramkarzy – Buffona i Casillasa, obaj z nich wyjęli mnóstwo strzałów. Finalnie to Hiszpania przeszła dalej, aby zdobyć swój pierwszy od 48 lat puchar międzynarodowy. Cztery lata później także „La Furia Roja” okazała się drużyną lepszą – grająca taktyką z fałszywą dziewiątką drużyna Vicente del Bosque rozgromiła kadrę Cesare Prandellego aż 4:0 w kijowskim finale. Iker Casillas prosił wówczas arbitra o przerwanie meczu i niedoliczanie czasu, bo Włosi byli na kolanach.