Hiszpania czy Anglia – kto wygra EURO 2024?

14.07.2024

Hiszpania kontra Anglia. Te drużyny zmierzą się między sobą w finale EURO 2024. Dla „La Furia Roja” potencjalny triumf może być już czwartym w historii. Z kolei „Synowie Albionu” jeszcze nigdy nie podnieśli ku górze pucharu imienia Henry’ego Delanuaya. Dla obu stron potencjalny jutrzejszy triumf ma kolosalne znaczenie. Hiszpanie chcą nawiązać do złotego pokolenia, a Anglicy pokonać traumę „one title”. 

Hiszpania chce wrócić na szczyt

Mało kto obstawiał Hiszpanów, jako potencjalnych kandydatów do gry w finale EURO 2024. Głównie ze względu na charakter budowy kadry, jaką stara się tworzyć od półtora roku Luis de la Fuente. Awans do finału dla „La Furia Roja” jest swego rodzaju zaskoczeniem.

Wszyscy wciąż mamy w pamięci wielkie sukcesy Hiszpanii z lat 2008-2012. Dwa tytuły mistrzów Europy i mistrzostwo świata budziło wielki respekt. Nawet ten, kto potencjalnie nie sympatyzował z tą reprezentacją, obudzony o 3:00 w nocy mógł wyrecytować skład: Iker Casillas, Carles Puyol, Gerard Pigue, Sergio Ramos, Xavi, Andres Iniesta, Sergio Busquets, David Villa czy też Fernando Torres… oni przez lata tworzyli kolektyw najlepszej drużyny w XXI wieku. Wciąż pozostał jeden z tamtej bandy – 38-letni Jesus Navas. 

Obecna generacja jest na dobrej drodze, by spróbować dorównać starszym kolegom. Większość z obecnej kadry mogłaby mieć spory problem, by zaistnieć w tej prowadzonej wówczas przez Vicente del Bosque. Umówmy się – Unai Simon, Robin Le Normand, Marc Cucurella, Fabian Ruiz, Mikel Merino czy też Mikel Oyarzabal to nie są nazwiska, przed którymi każdy drży, a jednak radość z gry, jaką był w stanie zaszczepić w nich selekcjoner sprawiła, że to właśnie oni mogą zostać mistrzami Starego Kontynentu.

Droga Hiszpanii do finału EURO 2024:

  • Hiszpania – Chorwacja 3:0
  • Hiszpania – Włochy 1:0
  • Albania – Hiszpania 0:1
  • Hiszpania – Gruzja 4:1
  • Hiszpania – Niemcy 2:1* (*po dogrywce),
  • Hiszpania – Francja 2:1

Podopieczni Luisa de la Fuente grają kapitalny futbol. Są świetnie zorganizowani w obronie dzięki „francuskim” stoperom, do tego sprawni w ataku i co najważniejsze skuteczni pod bramką rywala. Bazują na przebojowości Yamala i Williamsa. Te dzieciaki bawią się piłką. To zupełnie inna odmiana tego, co ta drużyna prezentowała w zwycięskich dla siebie turniejach oraz chociażby na ostatnim mundialu w Katarze.

Teraz, mimo wcześniej wspomnianych nazwisk, doszły też talenty na wielką skalę. Lamine Yamal i Nico Williams sieją ogromny postrach po bokach boiska, a przecież obaj to młodzieniaszki. Nico ma 22 lata, a Yamal w piątek dopiero co ukończył 17. rok życia. Młody gwiazdor Barcelony już pobił kilka rekordów na tym turnieju. W meczu z Francją, gdzie strzelił przepięknego gola, stał się najmłodszym strzelcem w historii EURO. Z kolei w meczu z Chorwacją stał się najmłodszym uczestnikiem w historii rozgrywek. Co ciekawe poprzedni rekord należał do Kacpra Kozłowskiego, który dokonał tej rzeczy na EURO 2020.

Dla Hiszpanów finał będzie piątym w historii. Do tej pory aż trzy razy wychodzili z niego zwycięsko. Tylko raz – w 1984 roku – się nie powiodło. Wówczas to Francja zdobyła tytuł. Fatalny błąd popełnił wtedy Luis Arconada, którego nazwisko do dziś niechlubnie firmuje podobne „babole”, czyli niezłapanie prostej piłki do rąk i wrzucenie sobie jej samemu do siatki. Zdaniem bukmacherów i ekspertów to Yamal i spółka są faworytami (odniósł się do tego Luis de la Fuente – Faworytów zostawmy bukmacherom). Nie tylko przez pryzmat formy przez ostatni miesiąc, ale też jakie wyniki i męczarnie Anglików.

Football is coming home?

Polska – Anglia 1973, Tomaszewski, Domarski na Wembley, złota era Kazimierza Górskiego… Ile razy polski kibic słyszał o tamtej legendarnej ekipie? Tysiące? Wyobraźmy sobie zatem, że Anglicy jeszcze sto razy częściej słyszą o legendarnych mistrzach świata z 1966 roku. Są oni ich punktem odniesienia, ale i… traumą, wielkością, której nie mogą osiągnąć. Zawsze „futbol wraca do domu”, ale w momencie, gdy… odpada. Podobne hasło już widzieliśmy podczas ostatniego finału na Wembley.

11 lipca 2021 roku okazał się czarną datą. Ich ulubieńcy przegrali decydujące starcie na EURO 2020 z Włochami po rzutach karnych. Traumę przeżyli wówczas bardzo obrażani Bukayo Saka, Jadon Sancho oraz Marcus Rashford. To oni przestrzelili w rzutach karnych. Teraz na obcej ziemi podopieczni Garetha Southgate’a chcą zmazać plamę. Właściwie to chcą się zrewanżować Niemcom za to, co zrobili im w 1996. Co prawda Niemców na turnieju już nie ma, ale chodzi o wygranie i radowanie się na ich ziemi.

Anglicy mają już wspomniany tytuł mistrzów świata. Niewielu z ówczesnej kadry prowadzonej przez Alfa Ramseya jeszcze jest na tym świecie, dokładnie czterech. Z grających w nim zawodników żyje tylko sir Geoff Hurst, zdobywca hat-tricka. Momentu pucharu wręczanego przez śp. Królową Elżbietę nie pamięta nawet obecny selekcjoner. Zdarzyło się to w 1966 roku, a on urodził się w 1970. „Synowie Albionu” chcą wreszcie napisać kartę nowoczesnej historii swojej piłki, choć nie będzie to takie łatwe. Patrząc na całokształt, o potencjalny sukces może być jeszcze trudniej niż na Wembley trzy lata temu.

Anglia nie gra dobrze. Od początku na tę kadrę spada ogrom krytyki. Głównie za wolne konstruowanie akcji, nudę, przewidywalność. Trenerowi obrywa się za marnowanie potencjału w ataku. Przecież ma do dyspozycji Harry’ego Kane’a, Phila Fodena, Jude’a Bellinghama, czy też Bukayo Sake. Cała czwórka grała kapitalnie jeszcze w rozgrywkach ligowych. Na turnieju już jednak nie jest tak dobrze. Najgorszy z nich jest Phil Foden, który obudził się dopiero w półfinale. Bellingham ma na koncie dwie bramki, ale i bardzo długie momenty przestoju. Gdyby jednak nie jego przewrotka w 1/8, to Anglicy oglądaliby już EURO w tv.

Droga Anglii do finału EURO 2024:

  • Serbia – Anglia 0:1
  • Dania – Anglia 1:1
  • Anglia – Słowenia 0:0
  • Anglia – Słowacja 2:1* (*po dogrywce)
  • Anglia – Szwajcaria 1:1 (5:3)* (*po rzutach karnych)
  • Holandia – Anglia 1:2

W grupie totalna mizeria… Dopiero z Holandią już zaczęło to wyglądać lepiej. Pojawiło się więcej celnych strzałów na bramkę i przede wszystkim cała miła do oglądania połowa (bo druga już nie). To na początku turnieju nie było takie powszechne. Wreszcie okazje zaczął dostawać Harry Kane, który ma szansę zostać królem strzelców. Jak na razie snajper Bayernu Monachium z trzema golami na koncie jest liderem klasyfikacji razem z pięcioma innymi zawodnikami, ale już tylko Dani Olmo może mu potencjalnie zagrozić. No chyba, żeby taki Alvaro Morata zapakował hat-tricka… albo Fabian Ruiz dublet.

Wsparcie selekcjonera

Po awansie do finału pojawił się większy optymizm wśród narodu brytyjskiego. Ledwie kilka tygodni temu powszechny był wpis okraszony hasztagiem #SouthgateOuT. Teraz wielu bardzo wierzy w triumf swoich ulubieńców. To nie będzie jednak łatwe. Hiszpanie są przez wielu określani mianem najlepiej grających na tym turnieju. To samo przyznali nawet Ollie Watkins oraz Gareth Southgate. Nie mówią tu o tym, tylko wyniki, ale też dyspozycja poszczególnych piłkarzy. U Anglików trudno wskazać najlepszego, jedynie Jordan Pickford rozgrywa całkiem niezłe zawody. Był na językach, gdy wybronił strzał Manuela Akanjiego w ćwierćfinale. Lepsze momenty dopiero miały nadejść.

Półfinał był już na tyle dobry w wykonaniu „Synów Albionu”, że potrafili obrobić straty. Po siedmiu minutach przegrywali po strzale Xaviego Simmonsa. Remontada okazała się jednak skuteczna. Najpierw z karnego trafił Kane, a potem w doliczonym czasie gry gola na wagę awansu zdobył Ollie Watkins.

Tyle lat, tyle świetnych pokoleń (Scholes, Lampard, Gerrard, Beckham, Rooney…), a Anglia wciąż nie ma jeszcze w swojej gablocie tytułu mistrzów Starego Kontynentu i tylko jeden wygrany mundial. Czy to się wreszcie zmieni? Przekonamy się około 23:00. Fakty są takie, że Gareth Southgate już osiągnął dużo, dużo więcej niż jego poprzednicy dysponujący równie wielkimi, a może i nawet większymi nazwiskami. Kiedy Anglia grała ostatnio o medale? Otóż wtedy, gdy Gareth Southgate spudłował karnego w półfinale EURO. Później było wiele kompromitacji. Southgate-selekcjoner o medale grał już trzykrotnie, a drugi raz osiągnął finał.

fot. PressFocus