Girondins Bordeaux w tarapatach

17.07.2024
Ostatnia aktualizacja 5 sierpnia, 2024 o 16:54

Plan sprzedaży klubu Girondins Bordeaux przez konsorcjum Fenway Sports Group nie powiódł się. Amerykańska grupa, do której należy m.in. Liverpool, zdecydowała się nie kontynuować dyskusji rozpoczętych w ostatnich tygodniach w sprawie zakupu klubu. Oznacza to, że najprawdopodobniej Bordeaux rozpocznie sezon od trzeciej ligi. „Żyrondyści” mają tydzień na znalezienie nowego kontrahenta.

Girondins Bordeaux w tarapatach

Klub Polaka Rafała Strączka w minionym sezonie Ligue 2 nie był specjalnie daleko od spadku, ale po decyzji DNCG – francuskiej komisji finansowej przy piłkarskich rozgrywkach – Girondins Bordeaux Polaka zostało tymczasowo zdegradowane do Championnat National (trzeci poziom). Bordeaux się z tym nie zgadza, ale teraz – po decyzji Fenway Sports Grupy – nie ma się czym bronić. W minionym sezonie z dorobkiem 50 punktów zajęło 12. lokatę w Ligue 2. Dziewięć punktów „Żyrondyści” mieli zarówno do baraży o Ligue 1, jak i nad strefą spadkową.

Sportowy wynik jednak nie ma znaczenia… Fenway Sports Group wycofało się z zakupu francuskiej legendarnej drużyny. Koszt przedsięwzięcia wraz z długami miał wynosić 80 milionów euro. Według oświadczenia Bordeaux, decyzja firmy została podjęta pod wpływem znacznych kosztów budowy stadionu w nadchodzących latach, ale także ogólnego kontekstu ekonomicznego francuskiej piłki nożnej.

O co chodzi? O to, że Ligue 1 chce równać do najlepszych lig w Europie i gubi się na własnej ziemi. Wyznaczała zbyt wysoką cenę za prawa telewizyjne – nawet miliard rocznie (!!!), wobec czego… nikt nie chciał ich kupić. Udało się dopiero… 15 lipca. „DAZN” i „BeIN Sports” nabyły prawa do krajowej transmisji francuskiej ligi za łączną kwotę 500 milionów euro (546 milionów dolarów) za sezon do 2029 roku, co stanowi znacznie mniej niż oczekiwano.

Gerard Lopez – przepis na całe zło

Problemy to w dużej mierze obecność w klubie Gerarda Lopeza. Biznesmen z Luksemburga notorycznie uwikłany jest w niszczenie sportowych projektów, w których bierze udział. Znana jest historia, w której naobiecywał Kimiemu Raikkonenowi podczas powrotu do F1 bonusy zależne od zdobywania punktów.

Mistrz świata z 2007 roku Raikkonen zdobył 390 punktów w ciągu dwóch lat w Lotusie. Szef zespołu (Lopez) z pewnością nie spodziewał się takiego wyniku, a zawarta przez niego umowa przewidująca zapłatę 50 000 euro za punkt niemal doprowadziła do bankructwa, a sama premia punktowa gwarantowała Raikkonenowi 19,5 miliona euro. Lopez miał po latach uiścić łącznie połowę tej kwoty, bo „Iceman” nie chciał już się tą sprawą zajmować. Biznesmen przyczynił się też do upadku Excelsioru Mouscron, finansowej zapaści LOSC Lille (prawie 200 milionów euro długów). Zadłużył też Boavistę na 20 milionów euro.

Kłopoty Strączka

Bramkarz był rewelacją Ekstraklasy i jeszcze w trakcie sezonu 2021/22 podpisał kontrakt z Bordeaux. Wówczas klub ten grał na pierwszym poziomie rozgrywkowym, ale walczył o utrzymanie. Zajął jednak ostatnie miejsce i zleciał do Ligue 2. Wtedy też otrzymał kolejny cios karnej degradacji za brak płynności finansowej do trzeciej ligi, jednak przedstawił plan naprawczy i udało się uniknąć kary.

Rafał Strączek w minionej kampanii rozegrał 16 spotkań, co oznacza, że w ciągu dwóch lat w barwach „Żyrondystów” rozegrał 20 meczów. Klub Polaka w trakcie sezonu postawił jednak na byłego bramkarza FC Kopenhagi, Karla-Johana Johnssona, który w styczniu skończył 34 lata, co nie wróży dobrze byłemu bramkarzowi Stali Mielec. 25-letni Strączek ma umowę do 2026 roku i niedawno został przeniesiony do drużyny rezerw. Strączek został… memem znanym na cały świat z powodu słynnej kompilacji idiotycznych wręcz błędów. Polak dostał pozwolenie na także na znalezienie nowego pracodawcy.

Fot. PressFocus