Arsenal finalizuje wielki hit. Może to wpłynąć na Kiwiora

20.07.2024
Ostatnia aktualizacja 30 sierpnia, 2024 o 18:43

Arsenal finalizuje wielki hit transferowy. Wiadomo ile zapłaci za młodego włoskiego obrońcę Riccardo Calafioriego. David Ornstein z „The Athletic” podaje, że Arsenal przyspiesza negocjacje i chce osiągnąć porozumienie jak najszybciej. Ten ruch może wpłynąć na mniej minut Jakuba Kiwiora, bo spadnie on nie tylko w hierarchii stoperów, ale też… lewych obrońców. Dlaczego? 

Arsenal na finiszu transakcji

Saga transferowa trwa od jakiegoś czasu. Fabrizio Romano informował 2 lipca, że zarówno Arsenal, jak i Chelsea interesują się obrońcą. Wiemy jednak, że od „zainteresowania” do kupna droga daleka. Kilka dni później z kolei „La Gazetta dello Sport” podała newsa, że „Kanonierzy” złożyli formalną ofertę zakontraktowania stopera. Dziennik obwieścił ze stuprocentową pewnością, że odejdzie właśnie tam.

Miał wybrać ich propozycję kosztem angażu w Chelsea. Włoska gazeta była tak pewna tej informacji, że pokusiła się nawet o… edycję zdjęcia Calafioriego i wklejenie go w koszulkę „Kanonierów” oraz podpis: „Calafiori przechodzi do Arsenalu”. I rzeczywiście, nie pomyliła się, ponieważ transakcja jest już niemal dopięta. Romano donosi, że Anglicy zapłacą 40 milionów euro plus pięć w bonusach.

Deal zostałby „ubity” szybciej, jednak na drodze stanął… były klub Riccardo Calafioriego, czyli FC Basel. Sprawa rozchodzi się o to, że Bologna… popełniła błąd. Kupiła Włocha po promocyjnej cenie 4 milionów euro, a jednocześnie zgodziła się na to, by aż 50% kwoty kolejnego transferu zasiliło budżet Szwajcarów. „Rossoblu” naciskali na FC Basel, żeby jednak zmniejszyć tę kwotę, ponieważ żal im było oddać aż 20 milionów euro.

Na coś się jednak umawiali… Rozmowy utknęły w martwym punkcie, ponieważ Szwajcarzy mieli w ogóle nie odpowiadać przez kilka dni, dlatego sprawa Calafioriego trochę medialnie ucichła. Włoskie media podawały nawet, że… Bologna jest tak zła na tę umowę, że może go nawet nie sprzedać! W końcu jego kontrakt obowiązuje aż do 2027 roku. Fabrizio Romano napisał jednak, że Arsenal i Bologna są między sobą dogadani, lecz pozostaje właśnie jeszcze kwestia sporu na linii Bologna – FC Basel.

Wielki talent na… nowej pozycji

Riccardo Calafiori to od ubiegłego sezonu środkowy obrońca, który został przeniesiony na tę pozycję z lewej obrony/wahadła. Zatem Mikel Arteta także i na tej pozycji widziałby go w razie kłopotów personalnych. W sezonie 2023/24 lewą defensywę obstawiało aż czterech piłkarzy na zmianę: Ołeksandr Zinczenko, Takehiro Tomiyasu, Jakub Kiwior oraz Jurrien Timber, który zerwał więzadło już w pierwszej kolejce i miał całe rozgrywki z głowy.

Thiago Motta po raz kolejny pokazał, że ma zmysł do… zmiany pozycji. Przecież to samo zrobił z Kubą Kiwiorem w Spezii, gdy przesunął go na pozycję defensywnego pomocnika. Polak wiele się wówczas nauczył przy rozegraniu piłki. Motta podobnie zrobił też z prawoskrzydłowym Alexisem Saelemakersem – jego też przesunął do środka pola.

Ricardo Calafiori wywalczył sobie miejsce w reprezentacji Italii w pierwszym składzie i był wyróżniająca się postacią na EURO 2024, jedną z nielicznych w kadrze Włoch, do których nie można mieć pretensji. Bardzo dobrze w destrukcji zagrał zwłaszcza z Albanią, a z Chorwacją to on zrobił rajd pod bramkę rywali i popisał się asystą do Zaccagniego. Jego najlepsze spotkanie klubowe to z kolei popis klubu z regionu Emilia Romania w meczu ze „Starą Damą”. Po oberwaniu chmury… strzelił dwa gole, a jeden z nich to podcinka! A kiedy zszedł z boiska, to Juventus ze stanu 0:3… wyrównał na 3:3. Thiago Motta również chciał pracować z nim w Juventusie.

Calafiori dołączył do Romy jako ośmiolatek i spędził w klubie 12 lat, występując w 18 meczach w pierwszej drużynie i strzelając jednego gola, zanim w 2022 roku dołączył do szwajcarskiego klubu Basel. W Romie mają wielki żal do Jose Mourinho, że nie zauważył w nim talentu, choć nie było tam podobnych perspektyw na aż taki rozwój. Calafiori kolosalnie wystrzelił z formą pod okiem fachowca Thiago Motty, który miał wizję z wypróbowaniem go na innej pozycji.

Fot. PressFocus