Imaz i cała reszta. Znakomita gra Jagiellonii

23.07.2024

Łatwo, lekko i przyjemnie. Jagiellonia Białystok jest blisko gry w III rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. W wyjazdowym meczu II rundy el. LM z FK Panevėžys, mistrz Polski wygrał 4:0. Rewanż w Białymstoku wydaje się formalnością.

Sytuacja przed meczem FK Panevėžys — Jagiellonia Białystok

Jeden wygrany dwumecz — tyle wystarczy Jagiellonii Białystok, aby awansować do samej tylko fazy ligowej Ligi Konferencji Europy w sezonie 2024/2025. Los dla ekipy z Podlasia był łaskawy. Dzięki dobrym wynikom polskich drużyn w europejskich pucharach podczas ostatnich sezonów zwycięzca Ekstraklasy może rozpoczynać sezon 2024/2025 od drugiej, a nie od pierwszej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Dało to Jadze więcej czasu na odpoczynek oraz szansa na dłuższe zgranie się nowych piłkarzy z zespołem. Rywalem polskiej drużyny w drugiej rundzie okazał się mistrz Litwy FK Panevėžys, który niespodziewanie pokonał w dwumeczu I rundy el. Ligi Mistrzów HJK Helsinki z Finlandii.

Liga litewska gra systemem wiosna—jesień. Stosunkowo długi okres od zdobycia przez FK Panevėžys tytułu mistrza kraju nie przeszkodził w pokonaniu pierwszego rywala w europejskich pucharach. Jednak w A Lyga ekipa broniąca tytułu gra fatalnie. Drużyna z Poniewieża zajmuje ostatnie, dziesiąte miejsce w ligowej tabeli.

Jagiellonia przystępowała do meczu z bojowymi nastrojami. Było to bowiem ich pierwsze spotkanie w eliminacjach Ligi Mistrzów. Dodatkowym atutem była wygrana 2:0 z Puszczą Niepołomice na inaugurację Ekstraklasy. Do Litwy pojechało sporo kibiców mistrza Polski. Z Białegostoku do Poniewieża jest około 350 km, czyli bliżej niż fani „Żółto-Czerwonych” mają choćby do Krakowa.

Jesus Imaz Show

Lekką przewagę na początku spotkania mieli goście z Białegostoku. Jedna akcja, większe posiadanie piłki przez mistrza Polski sprawiły, że litewska drużyna nie umiała sprawić zagrożenia pod bramką Jagi. Na groźną sytuację należało poczekać do piętnastej minuty.

Już w drugim strzale Jagiellonia stworzyła gola. Po wykonaniu autu piłkę dostał Afimico Pululu, ten w polu karnym podał do wychodzącego na wolne pole Kristoffera Hansena. Norweg znalazł niekrytego Jesusa Imaza – legenda białostockiej drużyny wiedziała co robić. Z około dziesięciu metrów Hiszpan uderzył płasko futbolówkę. Dzięki precyzyjnemu uderzeniu zdobył bramkę.

Gospodarze nie potrafili groźnie zaatakować. Spotkanie w pierwszej połowie toczyło się dość wolnym tempem. Błyszczał Imaz, który zachwycił głośnych i tłumnie zgromadzonych kibiców Jagi. Posłał on prostopadłe podanie do Dominika Marczuka. Litewski golkiper dobrze odczytał zamiary piłkarza.

Co jakiś czas mistrz Polski próbował rozerwać szyki gospodarzy. Najlepiej faworytom spotkania wychodziły stałe fragmenty gry. Dzięki zamieszaniu po rzucie wolnym pięknym uderzeniem ponownie popisał się Imaz. Ofensywny gracz z kilkunastu metrów uderzył z woleja. Soczyste uderzenie zostało zamienione na gola. Emil Tîmbur nie miał szans, aby obronić ten strzał. Asystą popisał się Czech Michal Sacek.

W 27. minucie Imaz miał na koncie dublet, a już kilkadziesiąt sekund później zanotował hat-tricka. Rajd Pululu zakończył się podaniem do Hiszpana. Ten z kilku metrów znów trafił do siatki rywala. Tym samym po raz pierwszy od siódmego lipca 2022 roku zawodnik polskiego klubu strzelił trzy bramki w jednym meczu europejskiego pucharu. Wówczas trzy razy ze strzelenia gola cieszył się Flavio Paixao z Lechii Gdańsk (w meczu z macedońską Akademiją Pandev w meczu el. Ligi Konferencji Europy).

O dalszych minutach nie trzeba dużo pisać. Pudło aktywnego Pululu, absolutnie nieradząca sobą drużyna z Litwy — taki obraz gry oglądali kibice w ostatnich piętnastu minutach pierwszej połowy. Jagiellonia prowadziła do przerwy z FK Panevėžys aż 3:0.

Wiele się nie działo…

Po przerwie Litwini próbowali odwrócić wynik spotkania. Podwójna zmiana, dzięki której na boisko weszli Noel Mbo i były zawodnik Zagłębia Lubin Cheikhou Dieng nie przyniosła większych zmian. Niemrawe ataki FK Panevėžys nie sprawiły żadnego problemu Sławomirowi Abramowiczowi. Ze strony Litwinów na plac gry wszedł także były piłkarz Ajaksu Amsterdam i Realu Sociedad San Sebastian – Jeffrey Sarpong.

Jagiellonia w drugiej połowie zwolniła tempo. Białostoczanie oddali futbolówkę gospodarzom. Ci próbowali ataków, lecz nieskutecznie. Także nieliczne zakładanie wysokiego pressingu przez Litwinów na niewiele się zdało. Ogółem za udany można uznać strzał rezerwowego mistrz Polski Lamine Diaby’ego-Fadigi, który błysnął w starciu z Puszczą – Francuz mimo wejścia z ławki raptem na kwadrans także był bliski wpisania się do protokołu sędziowskiego.

Trzeba przyznać, że trzecia bramka Imaza zabiła ten mecz. Jaga nie atakowała za wszelką cenę, wiedząc, że wynik 3:0 odniesione na wyjeździe jest znakomitym rezultatem. Jednak w 80. minucie goście znów potrafili pokonać bramkarza gospodarzy. Udany rajd Michala Sacka zakończył się jego podaniem do Hansena. Mocne, płaskie uderzenie z kilkunastu metrów w lewy róg bramki rywala zakończyło się golem na 4:0.

Imaz i cała reszta. Znakomita gra Jagiellonii

Imaz dzięki swojemu fenomenalnemu występowi zrównał się z triem – Patryk Tuszyński, Przemysław Frankowski i Taras Romanczuk w największej liczbie bramek zdobytych dla Jagiellonii w europejskich pucharach. W końcówce Hiszpan nie wykorzystał świetnej okazji na strzelenie swojej gola numer cztery.

Białostocka drużyna zagrała niemal bezbłędnie. Szybko pokazali rywalom ich miejsce w szyku. Widać było, że piłkarze FK Panevėžys mają mniejsze umiejętności piłkarskie niż ich koledzy po fachu z Polski. Jagiellonia zmiażdżyła rywala, wygrywając w każdym z elementów piłkarskiego rzemiosła.

Zwycięstwo z HJK to było wszystko, na co stać Litwinów. Z występu ekipy Adriana Siemieńca cieszy zwłaszcza czyste konto. W poprzednim sezonie „Duma Podlasia” miała problem z grą na „0” z tyłu. Rewanż z FK Panevėžys odbędzie się 31 lipca o 20:30 na Stadionie Miejskim w Białymstoku.

Fot. PressFocus