Wisła bije głową w mur. Rapid Wiedeń zwycięża w Krakowie

25.07.2024

Wisła Kraków zaliczyła udany powrót do europejskich pucharów eliminując kosowskie KF Llapi. W kolejnej rundzie eliminacji do Ligi Europy stanął jednak o wiele mocniejszy Rapid Wiedeń. Austriacy okazali się drużyną lepszą i wygrali 2:1.

Wisła nie przestraszyła się rywala

W czwartej minucie Rapid Wiedeń miał pierwszą okazję do oddania strzału. Bramkarz „Białej Gwiazdy” Anton Cziczkan znalazł się jednak w odpowiednim miejscu i bez większego trudu zatrzymał uderzenie.

Sytuacja ta pobudziła Wisłę, która na początku spotkania wydawała się nieco śpiąca. Już kilka minut później zespół z Krakowa po raz pierwszy zagroził bramce Austriaków. Piłka po strzale zza pola karnego odbiła się od nogi obrońcy i wylądowała poza linią boczną.

Od początku spotkania aktywny był Angel Rodado. Hiszpan wobec obecności Łukasza Zwolińskiego wystąpił na nienaturalnej dla siebie pozycji – prawym skrzydle i to jego stroną większość ataków kreowała Wisła Kraków. Rodado pokazywał niezadowolenie z niecelnych podań kolegów, które zmuszały go do wracania po piłkę w okolice linii środkowej boiska.

Po stronie Rapidu Wiedeń swoich okazji szukał zwłaszcza Guido Burgstaller. Doświadczony napastnik, którego kojarzyć możemy z występów dla Schalke kilkukrotnie próbował uderzać w kierunku bramki Wisły Kraków, lecz jego celownik był mocno rozregulowany.

Festiwal drobnych błędów

Oba zespoły nie długo nie potrafiły wykreować sobie klarownej sytuacji pod bramką rywala. Zarówno Austriacy jak i Polacy wielokrotnie tracili piłkę w niewymuszony sposób co dawało szansę przeciwnikowi. Po stronie „Białej Gwiazdy” od razu w oczy rzucał się fakt odkrycia lewej strony, gdzie regularnie podłączający się prawy obrońca Rapidu miał wiele wolnego miejsca.

W 24. minucie Wisła Kraków wreszcie wykorzystała błąd przeciwnika. Angel Rodado do Gracjana Jarocha, ten do Oliviera Sukiennickiego, z kolei on piętą do Jarocha, który oddał celny strzał – niestety na jego drodze stanął Niklas Held, bramkarz Rapidu.

Po pół godziny gry zakotłowało się pod bramką Wisły Kraków – Joseph Colley przegrał pojedynek główkowy i do piłki dopadł Guido Burgstaller. Austriacki snajper uderzył jednak wprost w Antona Cziczkana.

W 34. minucie Angel Rodado dośrodkowywał, tym razem z lewej strony na piąty metr. Obrońca Rapidu się pomylił, lecz Łukasz Zwoliński nie był w stanie wpakować piłki do siatki. Napastnik Wisły źle się złożył do uderzenia a następnie faulował bramkarza.

Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić… niestety. Defensywa Wisły Kraków… właściwie to nie wiadomo co zrobiła. Isak Jansson w polu karnym miał więcej czasu niż powinien i strzelił w kierunku bramki dając Austriakom prowadzenie.

Pod koniec pierwszej połowy bardzo brutalnym atakiem kolano Oliviera Sukiennickiego zaatakował Bendeguz Bolla. Po analizie VAR obrońca Rapidu otrzymał czerwoną kartkę. Zdecydowanie zasłużoną.

Cios prosto w szczękę

Wisła Kraków na drugą połowę wyszła z przewagą jednego zawodnika – lepiej być nie mogło. A właściwie to… mogło, bo już kilka sekund po rozpoczęciu drugiej części spotkania z dystansu uderzał Angel Rodado. Ponownie strzał Hiszpana zatrzymał bramkarze Rapidu, ale był to czytelny sygnał – Wisła chce do Austrii jechać z pozytywnym wynikiem.

Chwilę później dwukrotnie przed szansą stanął Łukasz Zwoliński. Napastnik Wisły Kraków najpierw główkował piłkę w słupek, a następnie już w bramkę, lecz wprost w bramkarza.

Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić… jakbym już to pisał… Znów defensorzy „Białej Gwiazdy” nie byli w stanie na czas zaatakować zawodnika Rapidu. Tym razem Matthias Seidl uderzył z dystansu – piłka odbiła się od prawego słupka, następnie od lewego i wpadła do siatki.

Trener Kazimierz Moskal wreszcie stracił cierpliwość do swojego napastnika i zdjął go z boiska. Były napastnik Rakowa Częstochowa powinien ten mecz skończyć z hat-trickiem a na ławkę usiadł z kilkoma niewykorzystanymi sytuacjami. Łukasz Zwoliński może pluć sobie w brodę, bo gdyby wykorzystał swoje okazje ten mecz wyglądałby zupełnie inaczej.

Ostatnia szarża

W 70. minucie kapitalnym indywidualnym rajdem popisał się Olivier Sukiennicki. Zawodnik Wisły Kraków ruszył prawą flanką mijają trzech rywali. Młody piłkarz musi jednak popracować nad decyzjami, gdyż fenomenalny drybling zakończył dośrodkowaniem wprost w najbliższego obrońcę Rapidu Wiedeń.

Kilka minut później Sukiennicki spróbował z uderzenia z dystansu, lecz źle trafił w piłkę, która po jego strzale powędrowała obok bramki. Podobnie jak po główce Angela Rodado w 76. minucie. Golkiper Rapidu zaczarował bramkę – nic nie chciało wpadać.

Każdy czar można jednak przełamać odpowiednią liczbą prób, albo wynająć kogoś kto zdejmie klątwę – Alex Baena zagrał do Marca Carbo. Defensywny pomocnik uderzył w kierunku bramki a obrońca Rapidu – Hofmann interweniował na tyle źle, że zupełnie zmylił bramkarza i sam wpakował piłkę do własnej bramki.

Wisła Kraków nie była w stanie doprowadzić do remisu mimo wielu prób. W ostatniej akcji meczu Alex Baena miał fenomenalną okazję do wyrównania, lecz posłał piłkę gdzieś na drugą stronę Błoń. „Biała Gwiazda” przegrywa z Rapidem Wiedeń – pomimo gry przez ponad 45 minut w przewadze. To nie jest pozytywny prognostyk nad rewanżem w stolicy Austrii. Wiele wody musi upłynąć w Wiśle, by zespół z Krakowa awansował do kolejnej fazy Ligi Europy.

fot. PressFocus