Legia z łatwością w kolejnej rundzie

01.08.2024

Legia Warszawa mimo okrojonej kadry zrobiła z Caernarfon Town co chciała. Mimo dość szokującej pierwszej połowy, gdzie warszawianie nie zanotowali strzału na bramkę – z nawiązką odwdzięczyli się kibicom za stadionem oraz przed telewizorami aplikując Walijczykom pięć bramek. 11:0 w dwumeczu, a 5:0 w Walii to wyniki, które o tych 180 minutach mówią wszystko. Na taką różnicę klas zwykło mówić się ”dominacja genetyczna”.

Przed meczem Caernarfon – Legia

W pierwszym meczu przy pustym z racji sankcji UEFA wobec klubu grającego przy ul. Łazienkowskiej ”Wojskowi” rozbili rywala, który grał do tej pory w jednej lidze z klubem, którego miasto było inspiracją dla walijskiej bajki znanej na całym świecie jako ”Strażak Sam”. Po spotkaniu w Warszawie nie byłoby jednak strażaka, który ugasiłby taki pożar jaki mieli Walijczycy z myślą o rewanżu i odrobieniem strat. Chodziło bowiem o stanięcie w szranki z rywalem po dotkliwym 0:6.

Na rewanż Legia pojechała bardzo okrojonym składem, z uwagi na wysoką wygraną w pierwszym meczu. Trener Goncalo Feio poinformował, że w kadrze na rewanżowy mecz nie zostaną uwzględnieni głównie piłkarze pierwszego składu:

Lista nieobecności na rewanż była bardzo długa:
– Rafał Augustyniak (narodziny dziecka)
– Marco Burch (kontuzja)
– Juergen Elitim (kontuzja),
– Migouel Alfarela (brak zgłoszenia do rozgrywek),
– Marcel Mendes-Dudziński,
– Claude Goncalves,
– Luquinhas,
– Paweł Wszołek,
– Blaz Kramer,
– Steve Kapuadi,
– Ruben Vinagre,
– Marc Gual (pozostali z uwagi na odpoczynek)

W 80. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, Paweł Wszołek wraz z Blażem Kramerem byli przedstawicielami klubu w obchodach tej ważnej dla całego miasta rocznicy, a w pierwszym składzie ”Wojskowych” zadebiutowali Sergio Barcia i Gabriel Kobylak. Po anonsowaniu składów zaskoczeniem był widok Ryoyi Morishity grającego na pozycji 'mezzali’ czyli tego skrajnego w trójce środkowych pomocników. Na wahadłach Feio ustawił Kuna wraz z Chodyną.

Pierwsza połowa

Od początku na stadionie klubu Bangor City (około 15 kilometrów od Caernarfon) Walijczycy ruszyli na Legię z animuszem, jakoby mieli jakieś logiczne i możliwe szanse na awans. Blisko stadionu zgrupowani stali kibice warszawskiej drużyny – nie mogli oni bowiem wejść i kibicować z racji zakazu wyjazdowego nałożonego przez UEFA. Kibice także upamiętnili powstańców warszawskich, mając przy sobie baner upamiętniający wydarzenia z 1944 roku.

Caernarfon wyszło na ”Wojskowych” praktycznie kopią składu z Warszawy – nie było jedynie Mooneya, którego w składzie zastąpił Joe Faux. W 8. minucie spotkania po rzucie rożnym spoza pola karnego uderzył niecelnie Danny Gosset. W późniejszych kilkunastu minutach gra trochę spowolniła – nie było klarownych okazji. W drużynie Legii wyróżniał się zaangażowaniem Ryoya Morishita.

w 23. minucie Legia rozmontowała Caernarfon dwoma długimi podaniami, ale jeden z obrońców skutecznie zablokował dojście do piłki Jordana Majchrzaka. Po chwili jego kolega z formacji obronnej ”rzucił” Louisowi Lloydowi piłkę za linię obrony Legii. Stołeczni defensorzy uważali, że złapali Anglika na ofsajdzie – tak jednak nie było. Mimo wszystko w dość groźnej sytuacji, nie zagroził on ani trochę wykończeniem Kobylakowi.

W 31. minucie Jordan Majchrzak zagrał w ”uliczkę” do Tomasa Pekharta, jednak Czechowi odgwizdano pozycję spaloną. Mający na koncie debiut w Serie A pod wodzą Jose Mourinho w Romie były zawodnik Puszczy Niepołomice miał swoje minuty wysokiej aktywności – był też blisko żółtej kartki za faul w ataku.

Do końca pierwszej połowy ponownie okazję miał Pekhart jednak nie trafił dobrze w piłkę przy wykańczaniu dobrego podania z prawej strony boiska. Poza tym, nie działo się z groźnych okazji praktycznie nic. Jedynie chwilowo Gabriel Kobylak główkował piłkę z linii pola karnego, aby nie była ona w pobliżu jego pola karnego.

Druga połowa

Druga część spotkania rozpoczęła się najlepiej jak tylko mogła. W pierwszych 10 sekundach poszło podanie z linii obronnej Legii w kierunku pola karnego Caernarfon i spadła ona pod nogi Bartosza Kapustki, który finalnie trafił z powietrza do bramki fatalnego w Warszawie bramkarza Stephena McMullana.

Minęły dwie minuty i Legia podwyższyła wynik. Z rzutu wolnego Kapustka wrzucił na głowę kapitana Artura Jędrzejczyka i w 48. minucie było w dwumeczu już totalnie pozamiatane. W ciągu kolejnych dwóch minut, Pekhart zmarnował sam na sam i Morishita spróbował kolejny raz w tym dwumeczu swojego szczęścia, ale był rykoszet i skierowano piłkę na rożny.

Po siedmiu minutach drugiej części w strzałach było 5:o dla ”Wojskowych”. Po kolejnych 60 sekundach Pekhart w końcu trafił do siatki i podwyższył stan meczu na 3:0, a dwumeczu na 9:0. Wykończył do odsłoniętej bramki podobnie jak przy Łazienkowskiej Marc Gual.

Trzeci gol dla Legii spowodował, że Goncalo Feio podjął decyzję o czterech zmianach – na boisko weszli: Jan Ziółkowski, Wojciech Urbański, Jakub Adkonis oraz Jean-Pierre Nsame (kolejny debiutant). Zastąpili oni: Pankova, Kapustkę, Celhakę oraz Pekharta.

Jean-Pierre Nsame mógł mieć bramkę minutę po wejściu, ale musiał zaczekać do 72. minuty – lobem wykończył akcję nad bramkarzem Walijczyków i podwyższył na 4:0 (10:0 w dwumeczu). Chwilę później kolejny debiutant wszedł na boisko – urodzony w roku 2006 Jakub Żewłakow, syn 102-krotnego reprezentanta Polski i byłego legionisty, Michała.

83. minuta to z kolei debiutancki gol Sergio Barcii. Kolejny to dziś gol ze stałego fragmentu. Były obrońca Mirandes podwyższył na 5:0 (11:0 w dwumeczu). Na Nantporth Stadium gospodarze ostatnie kilka minut meczu grali w osłabieniu – za rękę, drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Ryan Sears.

Caernarfon Town – Legia Warszawa 0:5 (0:0)

Kapustka 46′, Jędrzejczyk 48′, Pekhart 54′, Nsame 72′, Barcia 83′

W kolejnej rundzie Ligi Konferencji warszawianie zagrają z duńskim Broendby. Legia pierwszy mecz rozegra w Kopenhadze 8 sierpnia – rewanż tydzień później w Warszawie.

Fot. PressFocus