Tak się strzela. Legia pewnie wygrywa w europejskich pucharach

25.07.2024

Miało być wysokie zwycięstwo i tak było. W pierwszym spotkaniu drugiej rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy Legia Warszawa pokonała na Łazienkowskiej 3 aż 6:0 walijski Caernarfon Town F.C.

Sytuacja w obu drużynach przed meczem

Rywal Legii, czyli Caernarfon Town F.C. to drużyna półamatorska. Część piłkarzy łączy granie w piłkę z normalną pracą zarobkową. Dużym sukcesem dla walijskiej drużyny był już sam awans do II rundy Ligi Konferencji Europy. Są oni bowiem debiutantami w europejskich pucharach. W pierwszej rundzie LKE „Kanarki” (taki jest przydomek rywali Legii) pokonały po karnych północnoirlandzki Crusaders F.C.

Natomiast warszawska Legia przetarła szlak w nowym sezonie, grając z drużyną Zagłębia Lubin. Na inaugurację zmagań w Ekstraklasie podopieczni Gonçalo Feio pokonali 2:0 piłkarzy Waldemara Fornalika. Spotkanie z walijską ekipą toczyło się przy pustych trybunach. Było to pokłosie decyzji UEFA za złe zachowanie fanów „Wojskowych” podczas ubiegłosezonowych potyczek z holenderskim AZ i norweskim Molde FK.

Kuriozalne gole

Na początku meczu Legia Warszawa dominowała pod względem posiadania piłki, jednak niespodziewanie pierwsi groźną sytuację stworzyli goście. Piłka po mocnym strzale z daleka Daniela Gosseta ostatecznie wylądowała ponad bramką. Dwie minuty później Zack Clarke w polu karnym Legii łatwo ominął Pedro Gonçalvesa, a następnie oddał uderzenie w boczną siatkę. Niespodziewanie to walijska ekipa była lepsza w grze ofensywnej.

Legia próbowała ataków, jednak były one nieskuteczne, także obrona Caernarfon Town F.C spisywała się bez większego zarzutu. Kibice Legii odetchnęli z ulgą w 22. minucie, gdy Marc Gual po rzucie rożnym umieścił piłkę w siatce. Hiszpan ze skraju pola karnego strzelił gola. Asystę zaliczył Bartosz Kapustka. Arbiter główny rozmawiał z sędzią bocznym w sprawie zaliczenia bramki, jednak ostatecznie została ona uznana. Trzeba przyznać, że była ona dość dziwna.

Kilka minut po strzeleniu gola, dobrą okazję miał Blaż Kramer. Wypychany z klubu Słoweniec uderzył jednak prosto w bramkarza. Ostatnie piętnaście minut pierwszej połowy można uznać za mało pasjonujące. Stwarzane okazje nie zostały zamienione na bramkę. Aż do 44. minuty.

Był to absurdalny gol, nawet jeszcze dużo bardziej niż ten pierwszy. Ryoya Morishita dośrodkował. Golkiper „Kanarków” z trudnością utrzymał piłkę. Następnie futbolówka powędrowała w górę i… trafiła do bramki, normalnie golkiper podczas interwencji przekroczył linię bramkową. Podobną bramkę zdobył kiedyś Lech z AS Nancy w Pucharze UEFA za czasów Franciszka Smudy. Ekipa Gonçalo Feio miała dużo szczęścia, ale na tablicy wyników po pierwszych 45 minutach widniał wynik 2:0 dla gospodarzy.

To był nokaut!

Już na początku połowy Legia podwyższyła wynik meczu. Trójkowa akcja: Luquinhas — Kramer — Gual została zamieniona na bramkę. Później ofensywny piłkarz mógł popisać się hat-trickiem. Powtórzył tym samym wyczyn swojego byłego kolegi z Jagiellonii Jesusa Imaza, który ostatnio również strzelił trzy gole w meczu europejskich pucharów. Były król strzelców Ekstraklasy wykorzystał świetne podanie od Morishity. Jako, że Hiszpan nie był kryty i miał kilka metrów do bramki, to nic dziwnego, że drużyna Feio prowadziła po 54 minutach już 4:0.

Na tym się nie skończyło. W 67. minucie zawodnik gości sfaulował Guala. Jedenastki nie wykorzystał jednak Kramer. Co się odwlecze, to nie uciecze. W 71. minucie młodzian Mateusz Szczepaniak podał prostopadle do Słoweńca. Dzięki obrotowi Kramer zyskał miejsce w polu karnym i mógł zdobyć bramkę na 5:0. Wyglądało to naprawdę bardzo efektownie. Warto przypomnieć, że transfer Blaża Kramera wysypał się na ostatniej prostej.

Legia zagrała na szóstkę. Na koniec wykorzystała nieporozumienie w defensywie gości. W akcji na 6:0 główne role odgrywali nowi piłkarze Legii. Asystował Kacper Chodyna, a gola zza pola karnego strzelił Gonçalves. Goście zupełnie nie istnieli w ofensywie podczas drugich 45 minut. Legia stłamsiła niżej notowanego rywala. Warto dodać, że szansę gry wykorzystał piłkarz występujący niegdyś w akademii warszawskiej drużyny Mateusz Szczepaniak, który asystował przy golu na 5:0. Rewanżowe spotkanie odbędzie się 1 sierpnia o 19:00.

Fot. screen Polsat Sport