Kuzyn Haalanda dostał ”wędkę”. Papszun nie pozostawał na nim suchej nitki
Kuzyn Erlinga Haalanda – Jonatan Brunes zaliczył trudne wejście do polskiej piłki. W debiucie dla Rakowa jego zespół przegrał, a teraz Norweg dostał ”wędkę”. W meczu z GKS-em Katowice pojawił się na placu gry w 61. minucie, a zszedł… w 80. minucie. Na pomeczowej konferencji prasowej trener Marek Papszun nie okazał nowemu piłkarzowi żadnej litości.
Kuzyn Haalanda zaliczył ”mocne” wejście
Jonatan Braut Brunes, który prywatnie jest kuzynem Erlinga Brauta Haalanda, niedawno został wypożyczony z belgijskiego Leuven do Rakowa Częstochowa. W nowym zespole zadebiutował 29 lipca, gdy Raków podejmował u siebie z Cracovię. Norweg pojawił się na placu gry w 71. minucie przy stanie 1:0 dla Cracovii. Nie pomógł jednak – delikatnie mówiąc – w odrobieniu strat. Jego najważniejsze statystyki w tym meczu prezentowały się następująco:
- zero strzałów
- trzy kontakty z piłką
- dwa podania, w tym jedno niecelne
- jedna strata piłki
- pięć pojedynków główkowych, w tym cztery przegrane
W meczu trzeciej kolejki PKO BP Ekstraklasy z GKS-em Katowice Brunes również pojawił się na murawie przy wyniku 1:0. Tym razem jednak taki rezultat przemawiał na korzyść Rakowa. W 61. minucie zmienił Patryka Makucha. Już po dziewięciu minutach obejrzał żółtą kartkę za nierozważny faul na Arkadiuszu Jędrychu. Oprócz tego do 80. minuty zaliczył tylko dwa kontakty z piłką, wykonał jedno podanie i to niecelne, przegrał swój jedyny pojedynek z rywalem i nie wygrał żadnego z dwóch pojedynków główkowych.
Wtedy trener Marek Papszun uznał, że ”miarka się przebrała” i już 19 minut po wprowadzeniu Brunesa na boisko postanowił go zmienić. Kibice oglądający to spotkanie wpadli w konsternację, dlaczego Norweg schodzi z murawy. Pojawiały się pytania, czy nie doznał on czasem jakiegoś urazu, ale nic bardziej mylnego. Wszelkie wątpliwości na pomeczowej konferencji rozwiał sam Papszun.
Potwierdzone: nie kontuzja. Popularne ciężary.
— Przemek Langier (@plangier) August 3, 2024
– Trzeba bardziej się skupić i realizować zadania. Tu jest na pewno wysoki poziom oczekiwań i taktycznych, i jeśli chodzi o intensywność gry. To nie jest proste, szczególnie, gdy się wchodzi w tak trudnym meczu, gdzie rywal stawia trudne warunki, mecz jest dynamiczny, wszystko szybko się dzieje – odpowiedział Papszun na pytanie ”co to może oznaczać dla zawodnika i czy szybko nie wróci do składu”.
– Fazy przejściowe, drugie piłki, wszystko na styku i tutaj trzeba się szybko przełączać. Jonatan miał z tym problemy, dlatego dbając o klub, dbając o drużynę musiałem po prostu dokonać tej zmiany. Bo dla mnie drużyna jest najważniejsza i tą zmianą też to pokazałem – zakończył trener Rakowa Częstochowa.
Marek Papszun bardzo konkretnie o wędce dla Norwega.
Źródło: Raków Częstochowa. https://t.co/w5pBo5P0R1 pic.twitter.com/QPh5UqJY12
— Przemek Langier (@plangier) August 3, 2024
Mecz z GKS-em Katowice był daleki od oczekiwań kibiców Rakowa. Częstochowianie ”przepchnęli” jednak zwycięstwo 1:0 po bramce głową Jeana Carlosa Silvy z 29. minuty po dośrodkowaniu z prawej strony Frana Tudora. W następnej serii gier ”Medaliki” podejmą u siebie Lecha Poznań. Oba zespoły po trzech meczach mają na koncie sześć punktów za sprawą dwóch wygranych i jednej porażki. Hit czwartej kolejki PKO BP Ekstraklasy odbędzie się w piątek 9 sierpnia o godzinie 20:30.
fot. PressFocus