Arsenal wygrywa na Villa Park! Matty Cash z kontuzją

24.08.2024

W hicie drugiej kolejki Premier League Arsenal pokonał na wyjeździe Aston Villę 2:0. Wynik spotkania w 67. minucie otworzył będący dopiero od dwóch minut na boisku Leandro Trossard, a dziesięć minut później strzałem sprzed pola karnego ustalił go Thomas Partey. Arsenal zrewanżował się Aston Villi za dwie porażki z poprzedniego sezonu.

Arsenal żądny rewanżu

W poprzednim sezonie Premier League Arsenal przegrał pięć meczów, z czego dwa z Aston Villą. Mało tego – w obu tych meczach ”Kanonierzy” nie zdołali zdobyć choćby jednej bramki. Tylko z Aston Villą i Fulham Arsenal nie odniósł choćby jednego zwycięstwa w poprzednim sezonie Premier League.

Bardziej bolesna od grudniowej porażki 0:1 była ta z 33. kolejki. Do tej serii gier Arsenal przystępował z pozycji lidera, ale uległ przed własną publicznością 0:2. Jednocześnie Manchester City pokonał Luton, wskoczył na fotel lidera i nie dał się z niego strącić już do końca sezonu. Co ciekawie, tamta przegrana z ”The Villans” była jedyną, jaką Arsenal poniósł w 2024 roku w Premier League.

Matty Cash z kontuzją

Pierwszy raz groźnie zrobiło się w 15. minucie, gdy Bukayo Saka klasycznie zszedł na lewą nogę i przymierzył w kierunku dalszego słupka. Kapitalną interwencją popisał się jednak Emiliano Martinez, który odbił piłkę poza linię końcową. Dodajmy, że Argentyńczyk przed kilkoma dniami przedłużył o kolejne dwa lata umowę z Aston Villą i teraz obowiązuje ona do końca sezonu 2028/29.

Kilkadziesiąt sekund wcześniej udział w tym meczu zakończył Matty Cash. Reprezentant Polski przy próbie zablokowania centry Gabriela Martinelliego źle postanowił nogę i nabawił się kontuzji. Zmienił go sprowadzony tego lata z Crvenej Zvezdy 18-letni Kosta Nedeljković. Co gorsza, w 20. minucie przy próbie obrotu z piłką staw skokowy podkręcił Leon Bailey.

Na szczęście Jamajczyk wrócił do gry, a już kilka minut później napoczął atak swojego zespołu. Niedaleko pola karnego Arsenalu wyszarpał piłkę Gabrielowi Magalhaesowi, następnie dograł do Morgana Rogersa, a ten wyłożył futbolówkę Olliemu Watkinsowi. Napastnik reprezentacji Anglii miał przed sobą tylko Davida Rayę, ale spektakularnie spudłował z bliskiej odległości. Co więcej, to nie Hiszpan znakomicie interweniował, a po prostu Watkins nie trafił w bramkę.

Obie strony nie miały problemu z przedostawaniem się pod bramkę rywala, ale jednocześnie brakowało finalizacji. Dopiero w doliczonym czasie pierwszej połowy jako pierwszy do protokołu meczowego wpisał się Declan Rice. Zatrzymał on gnającego pod bramkę Arsenalu Morgana Rogersa, za co Michael Oliver pokazał mu żółtą kartkę. Rogersa zresztą śmiało można było nazwać najbardziej wyróżniającą się postacią w zespole Unaia Emery’ego w pierwszej połowie.

”Wejście smoka” Trossarda

Był to raptem 17. mecz tego sezonu Premier League, ale już teraz pojawił się murowany faworyt do najlepszej interwencji sezonu. Gabriel Magalhaes zablokował uderzenie sprzed pola karnego Amadou Onany, a piłka odbiła się od poprzeczki po tym, gdy nie sięgnął jej Raya. Do dobitki ruszył Watkins i zdecydował się na oddanie strzału głową. Fenomenalną paradą popisał się jednak golkiper Arsenalu, który momentalnie podniósł się i odbił do boku zmierzającą do bramki piłkę.

Dopiero w 64. minucie pierwszy raz po przerwie odpowiedział Arsenal. Martin Odegaard zagrał w polu karnym Bukayo Sace na wolne pole, jednak ten nie zdecydował się na oddanie strzału z bliskiej odległości, a minięcie ”Dibu” Martineza. Anglik zdecydowanie przekombinował, bowiem były bramkarz Arsenalu wygarnął mu piłkę spod nóg.

Kilkadziesiąt później na placu gry zameldował się Leandro Trossard i zaliczył ”wejście smoka”. W 67. minucie Bukayo Saka uratował przy linii końcowej wydawać by się mogło straconą piłkę i wstrzelił ją w pole karne. Futbolówkę próbował przechwycić Rogers, ale Kai Havertz wygarnął mu ją sprzed nosa i ta trafiła do Trossarda. Belg bez wahania oddał strzał i trafił na 1:0.

Bramka dla ”Kanonierów” wyraźnie spowodowała przejęcie przez nich inicjatywy. Skutkiem tego była bramka Thomasa Parteya na 2:0. W 77. minucie Bukayo Saka wycofał do Ghańczyka, a ten przymierzył sprzed pola karnego i przełamał ręce Martineza. Argentyńczyk przede wszystkim powinien mieć pretensje do siebie, bowiem zdecydowanie nie popisał się przy próbie obrony. W 80. minucie gospodarze mogli być na deskach, ale z okolicy 10. metra fatalnie spudłował Martin Odegaard, który z prostej sytuacji posłał piłkę w trybuny.

W 84. minucie Aston Villę do tlenu mógł podłączyć Jacob Ramsey, ale tuż przed oddaniem strzału kapitalnie na wślizgu piłkę spod nóg wybił mu William Saliba. Później Arsenal spokojnie już dograł to spotkanie do końca i zgarnął kolejne trzy punkty w tym sezonie Premier League. Co więcej, oba dotychczasowe mecze podopieczni Mikela Artety wygrali po 2:0. „Kanonierzy” słyną z bardzo dobrej defensywy, której przewodzi para  Gabriel – Saliba.

Arsenal wygrał czwarty wyjazdowy mecz z rzędu, Aston Villa zaś nie potrafi wygrać u siebie od 21 kwietnia. Od tamtego czasu zespół Emery’ego na Villa Park zanotował dwie porażki i dwa remisy. W następnej serii gier ”The Villans” zagrają na wyjeździe z beniaminkiem Premier League – Leicester City, z kolei Arsenal podejmie u siebie inną drużynę z kompletem punktów – Brighton.

fot. screen Viaplay