Atletico zalicza wpadkę, Espanyol z pierwszym punktem

28.08.2024

Espanyol powrotu do La Liga nie może zaliczyć do udanych. Mecz z Atletico Madryt miał być szansą na zdobycie pierwszych punktów w elicie. Zwłaszcza, że trener Diego Simeone postanowił dać odpocząć swoim gwiazdom – na ławce usiadł Jose Maria Gimenez, Antoine Griezmann czy Marcos Llorente. „Los Colchoneros” z kolei po zwycięstwie z Gironą chciało podtrzymać dobrą passę.

Świetny start Atletico

Pierwszą doskonałą okazję do zdobycia bramki bez zaskoczenia miało Atletico. Już w szóstej minucie Julian Alvarez po dośrodkowaniu Samuela Lino uderzył mocno w kierunku bramki, lecz fenomenalnym refleksem popisał się bramkarz Joan Garcia.

Kilkadziesiąt sekund później to dośrodkowujący w poprzedniej sytuacji Brazylijczyk miał kapitalną okazję. Rodrigo De Paul dostrzegł złe ustawienie defensywy Espanyolu i podaniem prostopadłym wykreował szansę koledze. W dość trudnej sytuacji Samuel Lino trafił tylko w słupek. Espanyol miał sporo szczęścia, bo bardzo słabo wszedł w mecz.

Atletico nie zamierzało przestać atakować. Chwilę później swoje sytuacje po dośrodkowaniach miał Alexander Sørloth czy Julian Alvarez, lecz nowym nabytkom „Los Rojiblancos” zabrakło skuteczności.

Pierwszy raz z piłką Espanyol pojawił się na połowie Atletico w… 22. minucie. Nie wyniknęło z tego nic choć trochę groźnego, ale na wszelki wypadek – z kronikarskiego obowiązku – wspominam. Dwie minuty później Alexander Sørloth wepchnął się przed nogę Juliana Alvareza i uderzył obok bramki. Argentyńczyk był zdenerwowany, bo znajdował się w o wiele lepszej pozycji do oddania strzału.

Po fatalnym początku Espanyol rozbudził się. W 33. minucie Javi Puado miał fenomenalną okazję do strzelenia bramki. Hiszpański skrzydłowy uderzył jednak niecelnie, wysoko nad poprzeczką – to była świetna sytuacja. Do przerwy nie obserwowaliśmy już konkretnych sytuacji.

Druga połowa

Drugą część spotkania znów Atletico rozpoczęło z wysokiego C. Diego Simeone w przerwie postanowił wpuścić na boisko Marcosa Llorente, Antoine Griezmanna oraz Pablo Barriosa, by zwiększyć kreatywność, której pod koniec pierwszej połowy zaczynało brakować.

Dało to efekt w 54. minucie. Joan Garcia, jeden z najbardziej rozchwytywanych bramkarzy, którym zainteresowany jest chociażby Arsenal popełnił błąd. Po dośrodkowaniu Pablo Barriosa bramkarz nie złapał piłki. Koke uderzył w kierunku bramki, ale piłka odbiła się od jednego z obrońców pod nogi Riquelme, który z linii bramkowej wbił piłkę do siatki. VAR długo analizował sytuację i okazało się, że Hiszpan był na spalonym.

Po dobrym początku drugiej połowy tempo gry po stronie Atletico Madryt wyraźnie się obniżyło. Wprowadzony po przerwie Griezmann wyglądał fatalnie. Do głosu dochodzić zaczął natomiast Espanyol. Nieśmiało, lecz drużyna z Barcelony potrafiła stworzyć sobie solidne sytuacje, z których jednak poza strzałem Walida Cheddiry nie wynikło zbyt wiele.

W 88. minucie „piłkę meczową” miał Riquelme. Hiszpan okazał się jednak „za mały”. I nie sięgnął piłki nogą w taki sposób, w jaki by chciał w związku z czym uderzył obok bramki. Kilkadziesiąt sekund później z rzutu wolnego z 21 metrów szansę miał Espanyol. Alvaro Tejero uderzył jednak beznadziejnie, wysoko nad bramką Jana Oblaka.

W 95. minucie strzałem rozpaczy z dystansu zapewnić trzy punkty Atletico próbował Pablo Barrios. Joan Garcia nie miał jednak żadnego problemu ze strzałem w środek bramki. Kilka sekund później Riquelme wprawił w chwilową ekstazę cały stadion. Był on jednak na spalonym. Remis to uczciwy wynik. W statystykach to „Los Colchoneros” będą wyglądać na drużynę lepszą, aczkolwiek niewiele z tego wynikało. „Papużki” zdobywają pierwszy punkt a Atletico musi obejść się smakiem.

fot. screen Eleven Sports