Gorące info
Chcesz reklamować się na naszym profilu? Zapraszamy do współpracy.

Kylian Mbappe przełamał się, Real Madryt pokonał Betis

Napisane przez Rafał Dubiel, 01 września 2024
Real Madryt Kylian Mbappe

Po słabym początku sezonu Real Madryt potrzebował zwycięstwa przed własną publicznością. Mecz z Realem Betis to doskonała okazja do udowodnienia swoich umiejętności. Przeciwnik jeszcze w tym sezonie w lidze nie wygrał – kiedy jak nie w takim meczu Kylian Mbappe miałby rozpocząć ligowe strzelanie?

Real Madryt lepszy, ale bez szału

Od początku spotkania dostrzec można było jak zmotywowany jest Kylian Mbappe. Francuz strzelił bramkę w debiucie w Superpucharze UEFA przeciwko Atalancie Bergamo, ale jego ligowy licznik wynosi okrągłe zero. Mało tego, 25-latek był jednym z najgorszych jeśli nie najgorszym piłkarzem „Królewskich” w pierwszych trzech meczach.

Carlo Ancelotti zdecydował się w wyjściowej jedenastce wystawić Daniego Ceballosa i zwolnić go z zadań defensywnych. W związku z tym Valverde i Tchouameni mieli problem ze wspieraniem bocznych obrońców w taki sposób, by nie narazić się na zagrożenie ze środka. W 10. minucie Ez Abde po dośrodkowaniu Perrauda uderzał głową, nad poprzeczką.

W 20. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego okazję miał Eder Militao. Brazylijczyk uprzedził rywala, lecz jego próbę obronił Rui Silva. Stoper Realu Madryt próbował dobitki, lecz nie trafił w bramkę. Chwilę później strzału z dystansu próbował Fede Valverde. Strzał Urugwajczyka odbił się jeszcze od jednego z obrońców Betisu co znacznie ułatwiło interwencję bramkarzowi.

Piętnaście minut później Kylian Mbappe napędził kontrę Realu Madryt. Francuz dostrzegł dobrze ustawionego Viniciusa. Brazylijczyk starał się odwdzięczyć i oddać piłkę koledze z zespołu, lecz Mbappe nie sięgnął piłki.

„Królewscy” wyglądali w tym spotkaniu odrobinę lepiej niż w poprzednich kolejkach La Liga. Niestety nie przełożyło się to na gole. Real Betis z kolei skupił się na wykorzystywaniu okazji do kontr lewą stroną boiska.

Mbappe wreszcie trafił

Po zmianie stron Real Madryt nabrał wiatru w żagle. Od pierwszych sekund podopieczni Carlo Ancelottiego stwarzali zagrożenie pod bramką „Los Verdiblancos”. W 52. minucie Diego Llorente został trafiony w rękę w polu karnym Betisu. Arbiter oraz sędziowie VAR uznali, że ręka była w naturalnym położeniu. Czy była? Powiedzmy tak – gdyby tutaj był rzut karny „Beticos” nie mieliby prawa protestować.

W drugiej połowie Dani Ceballos był jeszcze gorszy niż w pierwszej części spotkania. Humorystycznie rzecz ujmując – to był mecz z kategorii „ten kto przegra bierze Ceballosa”. Optykę zmieniłoby, gdyby wywalczył rzut karny – Hiszpan był kopnięty przez obrońcę Betisu, ale sędziowie zapomnieli dzisiaj psa przewodnika i nie dostrzegli ewidentnego kopnięcia w polu karnym.

https://twitter.com/KayRMFC/status/1830347590761648604

Real Betis obudził się po wejściu na boisko Vitora Roque. Wypożyczony z FC Barcelony Brazylijczyk rozruszał ofensywę klubu z zielonej części Sewilli. Na niewiele się to jednak zdało. W 67. minucie Fede Valverde zagrał piętą do Kyliana Mbappe. Takiego zagrania nie powstydziłby się Zinedine Zidane czy Diego Maradona. Obrona Betisu nie wiedziała co się dzieje a Francuz z zimną krwią wykończył sytuację zdobywając swoją premierową bramkę na Estadio Santiago Bernabéu.

Kilka minut później Vinicius Junior upadł w polu karnym Betisu, po analizie VAR sędzia podyktował rzut karny. Czy słusznie? Wydaje się, że tak, aczkolwiek dwie poprzednie kontrowersje były bardziej ewidentnymi przewinieniami. Hiszpańscy sędziowie w pełnej krasie. Do piłki podszedł Kylian Mbappe i nie pomylił się. 2:0 – ciśnienie z Francuza oraz jego kolegów wyraźnie zeszło.

Betis poddał się. Podopieczni Manuela Pellegriniego nie byli w stanie już zagrozić Realowi Madryt. Nawet ich z ich okazjonalnych kontr niewiele wynikało. „Królewscy” wygrali mecz ze słabo dysponowanym przeciwnikiem i na przerwę reprezentacyjną udaje się w dobrych nastrojach.

fot. screen Canal+Sport

Naczelny redakcyjny krytyk. Merytorykę łączy z humorem. Pisze o wszystkim tym, o czym nikt inny nie chce pisać. Prywatnie kibic Realu Madryt i Asseco Resovii Rzeszów, więc można również powiedzieć, że lubi sukces... okraszony szczyptą masochizmu.