Skorupski jedynką, ale dlaczego? O co chodzi w hierarchii bramkarzy?

05.09.2024

Selekcjoner Michał Probierz na wrześniowe zgrupowanie reprezentacji Polski powołał czterech bramkarzy: Łukasz Skorupski z Bolonii, Marcin Bułka z Nicei, Bartłomiej Drągowski z Panathinaikosu Ateny oraz Bartosz Mrozek z Lecha Poznań. Wśród powołanych zabrakło miejsca chociażby dla najlepszego bramkarza początku sezonu w Bundeslidze – występującego w Wolfsburgu Kamila Grabary. Takie wybory budzą dyskusje.

Łukasz Skorupski zasłużył na numer jeden, ale…

W kadrze debiutował w 2012 roku za kadencji Waldemara Fornalika, jednak do tej pory zgromadził tylko 13 występów. Na stałe zawodnikiem reprezentacji Polski został w 2016 roku, kiedy karierę reprezentacyjną zakończył Artur Boruc. Wychowanek Górnika Zabrze musiał się jednak pogodzić z rolą trzeciego bramkarza – o pozycję numer jeden walkę toczyli Wojciech Szczęsny i Łukasz Fabiański.

Po rezygnacji z występów w kadrze tego drugiego Łukasz Skorupski został „dwójką”. W sumie trzy razy grał w meczu „o stawkę” – 45 minut w wygranym 7:1 meczu eliminacji do MŚ w Katarze z San Marino, 90 minut w zremisowanym 2:2 meczu Ligi Narodów z Holandią oraz w meczu „o honor” z Francją (1:1) podczas EURO 2024. Kariera klubowa Polaka długo nie układała się tak jakby tego chciał – dopiero na wypożyczeniu w Empoli, a później po transferze do Bologni zyskał status jednego z czołowych bramkarzy włoskiej Serie A. To jednak wciąż było zbyt mało, by przeskoczyć w hierarchii Szczęsnego.

Łukasz Skorupski od kilku lat utrzymuje świetną formę we Włoszech, a w poprzednim sezonie jego 13 czystych kont pomogło klubowi zająć miejsce premiujące grą w kolejnej edycji Ligi Mistrzów. Michał Probierz powierzył mu bluzę reprezentacji Polski z numerem jeden. To znaczy, jak sam wspominał na konferencji prasowej: – Na ten moment w kadrze żaden z bramkarzy nie jest numerem jeden, ale wróćmy do „Skorupa”. Kibice kadry są podzieleni – jedni uważają, że „swoje wyczekał i zasłużył”, drudzy z kolei twierdzą, że koniec kariery Wojciecha Szczęsnego powinien oznaczać „nowe rozdanie” w drużynie narodowej. Zwłaszcza w momencie kiedy…

Kamil Grabara podbija Bundesligę

Po przenosinach z Kopenhagi do Wolfsburga notowania Kamila Grabary w europejskim futbolu wzrosły. Polski bramkarz niejednokrotnie pokazywał swoje umiejętności w lidze duńskiej. Wówczas przeciwnicy Grabary kontrowali tego typu tezy słowami „no tak, ale to tylko liga duńska”. Kiedy jednak imponował w Lidze Mistrzów w meczach przeciwko Galatasaray, Bayernowi Monachium, Manchesterowi United czy Manchesterowi City, a Erling Haaland czy Pep Guardiola wypowiadali się o nim w samych superlatywach nie można było udawać, że się tego nie widzi.

Przynajmniej teoretycznie, bo u Michała Probierza Kamila Grabary na zgrupowaniu jeszcze nie było. Podczas poprzednich zgrupowań selekcjoner reprezentacji Polski zasłaniał się mityczną „hierarchią” w bramce. Jak skomentował sprawę teraz? Tak, że właściwie to nic nie wiadomo, a winni są, jak to zazwyczaj bywa, dziennikarze:

Taką postanowiliśmy podjąć decyzję. Czasami słucham waszych programów i zawsze jest taki fajny cytat, gdzie na niektóre pozycje mówicie, że tego powinien trener powołać, a na niektóre pozycje mówicie, że to trzeba zostawić, bo decyzja trenera jest taka i on ma do tego prawo. No i takie prawo ma trener do powoływania i takie powołania akurat zrobiliśmy ustalając to z trenerem bramkarzy.

Co na to Kamil Grabara? Bramkarz Wolfsburga w rozmowie z Mateuszem Borkiem w „Kanale Sportowym” odpowiedział bardzo dyplomatycznie: – Od dłuższego czasu wypowiadam się w ten sam sposób i tego zdania nie zmieniam, że jeżeli nie jestem powoływany, to znaczy, że nie jestem wystarczająco dobry, żeby w tej kadrze być. Życzyłbym sobie, żeby to był powód. Przynajmniej wtedy wiem, na czym stoję i wiem, że Kamil Grabara musi stać się lepszym bramkarzem, żeby do tej kadry trafił.

Często poruszaną kwestią w kontekście zawodnika z Rudy Śląskiej jest mityczny „konfliktowy charakter” Kamila Grabary, oraz fakt, że nie zgadza się na bycie numerem dwa, czy trzy w kadrze. Jak na tego typu zarzuty odpowiada sam zainteresowany?

Kamil Grabara powiedział, iż bycie numerem trzy w kadrze reprezentacji Polski jest niepotrzebne w tym momencie, kiedy Wojtek Szczęsny jest numerem jeden. Bardzo łatwo można znaleźć tę wypowiedź w Foot Trucku, kiedy powiedziałem, że to nie ma znaczenia, kto jest numerem trzy, bo dopóki Wojtek jest w kadrze, będzie numerem jeden. Nigdy nie powiedziałem, że ja nie będę numerem trzy w kadrze. Druga sprawa jest taka, że Kamil Grabara kiedy był powoływany na kadrę Polski, zawsze się na tej kadrze stawiał. Kamil Grabara, który został dowołany na Mistrzostwa Świata w Katarze, też się na tej kadrze zjawił i nie miał najmniejszych pretensji do nikogo.

Arkadiusz Onyszko stwierdził, że żadną tajemnicą nie jest, że Kamil Grabara nie otrzymuje powołań, gdyż… nie lubi się z Bartłomiejem Drągowskim. Akurat słowa tego człowieka radziłbym traktować z rezerwą, faktem jednak jest, że to Bartłomiej Drągowski jest na kolejnym zgrupowaniu, a zawodnika Wolfsburga nie ma.

PS Nie wyglądają jakby się nie lubili.

Drągowski wypchnął Grabarę?

Michał Probierz doskonale zna Bartłomieja Drągowskiego. To pod jego wodzą debiutował w Jagiellonii Białystok. Powołanie dla bramkarza Panathinaikosu na to zgrupowanie można łatwo obronić – gra dobrze w Grecji oraz w eliminacjach do europejskich pucharów. Na wrześniowym zgrupowaniu będzie prawdopodobnie numerem trzy. Ale poprzednie powołania, jeszcze za kadencji Fernando Santosa? Na kadrę przyjeżdżał jako zawodnik drugiej ligi włoskiej, gdzie radził sobie przeciętnie. W październiku zeszłego roku też otrzymał powołanie, tym razem już od Michała Probierza.

Media szybko podchwyciły temat i rozpoczęły krzywdzącą dla Drągowskiego narrację, że jest w kadrze tylko dlatego, że jego agentem jest bratanek prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej Cezarego Kuleszy. Ile w tym prawdy? Tego nie wiemy, lecz ta „niechęć” do Kamila Grabary jest aż nadto odczuwalna. Koniec końców z powodu kontuzji na zgrupowanie nie przyjechał a zastąpił go…

Marcin Bułka

Był numerem cztery, ale wykorzystał szansę spowodowaną kontuzją kolegi i bez zawahania wskoczył do kadry jako „trójka”. Forma zawodnika OGC Nice eksplodowała jakiś czas temu i były zawodnik Chelsea czy PSG również zgłasza gotowość do wskoczenia między słupki bramki reprezentacji Polski. Marcin Bułka z pewnością nie podda się bez walki i wiele na to wskazuje, że to on i Łukasz Skorupski dostąpią zaszczytu reprezentowania biało-czerwonych barw na wrześniowym zgrupowaniu.

Reprezentant Polski rozegrał wyśmienity sezon we francuskiej Ligue 1. Jego Nicea zajęła 5. miejsce w sezonie 2023/2024 i w tym sezonie zagra w Lidze Europy. Ogromna w tym zasługa polskiego bramkarza. 24-letni Marcin Bułka w 34 spotkaniach zanotował aż 17 czystych kont i stał się jednym z najbardziej rozchwytywanych bramkarzy na rynku transferowym.

A może trener gra z nami w grę?

Numerem cztery na wrześniowym zgrupowania jest Bartosz Mrozek. Zawodnik Lecha Poznań znajduje się jednak daleko od wyjściowej jedenastki i jest raczej zawodnikiem „do treningów”, więc dyskutować na jego temat nie ma potrzeby. No chyba, że Michał Probierz jeszcze raz postanowi nas zaskoczyć. Wbrew temu co przekazał na konferencji prasowej hierarchia w bramce reprezentacji Polski (przynajmniej na początek ery post-Szczęsny) wygląda tak:

  1. Łukasz Skorupski
  2. Marcin Bułka
  3. Bartłomiej Drągowski

Kto jest numerem cztery? Czy jest nim Kamil Grabara? A jakie to ma znaczenie kto jest numerem cztery w kadrze, skoro i tak nie ma szans na grę? I wydaje się, że to tutaj leży pies pogrzebany. Michał Probierz podejmując takie a nie inne wybory jasno pokazał bramkarzowi Wolfsburga, że mimo doskonałej formy, która realnie stawiałaby go na równi z Łukaszem Skorupskim grającym regularnie w barwach Bologni oraz Marcinem Bułką w Nicei – nie znajduje się on w jego planach i tej walki o bluzę z numerem jeden na ten moment nie ma.

Gdyby po rezygnacji Wojciecha Szczęsnego bramkarze mieli rywalizować o miejsce pomiędzy słupkami, to Kamil Grabara jako jeden z czterech najlepszych dostępnych bramkarzy na zgrupowaniu pojawiłby się. Skoro numerem cztery przed meczami ze Szkocją i Chorwacją jest Bartosz Mrozek, to wydaje się, że trudno o czytelniejszy sygnał. Hierarchia, przynajmniej na ten moment jest ustalona i wychowanek Ruchu Chorzów jest poza kadrą.

Gdyby świat był sprawiedliwy, to pewnie oglądalibyśmy bramkarza Wolfsburga na zgrupowaniu, lecz nie jest i nigdy nie był. I dopóki to selekcjoner decyduje o powołaniach – droga wolna. Pozycja bramkarza to akurat najmniejszy problem tej reprezentacji. Tym bardziej pozycja bramkarza numer X, a nie jedynki. A jeśli wrześniowe zgrupowanie zakończy się katastrofą, a nasi golkiperzy „zawalą” mecze? Cóż, jak to zwykle bywa w tego typu sytuacjach – wyniki zweryfikują. A my bardzo na tę weryfikację zaczekamy. Na razie Łukasz Skorupski zdał wszystkie egzaminy, choć wiele ich nie miał.

fot. PressFocus