Arsenal lepszy w derbach. Przesądził stały fragment

15.09.2024

Arsenal po raz trzeci z rzędu wygrał ligowe North London Derby na London Stadium. Tym razem przesądziło jedno trafienie ze stałego fragmentu gry i sprytne zachowanie Gabriela Magalhaesa. Arsenal wygrał więc skromnie 1:0, choć akcji i emocji nie brakowało. W pewnym momencie wydawało się nawet, że padnie rekord żółtych kartek, ale druga połowa była już spokojniejsza.

Rekord kartek zagrożony

Dopiero co Anthony Taylor pobił rekord pokazanych żółtych kartek w Premier League i ewidentnie pozazdrościł mu tego wyczynu Jarred Gillet. Derby Północnego Londynu zawsze mają gorącą atmosferę. Najbardziej widoczne było to w sytuacji, w której Guglielmo Vicario skoczył do gardła Jurrienowi Timberowi. Obrońca „Kanonierów” tak interweniował, że boleśnie nadepnął na nogę Pedro Porro, lecz popędził dalej z akcją. Nie spodobało się to golkiperowi.

Za tę akcje obaj zostali ukarani żółtymi kartkami, choć była nawet analizowana potencjalna czerwona kartka w tej sytuacji. Holender dostał jednak żółtą kartkę. Uratowało go to, że stopa ześlizgnęła mu się po prostu po piłce. Niektórzy obserwatorzy tego spotkania domagali się w mediach społecznościowych jednak dwóch żółtych kartek dla Timbera – jednej za faul i drugiej za spięcie z Vicario. To jednak włoski golkiper pierwszy ruszył do Holendra z pretensjami. Timber nie dał sobie w kaszę dmuchać, szybko zareagował i złapał go za koszulkę.

W pierwszej połowie kartki otrzymało aż siedmiu piłkarzy. W drugiej jednak Jarred Gillet trochę się uspokoił z ich rozdawaniem, a i sama gra stała się bardziej czysta, dlatego świeżutki rekord Taylora pobity nie został. Arsenal stworzył bardziej klarowne szanse. Jedną świetną paradą popisał się Vicario.

Gabriel bohaterem Arsenalu

Arsenal w drugiej połowie… nie zrobił prawie nic w ofensywie. To jednak wystarczyło. Jedynym strzałem celnym było uderzenie z główki Gabriela Magalhaesa w 64. minucie. Brazylijczyk jest niezwykle skuteczny pod bramką rywali. To już jego bramka numer 16 dla Arsenalu. Wiele z nich po uderzeniach głową przy stałych fragmentów. Później już Vicario za wiele roboty nie miał, ale miała ją za to bardzo szczelna defensywa „The Gunners”. To już kolejne czyste konto tego zespołu w tym sezonie. David Raya ma na koncie trzy czyste konta na cztery spotkania, a wpuścił zaledwie jedną bramkę z Brighton.

Jeszcze przy stanie 0:0 Tottenham przeważał. Miał dwa uderzenia w krótkim czasie – najpierw z główki próbował Dominic Solanke, który rozpoczął akcję udanym odbiorem na połowie przeciwników. Chwilę później z główki uderzał z kolei Micky van de Ven. „Koguty” cały czas próbowały, czego efektem była statystyka dziewięciu strzałów (czterech celnych) w samej drugiej połowie i ponad 60% posiadania piłki. To jednak na nic się zdało.

Czegoś pod bramką Davida Rayi ciągle brakowało – głównie decyzyjności. W jednej z akcji w 73. minucie James Maddison miał idealną szansę, żeby przyładować z lewej nogi, ale postanowił jeszcze szukać Solanke, który kompletnie się tego zagrania nie spodziewał. Ofensywne zmiany też niczego wielkiego nie wniosły. W Arsenalu warto zauważyć debiut Raheema Sterlinga, który bardzo niespodziewanie latem dołączył do tej drużyny. Z boiska zszedł też Bukayo Saka i wyglądało to niepokojąco, bo nabawił się jakiegoś urazu i upadł w 86. minucie bez kontaktu z przeciwnikiem.

Tottenham nie wygrał już piątego z rzędu meczu z Arsenalem.

Fot. screen Twitter