Atletico bez problemów pokonało Valencię

15.09.2024

Atletico Madryt podejmowało u siebie Valencię na koniec niedzielnych gier w LaLiga. Niegdyś taki zestaw elektryzował wielu w Hiszpanii. Dziś to był bardzo jednostronny mecz. Wygrali go bez żadnych problemów gospodarze 2:o po bramkach Conora Gallaghera i Antoine Griezmanna. 

Atletico Madryt wygrywa

Atletico zagrało dziś tak, jak trzeba. Spokojnie i bez pośpiechu punktowało słabiutkiego dziś rywala. Dzisiejsza wygrana to też w pewnym sensie naprawienie sytuacji przez podopiecznych Cholo Simeone po sensacyjnym remisie 0:0 z Espanyolem w ostatniej kolejce.

Pomysłem na grę u gospodarzy były dziś przede wszystkim wrzutki w pole karne. Nie zdały one egzaminy, choć mając za napastnika Alexa Sorlotha, wielu kibiców tego klubu życzyło by sobie lepszej skuteczności po dośrodkowaniach. Norweg zresztą powinien dziś strzelić gola, ale w 20, minucie świetnie w akcji sam na sam zachował się bramkarz gości Giorgi Mamarsdashvili.

Na pierwszego gola „Los Colchoneros” musieliśmy czekać do 39. minuty. Co ciekawe nie strzelił go Sorloth, a Conor Gallagher. Anglik świetnie wykończył akcję zaczętą przez Griezmanna. Idealnie też wkomponował się w to Rodrigo de Paul. Gallagher strzelił dziś pierwszego gola w Atleti, debiutując w pierwszym składzie. 

Drugą bramkę zdobył nazywany pieszczotliwie przez kibiców „Królem Madrytu” Antoine Griezmann. Francuz przy tej akcji wykazał się odrobiną sprytu, gdy wydawało się, że goście przejmą piłkę po odegraniu Samuela Lino.

Dobicie krwawiącego rywala nastąpiło w doliczonym czasie gry. Autorem bramki na 3:0 był Julian Alvarez. Były gracz Manchesteru City wpakował piłkę do pustej siatki, po próbie odbicia jej przez Mamardashvilego. To może wreszcie przerwie spekulacje, że „Pająk” nie umie się wkomponować w nowy system Atletico.

Można powiedzieć, że Atleti bez większego wysiłku zdominowało Valencię. Kreowanie akcji dziś było na wysokim poziomie. Jak zwykle dobre zawody rozegrali Samuel Lino i Marcos Llorente. Również środek pola dziś grał dobrze. Martwić kibiców Atletico może gra Alexa Sorlotha. Norweg, który miał zastąpić Alvaro Moratę na razie zawodzi. Owszem strzelił gola w debiucie przeciwko Villarrealowi, ale to za mało.

Atletico teraz czeka powrót do rozgrywek Ligi Mistrzów. W czwartek na własnym stadionie zmierzą się z RB Lipsk.

Valencia szoruje na dnie

Valencia sama się prosi, by wreszcie spaść z Primera Division. Dziś podopieczni Rubena Barajy przegrali czwarty z pięciu rozegranych meczów tego sezonu. W tej drużynie poza bramkarzem nic nie działa.

Giorgi Mamardaschvili miał dziś trochę pracy. Owszem zatrzymał dziś Sorlotha w pierwszej połowie. To jednak nie wystarczyłoby uchronić drużynę z Estadio Mestalla od kolejnej porażki. Poza Gruzinem na jakąś pochwałę zasługuje też Javi Guerra. Ten mógł dzisiaj zaskoczyć rywala strzałem z dystansu.

„Nietoperze” staczają się na dno. Brakuje wśród zawodników ofensywnych kogoś, kto by pociągnął za uszy zespół. Umówmy się ani Pepelu, ani Javi Guerra, ani np. Dani Gomez nie zbliżą się do poziomu byłych gwiazd klubu, w postaci Ferrana Torresa, Davida Silvy czy też Davida Villi.

Ruben Baraja w zeszłym sezonie uchronił „Los Ches” przed spadkiem. Teraz wydaje się, że ta formuła się wyczerpuje. Jeśli tak dalej pójdzie, to zapewne właściciel klubu Peter Lim szybko pożegna się z byłą legendą klubu. Tym bardziej że klub czekają teraz starcia z m.in. Gironą, Osasuną i Realem Sociedad. W każdym z tych spotkań ciężko będzie o wywalczenie choćby punktu.

fot. screen Eleven Sports