Królewski po zwolnieniu Moskala: „To decyzja tożsamościowa”

25.09.2024

Wisła Kraków po raz kolejny w ostatnich miesiącach jest na językach polskiej piłki. Jarosław Królewski, właściciel klubu, stanął w ogniu pytań na „Kanale Sportowym” w półtoragodzinnej rozmowie. Kilka dni temu zwolniono trenera Kazimierza Moskala, a także kierownika Jarosława Krzoskę – obie te postacie kojarzą się z Białą Gwiazdą przez bardzo długi czas. Kierownik zakończył pracę po 14 latach, a Moskal pracował tutaj już kilkukrotnie, także w roli piłkarza.

Królewski po zwolnieniu Moskala: „To decyzja tożsamościowa”

Ja wolę ludzi poprawiać niż całkowicie zmieniać. W polskiej piłce patologią jest, że jako prezesi (…) przyzwyczailiśmy się do zmian trenerów. Ok, rozumiem po dłuższej pracy, ale po kwartale jest skandaliczne – tak na konferencji powitalnej Kazimierza Moskala mówił Jarosław Królewski. Po niedawnym meczu z Wartą, dodał także: – Dajcie im czas. Minął tydzień i trenera już nie było.

Jak to skomentował sam Królewski? – Ja się z tymi słowami wciąż zgadzam (…) Zawsze byłem za tym aby trenerzy pracowali, słyszałem, że jestem za słaby psychicznie, by pracować w piłce. To nie jest decyzja wobec tego jak trener Moskal funkcjonuje jako osoba, ale weryfikacja myśli, która przyświeca mi w tym klubie. To decyzja tożsamościowa, w którą stronę chcemy pójść.

Właściciel klubu zabrał głos na temat, który wszystkich interesował. Dlaczego posypało tyloma zwolnieniami w jeden dzień?! W końcu nie tylko Kazimierz Moskal poleciał ze stołka, ale też dyrektor akademii, kierownik zespołu czy fizjoterapeuta. Jak skomentował to Królewski?

Nie żałuję tego co się dziś zdarzyło, przeżyliśmy też fajną historię pucharów europejskich, ale diametralnej zmiany wyników nie ma. Chciałbym wrócić do wizji, z którą będę pracował, ze sztabem który przekonam do nowinek, gdzie nowego trenera akademii też będę w stanie do tego przekonać. Zawsze miałem taką wizję, chciałem takiego trenera i gdzieś to mnie zmęczyło intelektualnie – ta sytuacja w której dziś jesteśmy dała mi do myślenia na tyle, aby wrócić do moich konceptów (…).

Czy Moskal nie pasował „technologicznie”?

Przypomniano fragment „Hejt Parku” z Kanału Sportowego, gdzie prowadzący Adam Sławiński pytał: – Czyli to nie tak, że siedzi Moskal za rok (…) i mówi Jarosław: Masz z tego korzystać, bo Cię zwalniamy? Królewski wtedy odpowiedział: – Tak nie będzie, bo gdyby tak było, to nie dałbym mu dwuletniego kontraktu, Moskal ma preferencje stylu jaki nam pasuje. Właściciel w tej sprawie powiedział:

Nigdy nie zmusiłem, by skorzystał z jakichkolwiek moich liczb, systemów (…) jego zdolności w ofensywie zgadzają się z tym, co chcemy grać. Jedna kwestia to wyniki, druga to tożsamości klubu jaki chcę budować. Metodologicznie zmiany zacząłem od dobrej strony (…) W kontekście długoterminowości klub musi mieć jakąś część funkcjonowania siebie, która jest wyróżnikiem – ale my jako kraj w ciągu 30 lat byliśmy w Lidze Mistrzów dwa razy. Nie mamy wzorca na zasadzie: działajmy jak ten klub, jak ten prezes. To jest też problem systemowy (…) chciałbym, aby Wisła była klubem nowoczesnym, w którym jest też tradycja.

Pragmatyzm Mariusza oraz odwaga Michała są na dziś dla mnie dobrą alternatywą, również w dyskusji o rzeczach dla mnie ważnych. (…) Chcemy popracować razem, różnie wyglądała długość współpracy – to póki co na okres tymczasowy. My musimy dziś znaleźć remedium na nasze problemy boiskowe, mamy dużo pracy do odrobienia. (…) Mateusz Miga pisał, że w piątek zespół poprowadzi Rude. Aż takich zaawansowanych tematów nie było (…) To nie tak, że nie mamy celów sportowych – myślę, że ten duet trenerów to dla nas aktualnie konsensus najbardziej odpowiedni.

Właściciel przyznał, że cały czas ma sporządzona listę potencjalnych trenerów i skorzystał z niej przy zatrudnieniu Alberta Rude. Wobec tego, że wciąż jest bez pracy, to i teraz zwycięzca Pucharu Polski jest rozważany na ponowne zatrudnienie, dlatego że wyznaje podobne wartości jak Jarosław Królewski. Właściciel przyznał, że – owszem Rude znajdował się w Krakowie, ale dlatego że chciał… odwiedzić Wisłę, ale nie zamienili nawet zdania na temat zmiany trenera, bo nie to było przedmiotem dyskusji, gdyż dla niego czas w Wiśle jest czasem… przemyśleń. Trzeba przyznać, że trudno w to uwierzyć, żeby temat nie padł w rozmowie, ale taki jest punkt wyjścia Królewskiego.

Kazimierz Moskal w Kanale Sportowym tłumaczył nie tak dawno: – Nie było nic między nami nie tak, pewne rzeczy ciężko mi sobie wytłumaczyć. Prezes przyszedł i powiedział mi, że musimy zakończyć współpracę. Nie do końca chodziło o wyniki, nie uzyskałem do końca jasnej odpowiedzi.

Na tę kwestię, Królewski odpowiedział:

To zawsze jest kwestia interpretacji pewnych tematów (…) ja powiedziałem, że nie tylko wyłącznie wyniki, ale też kwestia tożsamości planu, który chcemy wyegzekwować. Kilkukrotnie już powiedziałem, że nie chcę pewnych rzeczy komentować. (…) Mnie jest z wielu powodów przykro – także z tego powodu, że czytam w Internecie rzeczy, które nie są prawdą. Nie zamierzam iść teraz do piłkarzy i obwiniać ich za całość. Dwulicowość w piłce to nagminna cecha, jest to naprawdę okropne i jest to bardziej cenione od tego, że komunikuje się pewne rzeczy wprost, a to jest przynajmniej autentyczne.

Królewski nie omieszkał skomentować słów Marka Koźmińskiego, byłego reprezentanta Polski, który skrytykował działanie właściciela Wisły, sugerując, że musi być drugie dno zwolnień z uwagi na prawdopodobny nikły wpływ fizjoterapeutów na zwolnienie trenera Moskala.

Dzisiaj czytam kolejne artykuły i wypowiedzi specjalistów jak Marka Koźmińskiego. Jest teraz specjalistą od Wisły Kraków, a przypominam jego czas w Górniku Zabrze, gdzie potykał się o własne nogi. To dla mnie żałosne. Pan Koźmiński wypowiada się, że kibice po mojej wizycie na trybunie spowodowali zwolnienie. To imbecylstwo, a nawet więcej. Jak mam oceniać gdy słyszę kolejne teorie, że ja opłacam jakichś prawników, jakieś biznesy jak takie głupoty opowiadają ludzie teoretycznie sprawni intelektualnie?

Zwolnienia po imprezie w klubie?! Królewski zaprzecza

Adam Sławiński zaprezentował też Królewskiemu viralowy wśród fanów Wisły wpis z forum klubowego, na którym jeden z użytkowników napisał, że rzekomym powodem zwolnienia miała być… zakrapiana impreza na terenie klubu, tylko wszystkich pogrążyły kamery z mikrofonami, do których dostęp miał właściciel. Jarosław Królewski niezwykle się oburzył i uruchomił w tym temacie. Zaczął od tego, że nie ma pojęcia co dzieje się z dziennikarstwem:

Nie wiem, naprawdę ludzie, co dzieje się z dziennikarstwem. Nie wiem naprawdę co się dzieje z social mediami. Posłuchajcie chwilkę, bo może nie będę na tym świecie długo żył. Jak można w tak ważnym programie jak wasz – dzisiaj na antenie, gdzie słucha was mnóstwo ludzi – wziąć wpis jakiegoś no name’a, dotyczący czegoś tak krzywdzącego ludzi i tego jaki jest sztab Wisły, jaki jest trener, kierownik itd.

– To są tak absurdalne bzdury, że my rozmawiając dzisiaj o tym i dając atencję takim ludziom, którzy wypisują takie rzeczy, gdzie ja co tydzień, codziennie, co drugi dzień… moja rodzina, moi najbliżsi czytają tak okropne i ohydne rzeczy – powielane, share’owane, prezentowane przez dziennikarzy jako zabawki, memy, głupoty. Czy wy sobie zdajecie sprawę dzisiaj, że zamieściliście screen na temat ludzi, którzy oddali temu klubowi, polskiej piłce nożnej – nawet insynuując to – nieważne, czy ja to potwierdzę, czy nie. Co by to nie było, to jest absurdalne.

Chwilę później Jarosław Królewski bardzo mocno się „odpalił” i zdenerwował, gdy prowadzący Adam Sławiński powiedział, że on w tej sprawie jest głosem kibiców i pyta w ich imieniu o to, co jego zdaniem ludzie chcieliby usłyszeć. Właściciel Wisły zaczął aż krzyczeć ze wściekłości:

Skopiuj cały Internet tutaj (to w odpowiedzi, że Adam Sławiński pyta w imieniu kibiców), a nie treści, które się będą klikać, nie treści, które są idiotyczne, głupie i dzisiaj zapewniają wam aktywność w Internecie. To jest żenujące, to jest poniżające, to jest głupie, to jest imbecylne. Wziąć screen wrzucony przez jakiegoś jednego trolla czy drugiego… jak ktoś pomówi twoją mamę, ktoś pomówi kogoś innego, inną firmę, innych ludzi, a ktoś ma gorszą psychikę, to co się z tym stanie? 

Jak wy możecie takie rzeczy robić? Jak możecie to prezentować w Internecie? Jak możecie to prezentować na kanale oficjalnym jako ciekawostkę? To są absolutne bzdury. Nie ma żadnych kamer w Wiśle Kraków. Nikt nikogo nie obserwuje. Łączenie w ogóle takich ludzi jak Jarek Krzoska, jak nasi trenerzy z takimi rzeczami, z takimi durnymi wpisami – to jest po prostu niegodne! 

Kwestia wpływu kibiców na klub oraz zwolnień była także poruszana w dyskusji. Królewski przyznał, że żaden kibic czy ultras nie ma z nim specjalnych relacji i nie jest osobą decyzyjną, jednak on szanuje inne spojrzenie na rzeczywistość. A jego jest taka, że Wisła Kraków potrzebowała w tym momencie takich zwolnień i świeżej krwi.

(Król) technologii

Nie zabrakło tematu danych, które właściciel Wisły uwielbia i chce wdrażać w jak największej ilości, choćby na rynku transferowym – Królewski mówi, że jest plan, aby wkrótce pokazać co nieco zestawień szerszej publiczności, bo będzie na to czas.

Chcemy to czym prędzej pokazać. Z analizowaniem danych powoli wychodzimy do ludzi. Na spotkaniu międzynarodowym niedawno mówiliśmy o tym, co w kwestii danych zrobiliśmy w ostatnim sezonie dobrze, gdzie popelniliśmy błędy. Chcieliśmy to przedstawić na początku sezonu, ale mieliśmy europejskie puchary i naprawdę wszyscy dawali z siebie wszystko, bo nie mamy takich zasobów, by cały czas robić to w ten sposób. Nas na przykład nie stać nas na 6-7 analityków w klubie, tak jak jest to w innych klubach, więc musimy podchodzić do tego pokornie. (…)

– Wybraliśmy na dyrektora sportowego Vullneta Bashę, bardzo nas odciążył w tym okienku, zrobił transfery jakościowe i lada dzień będziemy widzieć ich rezultaty. On już się doszkala w tym zakresie, chce być tym dyrektorem w Wiśle Kraków, ma predyspozycje językowe i inne do tej pracy. Ma dobrą siatkę kontaktów, co współgra z tym, co chcemy robić.

Pocałunek pucharów

Europejskie puchary za Wisłą i był to czas bardzo ciężki pod każdym względem. Sportowym, finansowym, a także logistycznym. Tego wątku także nie zabrakło. Brakowało „Białej Gwieździe” co nieco funduszy, aby polepszyć kadrę na froncie europejskim, ale mimo to udało jej się rozegrać osiem spotkań, ku zaskoczeniu nawet najbardziej optymistycznych „Wiślaków”. Zwłaszcza emocjonujący był come back ze Spartakiem Trnava i rzuty karne.

My jako Wisła Kraków spłacamy swoje długi, ale też realizujemy umowy które podpisujemy. To dla nas bardzo ważna sprawa (…) mamy to wliczone w ryzyko i nie będą one nas zbytnio obciążać. Mamy pewne zadłużenia z przeszłości. Cieszymy się, że europejskie puchary poszły w dużej mierze na spłatę zadłużenia sprzed 21 lat, ale ja staram się nie narzekać, kolejny etap przeszłości zostaje zamknięty. Nie dostawaliśmy jak inni z ligi pieniędzy z ligi czy Polska Travel, a 2-4 miliony to dla nas jedna trzecia bądź jedna druga „core’u” naszego teamu, więc proszę sobie wyobrazić jakie to są pieniądze. My z naszym budżetem, musieliśmy opłacać pensje, płacić kary, organizować wyjazdy – a my musimy jeszcze funkcjonować. Zaraz w październiku mamy uregulowane pensje.

Zaskakiwać mogą optymistyczne słowa, które wypowiedział Królewski w aktualnej sytuacji. Kibice mogą być tą postawą co nieco zdezorientowani. W końcu przecież Wisłą Kraków znajduje się w… strefie spadkowej Betclic 1. Ligi i traci kilkanaście punktów do strefy bezpośredniego awansu. A mimo to właściciel wypowiada się w tonie bardzo pozytywnym:

Nie przesadzałbym, że to co dzieje się w Wiśle Kraków jest czymś na co można narzekać. Wisła jest pięknym zjawiskiem, ma wspaniałych kibiców, sam jestem dumny, że jestem kibicem tego klubu od wielu lat. Jak coś będzie lepszego na horyzoncie to będę chciał to wdrożyć. Mam w sobie tyle siły, pewnie też z racji moich ułomności, mam dużo ambicji i pasji w sobie, by walczyć o Wisłę, na wielu frontach. Może ktoś dostrzeże to miejsce, ktoś wzniesie je na wyżyny i przywróci to miejsce na którym dzisiaj nie jest. Droga jest kamienista, potykamy się, wstajemy dalej.

Fot. PressFocus