Cole Palmer – człowiek, na którego brakuje już słów

Napisane przez Marcin Ziółkowski, 29 września 2024
Cole Palmer

Cole Palmer jeszcze rok temu był średnio znanym zawodnikiem z poziomu Premier League. Dopiero co zamienił Manchester na Londyn z uwagi na brak dostatecznie dużych szans na rozwój u Pepa Guardioli. Ta decyzja okazała się być strzałem w dziesiątkę. Młody Anglik po kolejnych 12 miesiącach jest absolutnie czołowym zawodnikiem z tego kraju, a jego wyczyn z Brighton zdaje się sugerować nam jedno – w tym tempie rozwoju, to może być piłkarz na miarę Złotej Piłki.

Cole Palmer – człowiek, na którego brakuje już słów

Od początku pobytu w stolicy Wielkiej Brytanii Palmer wygląda jakby potrzebował tej sporej zmiany otoczenia, aby ktoś w niego bardzo mocno uwierzył i konkretnie postawił. Jest on przez większość dotychczasowego pobytu w Chelsea jej liderem. Napędza akcje ofensywne, wykonuje stałe fragmenty, jest skuteczny w rzuty karne, a jak pokazał mecz z Brighton – także świetnie radzi sobie z rzutów wolnych.

Palmer to taki wybitny komik, który bez wysiłku daje ludziom radość. Wszystko z racji wielkiego talentu do swojej pracy. Ubiegły sezon to gole choćby z Arsenalem, Manchesterem City, Newcastle, trzy z Manchesterem United. Palmer to big game player. To, co zrobił z Brighton przechodzi najśmielsze oczekiwania. Poker w pierwszej połowie to pierwsze takie osiągnięcie w historii Premier League.

Palmer w Premier League w barwach „The Blues” ma 43 bezpośrednie udziały w bramkach w 39 meczach (28 bramek, 15 asyst). Nie spudłował jeszcze ani jednego karnego, a wykonał ich w Chelsea 10. Liga angielska jest u jego stóp już po roku kariery. Możliwe, że tak dynamiczny rozwój od startu kariery miał jedynie Michael Owen czy Wayne Rooney. Ma też za sobą udział na EURO 2024 i gola w finale tych rozgrywek.

Na Wyspach Brytyjskich mają Bellinghama, ale także innego kompletnego wydaje się zawodnika. Cole’a Palmera. Wychowanek „The Citizens” w ciągu roku zaliczył gigantyczny postęp. Klub nie zgłosił go do Conference League. W Londynie wyszli z założenia, że sezon jest długi, kadra liczna i trzeba rotować. Młody skrzydłowy płakał raczej za grą w tych rozgrywkach nie będzie. On woli lśnić i błyszczeć w Premier League. I dobrze, bo tu rodzi się naprawdę wielka kariera.

Niespodziewany rozwój

Kiedy przechodził do Chelsea za ponad 40 milionów funtów, to wielu kibiców pukało się w czoło. W końcu był to zawodnik, który nawet nie miał na koncie bramki w Premier League. „The Citizens” wykorzystali jego dobry czas, kiedy strzelił gola w Superpucharze Anglii, a potem kolejnego w Superpucharze Europy. Wcześniej w sezonie 2022/23 był cieniem samego siebie. Wchodził na murawę i nie potrafił przedryblować rywala, robił zwody w miejscu. Na 850 rozegranych minut (z doliczonym czasem pewnie ponad 900) zdobył zaledwie jedną bramkę w FA Cup.

Manchester City bez wielkiego żalu sprzedał wychowanka, choć był to dziwny i nietypowy ruch. Wszak Palmer nie znał w życiu niczego innego niż właśnie City, bo od początku szkolił się w tej akademii. Zaryzykował więc bardzo dużo, wybrał ofertę słabszego sportowo klubu, w którym stał się absolutną gwiazdą numer jeden w rok. Jego wartość rynkowa wzrosła czterokrotnie. Na Cole’a Palmera brakuje już słów. Nikt nie mógł się spodziewać, że zanotuje on taki wystrzał formy. Kimś takim miał być Raheem Sterling, ale to akurat zupełnie inna historia.

Fot. PressFocus

Futbolowy romantyk, z Milanem wierny po porażce, a zdziwiony po zwycięstwie. Spokrewniony z synem koleżanki Twojej matki. To ten typ człowieka, który w aplikacji z wynikami na żywo ma gwiazdkę przy drużynie z Tajlandii czy Indonezji. Napędzany benzyną miłośnik ofensywnego futbolu Hansiego Flicka.