Gorące info
Chcesz reklamować się na naszym profilu? Zapraszamy do współpracy.

Legia Warszawa – Betis – zapowiedź 1. kolejki Ligi Konferencji

Napisane przez Mateusz Dukat, 03 października 2024
Legia

Choć europejskie puchary (a konkretnie Liga Mistrzów) rozpoczęły się już ponad dwa tygodnie temu, Legia Warszawa swoją międzynarodową kampanię rozpocznie dopiero dziś. „Wojskowi” o Champions League mogą bowiem tylko pomarzyć, lecz na ich drodze stanie dziś przeciwnik z naprawdę wysokiego poziomu. Dokładnie chodzi o Real Betis, który zmierzy się w Warszawie z Legią w ramach rozgrywek Ligi Konferencji.

Legia w średniej formie

Oczywistym jest fakt, że najlepszą opcją jest, gdy zespół przystępuje do walki w Europie w najwyższej możliwej formie. Tego zdecydowanie nie można jednak powiedzieć o zespole prowadzonym przez Goncalo Feio. W ostatnich tygodniach Legia zawodzi, a w mediach pojawiły się już nawet pogłoski o ewentualnym zwolnieniu portugalskiego szkoleniowca. Według wielu to właśnie on – wchodzący w konflikty z dziennikarzami na konferencjach prasowych i mający generalnie słabą prasę – jest winny złych wyników CWKS-u. Ostatnie cztery mecze „Wojskowych” prezentują się następująco:

  • 1:1 vs Górnik Zabrze
  • 0:1 vs Pogoń Szczecin
  • 0:1 vs Raków Częstochowa
  • 5:2 vs Motor Lublin

Sami przyznajcie – z takimi rezultatami trudno jest mieć jakiekolwiek argumenty przeciwko zespołowi takiemu jak Real Betis. Tym bardziej, że ostatnie lata Legii w Europie nie wyglądały najlepiej. Jedna wygrana w czterech meczach to raczej wynik wstydu, niż nawet minimalnego zadowolenia – tym bardziej, że przed sezonem Feio mówił jasno o mistrzowskich celach. Legia na przykład przeciwko Pogoni wyglądała blado. To nie była pechowa porażka, lecz bardzo zasłużona.

Mimo awansu do 1/16 LKE poprzednia kampania stołecznego klubu była uznawana za kompromitację. Wówczas „Legioniści” zostali – nie będziemy tutaj używać eufemizmów – zjedzeni przez norweskie Molde, ostatecznie przegrywając w dwumeczu aż 2:6…

Feio znów zagrzał się na konferencji. ”Nie widzisz nic?”

Goście pewni siebie, ale mocno osłabieni

Nie uspokoimy w tym momencie kibiców warszawskiego zespołu, gdyż Real Betis na boiskach La Liga radzi sobie o wiele lepiej niż Legia w PKO BP Ekstraklasie. Na ostatnich pięć meczów podopieczni legendarnego chilijskiego szkoleniowca Manuela Pellegriniego zwyciężyli w aż trzech z nich, pokonując zespoły: Leganes, Getafe oraz Espanyolu Barcelona.

W tym momencie niczym kiedyś Leszek Balcerowicz warto krzyknąć: „nazwiska” i skupić się na personach, które już za kilka godzin wybiegną na obiekt imienia Marszałka Józefa Piłsudskiego. Co ciekawe, usatysfakcjonowani mogą być o dziwo… kibice FC Barcelony, którzy mają niepowtarzalną szansę na zobaczenie byłych (a także obecnych) zawodników „Dumy Katalonii”. Mowa tutaj chociażby o Marcu Bartrze, Hectorze Bellerinie czy też Vitorze Roque. Ten ostatni jest uważany za ogromny talent, jednak póki co nie za bardzo odnalazł się w zespole Barcelony i włodarze „Blaugrany” zdecydowali się wysłać go na wypożyczenie.

Warto wspomnieć jednak o sporej liczbie nieobecnych w szeregach przyjezdnych. Chodzi przede wszystkim o lidera zespołu – Argentyńczyka  Giovaniego Lo Celso, który w ostatnich tygodniach jest głównym napędowym zespołu Realu Betis. Pomocnik podczas poprzednich czterech meczów strzelił aż… pięć goli, czym uratował kilka punktów ekipie z Andaluzji. Jest w formie, zdrowy, dlaczego więc nie zagra?

Wszystko rozbija się o zbliżające się derby Sewilli, które są priorytetem Pellegriniego w tym tygodniu. Czy należy to rozpatrywać jako przejaw lekceważenia? Nie do końca – Gran Derbi w Andaluzji przyjmują formę nadmeczu, a piłkarskie humory mieszkańców regionu przez kolejne pół roku zależą głównie od rezultatu właśnie tego spotkania. To nie jedyny nieobecny. Nie zagrają też: Marc Bartra, Sabaly, Isco i William Carvalho. Był stoper Barcelony nie gra od początku września – zagrał tylko w dwóch meczach ligowych. Absencja Isco się przeciąga po fatalnym złamaniu.

Polacy potrafią zaskakiwać

Przy okazji meczu Legii z Betisem dość trudno o wyobrażenie sobie aż tak optymistycznego wariantu zdarzeń, w którym podopieczni Feio wywalczą chociażby punkt. Pamiętajmy jednak – polskie kluby już nie raz i nie dwa sprawiały niespodzianki na europejskich arenach. Piłkarskimi sensacjami z polskimi drużynami w ostatnich latach można sypać jak z rękawa. Lech Poznań wygrywający na wyjeździe z Fiorentiną (tak bliski półfinału!), Raków Częstochowa z remisem przeciwko portugalskiemu Sportingowi, czy też Legia, która rok temu pokonała u siebie przy Łazienkowskiej angielskie Aston Villa 3:2 – i to po doskonałym meczu. To tylko kilka z nich.

Kiedyś ktoś mądry powiedział, że z ciężką pracą możesz nie osiągnąć celu, ale bez niej na pewno nawet się do niego nie zbliżysz. Może trąci to pseudomotywacyjną papką, jednak dziś to motto musi dziś przyświecać Legii – w końcu każdy dobry wynik polskiej drużyny w europejskich pucharach przynosi magiczne punkty do rankingu UEFA.

fot. PressFocus