Ter Stegen dopiero co został „jedynką”. Niemcy mają problem w bramce

04.10.2024

To był wielki cios nie tylko dla FC Barcelony, ale i również niemieckiej kadry narodowej. Pod koniec września poważnej kontuzji doznał Marc-Andre ter Stegen, który zerwał więzadło rzepki i był zmuszony przejść skomplikowaną operację. Przerwa Niemca ma potrwać wiele miesięcy i najpewniej nie ujrzymy go już w tym sezonie między słupkami.

Wielomiesięczna przerwa

22 września Barcelona odniosła bardzo ważne i wysokie zwycięstwo nad Villarrealem – kataloński klub rozbił swoich rywali aż 5:1 i pokazał się z bardzo dobrej strony. Mimo tak wielkiego triumfu, Hansi Flick i spółka tylko chwilowo mieli powody do świętowania, albowiem „Barca” przypłaciła tą prestiżową wygraną poważną kontuzją swojego głównego bramkarza. Marc-Andre ter Stegen uszkodził kolano, zaś wykonane badania potwierdziły zerwanie więzadła rzepki.

W rezultacie Niemiec przeszedł operację i jak donoszą liczne media, istnieje spore prawdopodobieństwo, że nie powróci już do akcji w sezonie 2024/2025, jako że będzie wymagał długotrwałej i żmudnej rehabilitacji w nadchodzących miesiącach. Ogromny cios spadł również na niemiecką kadrę narodową, gdzie golkiper został dopiero co mianowany nowym numerem jeden w bramce „Die Mannschaft” przez Juliana Nagelsmanna.

− Jestem naprawdę wdzięczny wszystkim kibicom Barcy, kolegom z drużyny, rywalom, klubom i przyjaciołom za wsparcie i miłość, którą mi przekazujecie. Chciałbym też podziękować kibicom Villarrealu za szacunek zaprezentowany na stadionie, to wiele dla mnie znaczy. Czuję się pozytywnie nastawiony i silny, teraz koncentruję się na moim leczeniu. Dziękuję! – napisał po kontuzji ter Stegen.

Kto zastąpi ter Stegena? Na pewno nie Neuer

Jeśli mowa o Barcelonie, to wiemy po długiej sadze, że sprowadziła z emerytury Wojciecha Szczęsnego, który ma zastąpić Niemca w bramce „Dumy Katalonii”. Bardziej skomplikowanie wygląda sytuacja kadry narodowej naszych sąsiadów zza granicy. Na ten moment jest brak godnego następcy Marca w bramce, zwłaszcza że po EURO 2024 swoją karierę reprezentacyjną zakończył Manuel Neuer. Spekulowano jeszcze, że kapitan „Bawarczyków” wróci do bramki, ale temu zaprzeczył:

− Oczywiście wszystkiego najlepszego. Nie tylko dla niego, ale dla wszystkich innych bramkarzy. Zawsze mam nadzieję, że mamy silnych bramkarzy. Nie mogę się doczekać, aby zobaczyć wszystkich, w tym Marca. Mój powrót? Nie, odszedłem z własnej woli i podtrzymuję to – skomentował niedawno Manuel Neuer.

Kto zatem będzie bronił dostępu do bramki w niemieckiej kadrze narodowej? Na ten moment ter Stegen może raczej spać spokojnie, albowiem Julian Nagelsmann powołał już kadrę na nadchodzące zgrupowanie Niemiec. Powołani zostali Alexander Nuebel (wypożyczony z Bayernu do Stuttgartu), Oliver Baumann (TSG Hoffenheim) oraz Janis Blaswich (wypożyczony z RB Lipsk do RB Salzburg), którego obecność na liście wywołała spore zaskoczenie.

Wedle ustaleń niemieckiej prasy w bramce występować mają jednak po równo wspomniani wyżej Nuebel oraz Baumann. Póki co żaden z nich nie zadebiutował jeszcze w reprezentacji, choć obaj byli już wcześniej powoływani. Niemcy mają więc duży problem z obsadą bramki.

− Oli i Alex byli już z nami i spisali się dobrze. Zwłaszcza Oli miał świetny początek sezonu w lidze i Lidze Europy. Zasługuje na czas gry i będzie go dostawał. Wciąż nie jestem w 100% pewny, jak będzie wyglądał podział czasu gry, czy ktoś zagra w dwóch meczach, czy w jednym. Janis też tam jest, jest podstawowym bramkarzem Salzburga i gra w Lidze Mistrzów. To dobry facet, potrzebujemy kogoś, kto utrzyma grupę razem w tej roli #3. Są oczywiście inni kandydaci, którzy mogą przekonać dobrymi występami w nadchodzących tygodniach – stwierdził Julian Nagelsmann.

Na uwadze trzeba mieć jeszcze fakt, że ter Stegen nie musi obawiać się o stratę miejsce w kadrze narodowej i swojej nowej roli numeru jeden, albowiem Julian Nagelsmann potwierdził oficjalnie, że drużyna poczeka na jego powrót i niezależnie od terminu odzyskania pełnej sprawności, Marc nadal będzie jedynką w „Die Mannschaft”.

Fot. PressFocus