Niemcy wycisnęli pomarańczę. Gol debiutanta na wagę wygranej

14.10.2024

Starcie dwóch świetnych reprezentacji na korzyść Niemiec. Podopieczni Juliana Nagelsmanna wygrali w Monachium z Holandią 1:0 w czwartej kolejce Ligi Narodów. Gospodarze przeważali w spotkaniu, a zwycięstwo jedną bramką to najniższy wymiar kary. Bohaterem Niemców okazał się debiutant Jamie Leweling.

Pożegnanie legend i niemiecka dominacja bez gola

Na Allianz Arenie w Monachium rozegrano wielki hit Ligi Narodów. W czwartej kolejce tych rozgrywek ćwierćfinaliści EURO 2024 Niemcy podejmowali półfinalistów tej imprezy Holandię. Oczywiście obie reprezentacje i stolicę Bawarii łączy rok 1974. Wtedy na Olympiastadion w finale mistrzostw świata RFN pokonało 2:1 „Oranje”.

Jedną z bramek w meczu finałowym zdobył wtedy zmarły niedawno John Neeskens. Znamienne, że 50 lat po tych wydarzeniach w tym samym mieście, kilkanaście kilometrów dalej oddano hołd temu znakomitemu piłkarzowi. Podczas minuty ciszy pamiętano także o innym zmarłym Dieterze Burdenskim, 12-krotnym reprezentancie Niemiec. To był mecz, przed którym pamiętano o legendach – tych nieżyjących, ale i tych, którzy zrezygnowali z gry w kadrze.

Selekcjoner „Die Mannschaft” Julian Nagelsmann musiał sobie radzić bez czterech ważnych ogniw w narodowej kadrze (Marc-André ter Stegen, Jamal Musiala, Kai Havertz, i Niclas Füllkrug). Tych kontuzjowanych piłkarzy zastąpili m.in. absolutni debiutanci, czyli 23-latek z ghańskimi korzeniami Jamie Leweling i 34-letni golkiper Oliver Baumann.

Holandia też nie mogła zagrać w najmocniejszym składzie. Wyrwy były widoczne główne w obronie. Nathan Aké jest kontuzjowany, a Virgil van Dijk opuścił zgrupowanie reprezentacji, gdyż w meczu LN z Węgrami (1:1) dostał czerwoną kartkę. Przed meczem pożegnano czterech wybitnych niemieckich piłkarzy, którzy zakończyli swoją reprezentacyjną przygodą. Gromkimi brawami kibice zgromadzenie w Monachium nagrodzili Toniego Kroosa, Thomasa Müllera, Manuela Neuera, a także İlkaya Gündoğana.

Setna sekunda debiutu w reprezentacji zakończona golem brzmi jak piękny sen. Tak było w przypadku Lewelinga. Gracz urodzony w Norymberdze wykorzystał zamieszanie w polu karnym i z kilkunastu metrów huknął piłkę do siatki. Radość nie trwała długo. Po trzech minutach Słoweniec Slavko Vinčić po konsultacji z VAR-em anulował bramkę, gdyż jeden z Niemców w trakcie akcji był na spalonym.

W 11. minucie niekryty Maximilian Mittelstädt po lewej stronie boiska oddał strzał. Obronił to dobrze ustawiony Bart Verbruggen. Kilkanaście minut później Serge Gnabry nie wykorzystał świetniej sytuacji. Ten niepilnowany z kilkunastu metrów trafił w nogi Stefana de Vrija. W 30. minucie Tijjani Reijnders zaatakował Aleksandra Pavlovicia tuż nad kolanem. Arbiter dał Holendrowi tylko żółtą kartkę za brutalne wejście. W końcówce meczu Niemiec Waldemar Anton też mógł zostać wyrzucony z boiska za nadmierną ostrość, jednak Słoweniec był łaskawy i dał mu „żółtko”.

Z większą fantazją i piłkarską jakością grali gospodarze. Holendrzy byli tylko tłem dla Niemców. „Oranje” łatwo tracili piłkę, a ich ofensywni piłkarze założyli czapkę niewidkę. Widać to w statystyce strzałów pierwszej połowy. Goście ani razu nie oddali uderzenia na bramkę rywala. Olivier Baumann, czyli trzeci najstarszy debiutant w historii reprezentacji Niemiec (tylko Karl Sesta i Matthias Mauritz mieli więcej lat podczas pierwszego meczu w kadrze) musiał się nudzić niemiłosiernie. W grze podopiecznych Ronalda Koemana zgadzał się jedynie wynik.

Niemcy z golem debiutanta – do dwóch razy sztuka

W pierwszej połowie Niemcom zabrakło wykończenia akcji i szybszych zakończeń sytuacji (oddali aż osiem strzałów). Po przerwie spotkanie nie mogło spełniać oczekiwań kibiców. Pojedyncze gwizdy podczas drugiej połowy idealnie oddawały poziom gry.

Sytuacja zmieniła się w 64. minucie spotkania. Dośrodkowanie Joshuy Kimmicha z rzutu rożnego nie przyniosło w pierwszym momencie gola. Lebeling miał znakomitą szansę, gdyż żaden z rywali go nie atakował. Piłkarz VFB Stuttgart oddał mocny strzał z okolic kółka oznaczającego jedenasty metr. Mający duży zapał do gry piłkarz strzelił na 1:0. W reprezentacyjnym debiucie bramkę zdobywali m.in. Gnabry czy Füllkrug.

Na jakiekolwiek zagrożenie gości trzeba było czekać aż do 76. minuty meczu. Indywidualna akcja Xaviego Simmonsa niemal zakończyła się bramką. Futbolówka po strzale Holendra z ponad 20 metrów uderzyła w poprzeczkę.

Groźnie z drugiej strony boiska było 12 minut później. Piłka po uderzeniu Mittelstädta i rykoszecie os Denzela Dumfriesa wylądowała blisko słupka Verbruggena. Ciekawie było w 90. minucie, gdy Baumann obronił trafienia z daleka Donyella Malena.

Ogółem Holandia zagrała bardzo słabo. Trzy uderzenia na bramkę rywala i jeden celny strzał to przerażający wynik. Do tego należy dodać dużą liczbę indywidualnych błędów, słabą grę defensorów oraz nieradzenie sobie bez kapitana van Dijka. Niewątpliwe był to najgorszy mecz Holandii od wielu miesięcy. Dzięki wygranej Niemcy są liderami grupy trzeciej dywizji A Ligi Narodów z dziesięcioma punktami na koncie. Druga Holandia ma pięć punktów, która w Monachium przegrała swój pierwszy mecz w tej edycji LN. Dalej w stawce są Węgrzy (pięć oczek) oraz Bośnia i Hercegowina (jeden punkt).

Fot. screen Twitter