Legia wreszcie zwycięska w lidze. Lechia nadal w strefie spadkowej

18.10.2024

Bez niespodzianki w meczu 12. kolejki Ekstraklasy. Beniaminek Lechia Gdańsk przegrała na własnym obiekcie 0:2 z Legią Warszawą. Gole dla zwycięskiej drużyny strzelili Ryoya Morishita i Kacper Chodyna.

Bez goli do przerwy

Legia Warszawa wygrała tylko jeden mecz na wyjeździe w obecnym sezonie Ekstraklasy. Miało to miejsce w lipcu tego roku w starciu z Koroną Kielce. Trener Gonçalo Feio zaskoczył, stawiając na m.in. Gabriela Kobylaka czy Wojciecha Urbańskiego w podstawowej „11” na mecz z Lechią. Kacper Tobiasz znalazł się na ławce z powodu natłoku gier i niedawnego spotkania polskiej młodzieżówki z Niemcami.

Lechia Gdańsk chciała przerwać serię czterech meczów bez zwycięstwa z rzędu. W trakcie przerwy reprezentacyjnej władze klubu w dość kuriozalny sposób wsparły trenera Szymona Grabowskiego, wytykając mu błędy. Takie wotum zaufania budzi wątpliwości – wsparcie podszyte krytyką nie brzmi jak pełne zaufanie do szkoleniowca.

Pierwsze minuty spotkania absolutnie należały do gości. W trzeciej minucie Ryoya Morishita strzelił mocno, lecz jego na posterunku był Szymon Weirauch. Następnie Marc Gual uderzył tuż obok słupka. W dziewiątej minucie niekryty w polu karnym Lechii Morishita uderzył piłkę głową nad bramką rywala.  Legia wyglądała dużo lepiej niż gospodarze, zwłaszcza na skrzydłach.

W dalszej części pierwszej połowy nadal lepiej prezentowała się warszawska drużyna. Próby stworzenia groźnych akcji przez Lechię często spełzały na niczym. Pochwalić można „główkę” Bohdana Wjunnyka z 27. minuty. Uderzenie ukraińskiego snajpera gdańskiego zespołu wylądowało ponad poprzeczką.

Groźnie było w 43. minucie. Bardzo aktywny Wjunnyk oddał strzał z kilkunastu metrów. Kobylak obronił to całkiem groźne uderzenie bez większego problemu. Warto nadmienić, że Ukrainiec z Lechii wraz z Gualem z Legii należeli do pierwszoplanowych aktorów tej połowy. Mimo przewagi Legia nie potrafiła jednak pokonać golkipera Lechii.

Pięć minut Legii na wagę zwycięstwa

Gdańszczanie ożywili się po przerwie. W początkowych minutach drugiej połowy gospodarze zepchnęli drużynę Feio do defensywy. Nie przełożyło się to na gola, choć lechiści pokazali charakter i udowodnili, że mogą być równorzędnym rywalem dla Legii przynajmniej przez pewien czas.

W 58. minucie padła pierwsza bramka w spotkaniu. Trójkowa akcja Morishity, Rubena Vinagre i Guala zakończyła się golem Japończyka. Dzięki sprytowi i umiejętnościom technicznym gracza wypożyczonego z Nagoya Grampus udało mu się płaskim strzałem z kilku metrów pokonać Weiraucha.

Pięć minut później swojego premierowego gola dla Legii strzelił Kacper Chodyna. Wykorzystał on podanie od Radovana Pankova. Polski skrzydłowy umiejętnie minął defensora Lechii, a następnie uderzeniem z lewej nogi pokonał bramkarza gospodarzy. Przy tym płaskim strzale z kilkunastu metrów lekko spóźniony był Weirauch, który nie przypilnował odpowiednio „bliższego słupka”.

Lechia nie umiała skutecznie przeciwstawić się Legii. „Wojskowi” próbowali strzelić na 3:0, przykład to celne uderzenie głową Chodyny. 25 000 kibiców zgromadzonych na bursztynowym stadionie w Gdańsku zobaczyło średniej klasy widowisko. Lechia rozgościła się w strefie spadkowej, a mecz z Legią nie mógł przekonać, że sprawy idą w dobrym kierunku. Natomiast Feio wraz ze swoją drużyną odniósł pierwszą od półtora miesiąca wygraną w lidze.

fot. PressFocus