Męczarnie BVB z beniaminkiem i trzy punkty

Napisane przez Gabriel Stach, 18 października 2024
Serhou Guirassy BVB

Bundesliga powróciła, a wraz z nią BVB. Jako, że przerwa reprezentacyjna dobiegła już końca, wróciła też piłka klubowa – w akcji znów możemy podziwiać piłkarzy na boiskach niemieckiej ekstraklasy. W meczu otwarcia siódmej kolejki ligowej, naprzeciwko siebie stanęli Borussia Dortmund oraz FC St. Pauli. Ostatecznie lepsi, okazali się piłkarze z Zagłębia Ruhry, którzy wygrali 2:1 – po raz kolejny za sprawą niesamowitego od początku sezonu Guirassy’ego.

Guirassy znów bohaterem BVB

W pojedynku otwierającym siódmą kolejkę niemieckiej Bundesligi, byliśmy świadkami stosunkowo ciekawego spotkania – na Signal Iduna Park w Dortmundzie, miejscowa Borussia podejmowała beniaminka – FC St. Pauli. Choć bukmacherzy i eksperci byli przekonani, że podopieczni Nuriego Sahina rozniosą klub z Hamburga w drobny pył, to rzeczywistość okazała się zgoła inna! BVB musiało się sporo napracować, aby ostatecznie zdobyć trzy punkty – koniec końców dortmundczycy zwyciężyli 2:1.

Podczas gdy w pierwszej połowie na listę strzelców dla ekipy „Die Borussen” wpisał się Ramy Bensabaini, to w końcówce golem wyrównującym odpowiedział Eric Smith. Radość gości nie trwała jednak zbyt długo, albowiem po raz kolejny w tym sezonie, bohaterem Borussii okazał się Serhou Guirassy, który zdobył bramkę na wagę jakże cennych trzech punktów. Jeśli mowa o wyjściowych jedenastkach na ten mecz, to obaj trenerzy posłali w bój swoje najmocniejsze składy.

Borussia Dortmund XI:

Kobel – Ryerson, Anton, Schlotterbeck, Bensebaini – Can (69’ Nmecha), Gross (46’ Gittens) – Sabitzer, Brandt (90’ Watjen), Malen (76’ Beier) – Guirassy.

FC St. Pauli XI:

Vasilj – Wahl, Smith, Mets – Saliakas (82’ Dzwigala), Irvine, Wagner, Treu – Afolayan (88’ Sinani), Eggestein (88’ Albers), Guilavogui (69’ Banks).

Wynik starcia na Signal Iduna Park sprawia, że Borussia Dortmund (przynajmniej tymczasowo) awansowała na czwarte miejsce w tabeli Bundesligi – po siedmiu kolejkach Emre Can i spółka ugrali 13 na 21 możliwych do zdobycia punktów. Jeśli zaś mowa o FC St. Pauli, to okupują oni obecnie szesnaste miejsce w niemieckiej ekstraklasie.

Bensabaini ratuje i strzela

Jak można było się spodziewać, BVB zaczęło bardzo odważnie i już od pierwszych minut starało się napocząć rywala – bliscy szczęścia byli przede wszystkim Julian Brandt oraz Serhou Guirassy, ale w kluczowych momentach zabrakło nie tylko szczęścia, ale i odpowiedniego wykończenia. Borussia zyskiwała z każdą kolejną minutą coraz więcej swobody i kontroli, podczas gdy FC St. Pauli broniło się na wszelkie możliwe sposoby.

Niespodziewanie w szesnastej minucie goście mogli wyjść na prowadzenie, ale genialnym wślizgiem, ratującym BVB przed stratą możliwej bramki popisał się Ramy Bensebaini. Dortmund nie zwalniał i raz za razem próbował rozwiązać worek z bramkami, jednakże ich rywal nie zamierzał tylko stać bezczynnie i kiedy tylko nadarzała się odpowiednia okazja, zespół z Hamburga ruszał z kontrą. Kiedy wydawało się, że gol dla gospodarzy jest kwestią czasu, w 31. minucie piłka wpadła do siatki Gregora Kobela! Szczęśliwie jednak dla dortmundczyków, Morgan Guilavogui był na spalonym i VAR uratował drużynę prowadzoną przez Nuriego Sahina.

Koniec końców cierpliwość Borussii została nagrodzona – na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy, genialnym dośrodkowaniem popisał się Pascal Gross. Do piłki wyskoczył Ramy Bensabiani, który niczym rasowy napastnik strzelił z główki i wprowadził całe Signal Iduna Park w stan euforii. Kilkadziesiąt sekund później mogło być 2:0, ale Waldemar Anton nieznacznie chybił, uderzając tuż nad bramką. Ostatecznie pierwsze 45 minut zakończyło się zasłużonym prowadzeniem gospodarzy.

Emocjonująca druga połowa, a raczej końcówka

Druga połowa rozpoczęła się z lekkim opóźnieniem, a to za sprawą pokazu fajerwerków, które zafundowali wszystkim kibice FC St. Pauli. Z minuty na minutę, goście coraz częściej dopuszczali BVB do swojego pola karnego, jednakże drużyna Nuriego Sahina nie potrafiła przekuć swoich okazji bramkowych w gole – w 64. minucie z bliskiej odległości świetną sytuację zmarnował Guirassy.

Gospodarze mieli co prawda mecz pod kontrolą, ale to klub z Hamburga strzelił kolejną bramkę w tym starciu, co wydawało się raczej mało realne, patrząc na przebieg meczu… Na dwanaście minut przed końcem regulaminowego czasu gry, Eric Smith popisał się fenomenalnym uderzeniem z dystansu. Gregor Kobel nie miał szans i był zmuszony skapitulować. Borussia próbowała odpowiedzieć błyskawicznie – na kilka minut przed końcem meczu powinno być 2:1 dla BVB, ale bramkarz Pauli świetnie interweniował po próbie Juliana Brandta.

Na kłopoty… Serhou Guirassy! W 83. minucie Gittens przeprowadził bardzo dobrą akcję lewym skrzydłem dogrywając do Guirassy’ego, który nie pomylił się tym razem i silnym uderzeniem z główki zdobył nie tylko gola na 2:1, ale i zapewnił kolegom trzy punkty, albowiem wynik nie uległ już zmianie i po emocjonującej końcówce, BVB wymęczyło ostatecznie 2:1.

fot. PressFocus