PSG zdeklasowało OM, grając o jednego więcej. Naciągana czerwona kartka ustawiła hit

27.10.2024

PSG nie miało kłopotów z Marsylią na początku meczu i prowadziło od siódmej minuty. Dramat marsylczyków wydarzył się w 20. minucie. Kontrowersyjna czerwona kartka dla Amine’a Harita ustawiła to spotkanie. Paryżanie dołożyli jeszcze dwa trafienia, zaliczyli jeszcze trzy karygodne pudła i spokojnie odhaczyli trzy punkty. Mecz w zasadzie skończył się z odesłaniem do szatni Harita. Po nim Olympique Marsylia nie istniała. 

Nowa Marsylia

Olympique Marsylia w poprzednim sezonie prowadził stary i poczciwy Jean Louis-Gasset, który od połowy lutego przejął rozbity zespół po kadencji Gennaro Gattuso. Mający już 70 lat na karku szkoleniowiec po prostu doprowadził sezon do końca i obiecał przejście na emeryturę (okazało się, że wrócił do ukochanego Montpellier), choć zaczął świetnie – od kilku zwycięstw z rzędu. Potem Olympique Marsylia wpadła w dołek i tak po prostu dojechała do lata. Marsylia zrobiła ogromną rewolucję zarówno na ławce trenerskiej, jak i w składzie.

Nie dostała się do żadnych europejskich pucharów, dlatego trener Roberto De Zerbi jest skupiony tylko na Ligue 1. Marsylczycy potrafili pokonać Lyon po fantastycznym meczu i wariackich derbach, grając w osłabieniu przez niemal 90 minut. Ograli także Niceę, czy też zmiażdżyli uczestnika Ligi Mistrzów – Stade Brest na wyjeździe (5:1). Rewelacją sezonu we Francji jest skreślony w Anglii przez skandal obyczajowy i pobicie partnerki Mason Greenwood. Anglik ma już na koncie sześć bramek.

Czerwona kartka ustawiła hit

Joao Neves znalazł się w idealnym miejscu w 7. minucie. Z lewej strony dośrodkował aktywny Nuno Mendes, a piłkę wybił jeszcze Geronimo Rulli. Zrobił to jednak w taki sposób, że ta trafiła prosto pod nogi Portugalczyka. No to wpakował ją do pustej bramki. Do sześciu asyst dołożył teraz pierwszą bramkę. Paryżanie dominowali w początkowych minutach tego spotkania. W 20. minucie wydarzyła się sytuacja, która całkowicie ustawiła ten mecz i jeszcze bardziej podcięła skrzydła i tak dość słabo grającym gospodarzom.

Otóż Amine Harit zaatakował korkami w klatkę piersiową Marquinhosa. Zdaniem komentatorów i większości oglądających to spotkanie – nie był to jednak tak brutalny faul, by pokazać za niego czerwoną kartkę. Decyzja po analizie VAR została podtrzymana i Marsylia musiała sobie radzić w osłabieniu. No i cóż, radziła sobie bardzo słabo – 26% posiadania piłki w całej drugiej połowie i tylko jeden celny strzał w całym meczu. Generalnie właśnie w tym momencie ktoś odłączył prąd i spotkanie się zakończyło.

Potem PSG dołożyło dwa trafienia, w tym kuriozalnego samobója kapitana OM – Leonardo Balerdiego i miało spokojną przewagę do przerwy. Przy trafieniu Bradleya Barcoli z kolei gafę popełnił Mason Greenwood, który podał bez sensu do środka – idealnie na kontrę. Geoffrey Kondogbia też się nie popisał, bo gdy mógł wybić piłkę, to w nią nie trafił i umożliwił kontynuowanie akcji. Dembele więc wypatrzył Barcolę i podał mu do pustej bramki. To ósme trafienie Francuza w lidze w tym sezonie.

Co za pudła PSG!

Bradley Barcola, Ousmane Dembele oraz Fabian Ruiz zmarnowali w drugiej połowie takie sytuacje, po których piłka po prostu musi trafić do siatki. Mistrzowie Francji  najwidoczniej zabawili się w konkurs – który z nich bardziej spudłuje. Trzy piłki na praktycznie dołożenie nogi i trzy fatalne pudła. Zdecydowanie wynik tego meczu powinien być wyższy, ale PSG włączyło tryb leżakowania, który znalazł także odzwierciedlenie w skuteczności.

W drugiej połowie wyglądało to tak, że nie chciało się tego oglądać. PSG niby dominowało w posiadaniu piłki, ale grając na jakieś 50% intensywności. Obie ekipy zdawały sobie sprawę, że wynik jest już rozstrzygnięty i emocji było tyle, co podczas spaceru po pokoju. Zarówno jedni i drudzy chcieli, żeby ten mecz się już zakończył. Wielu kibiców opuściło Stade Velodrome jeszcze przed przerwą. Nie chcieli na to patrzeć.

PSG pozostaje niepokonane i z 23 punktami prowadzi w tabeli Ligue 1. Strata Marsylii, która miała nawiązać walkę wzrosła do sześciu oczek. Po tym meczu jednak nie będzie się dyskutowało o wyniku czy formie sportowej, a o tym co zrobił sędzia Francois Letexier, czyli arbiter finału EURO 2024 pomiędzy Hiszpanią a Niemcami.

For. screen Eleven Sports