Kryzys Bochum się pogłębia – 12 straconych goli w dwa mecze

Napisane przez Gabriel Stach, 03 listopada 2024

Bochum z pewnością może mówić o fatalnym dotychczas sezonie 2024/25… Klub z Zagłębia Ruhry znajduje się w wielkim kryzysie i niewiele wskazuje na to, aby w najbliższym czasie uległo to zmianie. Po zwolnieniu trenera i oczekiwanego efektu „nowej miotły”, niemiecka drużyna najpierw poległa z kretesem z Bayernem 0:5, po czym w ostatniej kolejce znowu zagrała fatalnie i wpuściła siedem bramek. 

Nie pomogło zwolnienie trenera

Po niedawnej porażce z Bayernem Monachium w Bundeslidze panowało ogólne przekonanie, że VfL Bochum po zmianie trenera, odrodzonej atmosferze i nowej energii, wróci na właściwe tory i przynajmniej urwie punkty w starciu z Eintrachtem Frankfurt. Ekipa Dino Toppmoellera dała klubowi z Zagłębia Ruhry jeszcze większą lekcję futbolu, niż zrobili to w ósmej kolejce piłkarze ze stolicy Bawarii.

Zawodnicy z Hesji nie dali jakichkolwiek szans podopiecznym Marcusa Feldhoffa i już po pierwszych 45 minutach prowadzili aż 4:1. Koniec końców „Orły” zwyciężyły zasłużenie 7:2, zaś bohaterem tego pojedynku okazał się znajdujący w znakomitej dyspozycji Omar Marmoush, który zaliczył udział przy trzech bramkach i był niesamowicie aktywny aż do momentu zejścia z boiska w 73. minucie starcia.

Bochum po rozegraniu dziewięciu kolejek zajmuje ostatnią lokatę w tabeli Bundesligi z dorobkiem zaledwie jednego punktu! Klub z Zagłębia Ruhry zremisował zaledwie raz i ośmiokrotnie przegrał. Na domiar wszystkiego VfL posiada również najgorszy bilans bramkowy w całej lidze, mowa o dziewięciu zdobytych oraz 29 straconych bramkach, co daje średnio 3,22 traconych bramek na mecz! Jeśli zaś mowa o Frankfurcie, to podopieczni Dino Toppmoellera awansowali na trzecią lokatę i tracą obecnie sześć oczek do liderującego Bayernu Monachium.

Bochum popełnia dziecinne błędy

Dla obu ekip było to kluczowe spotkanie pod kilkoma względami – podczas gdy Bochum chciało odbić się po ciężkiej porażce z Bayernem, Eintracht Frankfurt chciał za wszelką cenę wykorzystać wielką formę. VfL zdecydowało się na bardziej ofensywną formację 4-4-2. Na nic zdały się jednak próby Marcusa Feldhoffa, który odziedziczył w spadku po Peterze Zeidlerze rozbity na wszelkie możliwe sposoby skład.

Worek z bramkami na Detusche Bank Arena został rozwiązany już w ósmej minucie, kiedy to na listę strzelców wpisał się Hugo Ekitike. Najpierw Erhan Masovic wybiegł ze swojej strefy i dał się „zrobić” tylko przyjęciem piłki przez Omara Marmousha. Potem z kolei Felix Passlack pozwolił Hugo Ekitike na cztery kontakty z piłką i tylko się przyglądał. Drugi gol to piękny strzał z rzutu wolnego Marmousha – palce lizać, nikt nie miał tu nic do powiedzenia.

Trzeci gol wołał o pomstę do nieba. Boczny obrońca Maximilian Wittek zszedł do środka, przyjął w drewniany sposób, stracił piłkę i dał popędzić sam na sam Ansgarowi Knauffowi. Czwarta bramka? Znów z łatwością w pole karne wjechał Nnamdi Collins i podał Nathanielowi Brownowi do pustej. Ekipa „Orłów” strzeliła jeszcze trzy gole w drugiej połowie. Dwa trafienia czerwonej latarni nieco zmazały ten blamaż, ale siedem straconych bramek wiele mówi o formie defensywnej.

Dieter Hecking na ratunek?

Bochum ma ogromne problemy i eksperci nie mają już wątpliwości, że wyciągnięcie go z dołka będzie niemalże niemożliwe. Choć to dopiero dziewiąta kolejka, to bukmacherzy pewnie stawiają na spadek klubu z Zagłębia Ruhry do drugiej Bundesligi. W ciągu ostatnich dwóch spotkań Bochum straciło aż 12 bramek, co jest jednym z najgorszych wyników w historii całej Bundesligi. Tymczasowy trener Markus Feldhoff był załamany podczas wywiadów. Odpowiadał, że wszystkie kroki w ciągu dwóch tygodni, które podjął okazały się nieudane.

Kto ma to wszystko uratować? Mówi się o 60-letnim Dieterze Heckingu, który najbardziej znany jest z prowadzenia Wolfsburga przez niemal cztery lata. Dotarł z tym klubem do ćwierćfinału Ligi Mistrzów i niewiele zabrakło do wyeliminowania Realu Madryt. Przeważyła wielkość Cristiano Ronaldo. Real odrobił wtedy dwie bramki straty. Andre Schuerrle, Julian Draxler, Luiz Gustavo, Dante, Naldo, Ricardo Rodriguez, Max Kruse. To była solidna paka. W sezonie 2014/15 grał tam także Kevin De Bruyne i pomógł w wywalczeniu wicemistrzostwa.

60-latek w sezonie 2022/23 przejął zespół zaangażowany w walkę o utrzymanie w 2. Bundeslidze. Finalnie utrzymał się z 1.FC Nürnberg z bilansem 4-5-5. Co ciekawe, wkroczył wtedy w rolę trenera z pozycji… dyrektora sportowego 1.FC Nürnberg. Od nowego sezonu był już nowy szkoleniowiec, a Hecking znów ubrał garnitur dyrektora i funkcję tę pełnił do końca sezonu 2023/24.

O konkretnych rozmowach informują chociażby Florian Plettenberg ze „Sky” oraz znany lokalny dziennikarz Philipp Rentsch. Teraz Hecking będzie ratował sytuację beznadziejną. Ma przejąć drużynę podczas przerwy międzynarodowej po spotkaniu z mistrzem Bayerem Leverkusen: – To prawda, że ​​prowadzimy obecnie dyskusje i mamy nadzieję znaleźć rozwiązanie przed Leverkusen. Jak zawsze jednak nie będziemy komentować nazwisk – powiedział rzecznik klubu Heiko Ostendorp. Wiadomo jednak, że jest bliżej niż dalej zatrudnienia.

Fot. PressFocus