Legia wyszarpała zwycięstwo z Widzewem. Wszołek jak rasowy snajper

Napisane przez Mariusz Orłowski, 03 listopada 2024

Legia Warszawa pokonała Widzew Łódź w trochę zapomnianym Ligowym Klasyku, który był wielkim hitem lat 90. Bramki zdobyli reprezentanci Polski – Bartosz Kapustka oraz Paweł Wszołek. Legia w kilku sytuacjach miała trochę szczęścia, a w końcówce wykorzystała gapiostwo defensywy rywala i zgarnęła ważne trzy punkty. Wszołek przy sytuacyjnej piłce zachował się niczym rasowy snajper i trafił na 2:1 w 86. minucie.

Legia w formie

Legia Warszawa się rozkręciła. Dziś nie ma już tematu zwolnienia Goncalo Feio, choć było już naprawdę blisko. Portugalczyk wyrzucił z jednego z treningów dyrektora Radosława Mozyrkę, który miał wcześniej… oprowadzać potencjalnego nowego trenera Michaela Wimmera po Legia Training Center. Ostatecznie Feio na stanowisku pozostał i wyszło to Legii na dobre. W tej chwili śrubuje świetną serię kolejnych spotkań bez porażki:

Jeśli chodzi zaś o Widzew Łódź, to ostatnio cudem przepchnął awans w Pucharze Polski z trzecioligową Lechią Zielona Góra. Trener Daniel Myśliwiec jednak jest jednym z najbardziej ekscytujących młodych polskich trenerów i prezentuje bezkompromisowy styl gry. Jego praca jest powszechnie chwalona, a posada bezpieczna. Dzięki temu Widzew potrafi być groźny dla tych najlepszych, a ogólnie zajmuje spokojne miejsce w środku tabeli.

Pierwsza połowa musiała się rozkręcić

Polski Klasyk o kilka minut się opóźnił z powodu zadymienia. Długo był to jednak mecz dla koneserów. Nic się nie działo. Pierwsze 20 minut to raptem dwa strzały (Juljan Shehu i Rafał Augustyniak) i to takie, których lepiej nie komentować. W przypadku próby piłkarza Widzewa piłka przeleciała nawet nad piłkochwytem. Poziom był usypiający.

Nawet Ruben Vinagre postanowił się dopasować i przy wykonywaniu rzutu rożnego „obudził kreta”. Zarył w ziemię i zmarnował stały fragment. Było to dobre podsumowanie tej nudy. Kiedy jednak Widzew przyspieszał kilkoma podaniami, to może nie było z tego strzałów, ale co najmniej dwa razy czujny w polu karnym musiał być Kacper Tobiasz – raz przeciął dośrodkowanie, a za drugim razem uprzedził Jakuba Sypka. Pierwsza groźna akcja to uderzenie Kacpra Chodyny, choć i tak możemy jej nie liczyć, bo był w tej sytuacji wychylony i gdyby piłka trafiła do siatki, to mielibyśmy spalonego.

Wszystko rozkręciło się w ostatnich dziesięciu minutach. Najpierw strzał Bartosza Kapustki został zablokowany. Później jednak piłka znów do niego trafiła. Przyjął ją sobie na klatkę piersiową i huknął z powietrza lewą nogą. Bardzo efektowna bramka – dla reprezentanta Polski już trafienie numer osiem w tym sezonie. Niedawno trafił do siatki w Pucharze Polski z Miedzią Legnica.

Widzew odpowiedział już pięć minut później. Fran Alvarez podciął piłkę nad Kacprem Tobiaszem, a Sebastian Kerk, który sam rozpoczął tę akcję świetnym podaniem na skrzydło ją wykończył. Wcześniej interwencją po strzale Cybulskiego popisał się Tobiasz. Sparował piłkę tak jak trzeba – do boku, ale tam czyhał już Fran Alvarez i atak Widzewa się nie skończył. To on dograł piłkę podcinką do Kerka. Długo analizował tę sytuację VAR, ale gol został uznany. W końcówce jeszcze Rafał Gikiewicz obronił strzał Morishity. Rozkręciło się.

Legia nie z akcji, to ze stałego fragmentu

Legia Warszawa strzeliła gola po stałym fragmencie gry. Ze strzału Jurgena Celhaki wyszła asysta do Pawła Wszołka. Uderzał on z 16 metrów po wybiciu obrońców. Totalnie zagapił się broniący przy stałym fragmencie Milan Rondić i nie wybiegł, żeby złapać przeciwnika w pułapkę ofsajdową. Wydaje się jednak, że nawet gdyby to zrobił, to Samuel Kozlovsky także zrobił to o pół sekundy za późno. To jednak już tylko gdybanie. Ewidentnie na 100% zawalił Rondić – napastnik w swoim polu karnym zwiastuje nieszczęście i tak też było w 86. minucie. Legia uratowała trzy punkty w końcówce spotkania.

Wcześniej Legia miała w kilku sytuacjach szczęście. W 53. minucie źle wyszedł z bramki do wrzutki Kacper Tobiasz i wybił piłkę prosto w Milana Rondicia. Ten przyjął i uderzył błyskawicznie. Nie wykorzystał pustej bramki i przekopał. W 71. minucie Fran Alvarez świetnie uderzył z rzutu wolnego w słupek. W jeszcze innej sytuacji paradą popisał się niepewnie grający Tobiasz – z daleka pokonać próbował go Hamulić. Przy innym dośrodkowaniu z kolei Tobiasz wypuścił piłkę z rąk. Tak więc Legia przepchnęła to zwycięstwo po sporych ciężarach, ale tego nikt pamiętał nie będzie. Seria bez porażki trwa.

For. screen Canal Plus Sport

Nie ma social mediów, ponieważ ich... nie potrzebuje. Pisanie o piłce nożnej traktuje jako odskocznię, lecz nie ma ambicji dziennikarskich, pracując w IT. Piłka = hobby. Od 2008 fan Barcelony. Jeden z sezonowców City "przez Pepa".