Real Madryt przegrał. Milan zagrał dziś na nosie wielkiemu rywalowi

05.11.2024

Real Madryt po blamażu w „El Clasico” miał dużo czasu by coś zmienić w swojej grze. Szansa na pokazanie się z lepszej strony była idealna. Liga Mistrzów to ulubione rozgrywki „Królewskich”. To w nich wielu piłkarzy potrafi odmienić swoje oblicze. Naprzeciw stanął AC Milan, który ma wiele problemów w tym sezonie. Koniec końców to „Rossonerri” wygrali dziś 3:1. 

SKRÓT MECZU:

Real Madryt to martwa drużyna

Real Madryt miał trudny początek sezonu. Przegrany klasyk z Barceloną 0:4 obnażył prawdę, jaką drużyną w tym sezonie są „Królewscy”. I nawet mimo wymuszonej przerwy w grze, można stwierdzić że ta drużyna jest martwa.

Porażka z Milanem to nie wstyd, ale sposób w jaki się to odbyło budzi duży niesmak. Real wyglądał po prostu fatalnie. Tak naprawdę nie funkcjonowało nic po stronie gospodarzy. Tylko akcja, po której został wyznaczony rzut karny była jedyną dobrą tego wieczoru. Świetne zagrali w trójkącie Bellingham, Ferland Mendy i Vinicius. Ten ostatni dał w 21. minucie chwilową nadzieje na dobry wynik, wykorzystując jedenastkę. Zrobił to pięknie i pewnie – podcinką. Dla Brazylijczyka to był już czwarty gol w czwartym występie w tegorocznej Champions League.

Idealnym potwierdzeniem sytuacji w Realu były szybkie zmiany w przerwie. Carlo Ancelotti ściągnął wówczas Fede Valverde i chyba najgorszego piłkarza po stronie „Królewskich” w pierwszej połowie, a więc Tchouameniego. Francuz nie tylko był zamieszany przy golu dla Milanu na 1:2, ogólnie był za wolny i jakiś nieobecny. Luka Modrić, który opuścił boisko po 63. minucie, był totalnie niewidoczny. Znowu boki obrony były najsłabszą strefą. Lucas Vasquez miał mnóstwo roboty z Rafaelem Leao. Ferland Mendy był bardzo skryty, tak jak z Barceloną. A Kylian Mbappe? Trzeba jego występ zostawić bez komentarza.

Real Madryt po czterech kolejkach fazy ligowej ma na swoim koncie zaledwie sześć punktów. To daje dopiero 17. pozycję w tabeli. W następnej kolejce podopieczni Carlo Ancelottiego zagrają z Liverpoolem, który będzie wielkim faworytem. Tym bardziej, że ten mecz odbędzie się na Anfield Road.

Milan wykorzystał błędy rywala

„Królewscy” od lat są mistrzami rzutów rożnych. Nie raz bramki z rogu zapewniały im ważne zwycięstwa. Tym razem to przeciwnik użył broni, która obróciła się przeciwko Realowi. Pierwszy gol dla Milanu padł właśnie z rzutu różnego. Autorem tej bramki w 12. minucie był Malick Thiaw. Niemiec wykorzystał brak krycia i pewnie pokonał Andrija Łunina. Tchouameni się w tej akcji ośmieszył, bo po prostu sobie stał.

Real był bliski odpowiedzi po uderzeniu Mbappe z szesnastki, ale na posterunku czyhał Maignan. Świetnie spisał się w tej akcji golkiper, bo to była groźna szansa. Chwilę później za lekko uderzył Vinicius. Real grał nieźle przez ten dany moment i dobrze zareagował na stratę bramki. Problemem było jednak to, że nie poszedł za ciosem. Udokumentowali „Królewscy” ten dobry moment wspomnianym rzutem karnym na 1:1.

Milan im dalej w las tym coraz śmielej poczynał sobie na Santiago Bernabeu, choć drugi gol tak naprawdę leci na konto gospodarzy. Nieporozumienie w tej sytuacji Tchouameniego z Viniciusem było kluczowe. Francuz znów się w tej akcji skompromitował. Nie da się tej bierności opisać, ją trzeba zobaczyć. Stracił piłkę i jakby nie chciał jej w ogóle odzyskać. Gola po tej akcji strzelił Alvaro Morata. Interwencja Łunina w tej sytuacji była kluczowa, ponieważ piłka powędrowała wprost do wychowanka „Królewskich”. Dobitka do pustej oznaczała formalność. Mbappe mógł szybko odpowiedzieć, ale znów górą był Maignan.

Gol na 3:1 to już dobicie krwawiącego przeciwnika. Cóż to była za akcja Reijndersa i Leao. W 72. minucie Holender ustalił wynik spotkania na 3:1. Milan po tym zwycięstwie ma sześć punktów w tabeli. Rafael Leao to człowiek o dwóch twarzach. Potrafi dowieźć w wielkim meczu, żeby za chwilę totalnie irytować w innym. Tym razem to był jego dobry dzień. Momentami na Bernabeu „losował się” Leao w najlepszej formie.

W końcówce był jeszcze nieuznany gol Antonio Ruedigera, Loftus-Cheek marnujący doskonałą szansę na 4:1, no i stempel na swoim doskonałym występie postawił Mike Maignan, popisując się świetną paradą po główce Brahima Diaza. W następnej kolejce podopieczni Paulo Fonseki zagrają ze Slovanem Bratysława.

fot. PressFocus

typy dnia
kurs 1.80
Crvena zvezda - FC Barcelona
Obie strzelą - NIE
NIE
STS
kurs 1.55
Bayern - Benfica
Obie strzelą gola
TAK
STS
kurs 3.00
Inter - Arsenal
Remis
X
kurs 1.60
Legia Warszawa - Dynamo Mińsk
Legia powyżej 1.5 goli
TAK