Barcelona się nie zatrzymała. Kolejny festiwal bramek, Lewandowski z dubletem
Chociaż tego środowego wieczora w Lidze Mistrzów mieliśmy do czynienia z większymi hitami, oczy wielu kibiców zwrócone były także na Belgrad, gdzie zespół Crvenej zvezdy podejmował u siebie jeden z najlepszych (o ile nie najlepszy) zespół na świecie, czyli FC Barcelonę. W czwartej serii gier fazy ligowej Champions League zwyciężyła „Duma Katalonii”, która pokonała przeciwników z Bałkanów aż 5:2.
Trudne łatwego początki?
Pierwsze minuty meczu nie należały do najłatwiejszych dla podopiecznych Hansiego Flicka. Nie wiadomo, czy piłkarzy „Blaugrany” sparaliżowała gorąca atmosfera stadionu, ale jedno jest pewne – w pierwszych fragmentach meczu „Duma Katalonii” nie była sobą. Zaczęło się już w czwartej minucie, kiedy to Timi Elsnik skierował piłkę do siatki. Sędzia liniowy, a następnie system VAR wspólnymi siłami wykryli jednak pozycję spaloną zawodnika serbskiego obozu.
Kolejne minuty okazały się być bardziej kolorowe dla FC Barcelony, gdyż po doskonałym dośrodkowaniu Raphinhii gola na 1:0 dla „Dumy Katalonii” strzelił obrońca – Inigo Martinez. Baskijski stoper kapitalnie odnalazł się w polu karnym, wywalczył pozycję i po imponującym wyskoku trafił piłkę tak, że ta najpierw odbiła się od słupka, a następnie wpadła wprost do bramki.
Barcelona obejmuje prowadzenie w Belgradzie! 🔥 Iñigo Martínez świetnie odnalazł się w polu karnym rywala! 🎯
📺 Mecz trwa w CANAL+ EXTRA1 i CANAL+ online: https://t.co/CSTjelglZW pic.twitter.com/U20vUL6EOP
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 6, 2024
W tamtym momencie wydawało się, że kolejne gole bramki „żołnierzy Flicka” to już tylko kwestia czasu. Barcelona dominowała, stwarzała sobie okazje, a kłopoty obrońcom standardowo stwarzał 17-letni Lamine Yamal.
Ku zdziwieniu chyba nawet najbardziej zagorzałych fanów Crvenej zvezdy w 27. minucie meczu do wyrównania doprowadził kongijski napastnik – Silas. Po tym golu publiczność (wśród której znalazł się także między innymi tenisista Novak Djokovic) wybuchła radością i tym razem to właśnie kibice gospodarzy byli przekonani, że to oni ruszą po kolejne trafienia. Trzeba jednak przyznać, że kibice Crvenej mieli ku temu powody – podopieczni Milosa Milojevicia bez żadnych kompleksów wysokim ustawieniem zaatakowali zespół przyjezdnych.
Poklepała Crvena Zvezda z Barceloną i mamy remis! 🤯
📺 Mecz trwa w CANAL+ EXTRA1 i CANAL+ online: https://t.co/CSTjelgTPu pic.twitter.com/TwttkzVBbW
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 6, 2024
Ostatnie słowo w pierwszej połowie należało jednak do wyrachowanej i nieschodzącej poniżej pewnego poziomu Barcelony. Gola na 2:1 strzelił Robert Lewandowski, który w polu karnym wykazał się refleksem godnym najlepszych napastników na świecie. Barcelona oddała w sumie aż 12 strzałów, natomiast całkiem poprawna gra serbskiej ekipy nie przełożyła się w ogóle na okazje, gdyż pod bramką gości brakowało im już konkretów.
𝐑𝐎𝐁𝐄𝐑𝐓 𝐋𝐄𝐖𝐀𝐍𝐃𝐎𝐖𝐒𝐊𝐈! ⚽🇵🇱 Polski napastnik był dokładnie w tym miejscu, w którym powinien i ma swojego gola! 🔥 Barcelona prowadzi! 💪
📺 Mecz trwa w CANAL+ EXTRA1 i CANAL+ online: https://t.co/CSTjelgTPu pic.twitter.com/1dBT5GySsy
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 6, 2024
Bezlitosna Barcelona
Początek drugiej połowy spotkania to już jednak istny popis zespołu ze stolicy Katalonii. Po przerwie goście dobrali się do gardła Crvenej zvezdy, a w roli głównej znowu wystąpił Lewandowski. Polak, wykorzystując podanie Julesa Kounde, drugi raz tego wieczoru pokonał Marko Ilicia i tym samym zdobył 99. bramkę w rozgrywkach Ligi Mistrzów.
𝐃𝐔𝐁𝐋𝐄𝐓 𝐑𝐎𝐁𝐄𝐑𝐓𝐀 𝐋𝐄𝐖𝐀𝐍𝐃𝐎𝐖𝐒𝐊𝐈𝐄𝐆𝐎! ⚽⚽ Tak właśnie Polak strzelił swojego gola numer 9️⃣9️⃣ w Lidze Mistrzów UEFA! 🤯
📺 Mecz Crveny Zvezdy z Barceloną trwa w CANAL+ EXTRA1 i CANAL+ online: https://t.co/CSTjelglZW pic.twitter.com/oYmSzMzOYu
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 6, 2024
W klasyfikacji najskuteczniejszych strzelców najbardziej prestiżowych rozgrywek klubowych na Starym Kontynencie „Lewego” wyprzedza tylko wielka dwójka światowego futbolu, czyli Cristiano Ronaldo i Leo Messi. Portugalczyk i Argentyńczyk mają w swoim dorobku kolejno 140 i 129 trafień.
Druga połowa miała jednak także cienie dla Barcelony. Kontuzji doznał bowiem młody – zaledwie 17-letni obrońca, czyli Pau Cubarsi. Przy jednej z interwencji defensor został kopnięty w twarz przez piłkarza Crvenej zvezdy, po czym runął na ziemię. Koledzy Cubarsiego momentalnie wezwali na boisko medyków, którzy zadecydowali, że Hiszpan musi zejść. Utalentowanego obrońcę zastąpił inny młokos – 19-letni Sergi Dominguez. W najbliższych godzinach możemy się więc spodziewać komunikatu klubu, w którym dowiemy się, jak poważny jest to uraz.
💔 Cubarsí pic.twitter.com/wQbVFNbPtV
— A D I L (@Barzaboy) November 6, 2024
Jeśli chodzi o zmiany, trzeba przyznać, że są one mocną stroną Hansiego Flicka. Szczególnie dużo „Dumie Katalonii” dało zameldowanie się na placu gry powracającego po urazie kolana Gaviego. Pomocnik idealnie wpisał się w fizyczny charakter meczu, co kilka razy potwierdził zarówno odważnymi wejściami wślizgiem w obronie, jak i ofensywnymi wyjściami w ataku.
Rozruszanie gry przez Gaviego było jednym z czynników, przez który w 76. minucie meczu na tablicy wyników widniał już rezultat 5:1 dla FC Barcelony. Bramkę zdobył Fermin Lopez, jednak przy opisywaniu tego gola trzeba także uhonorować asystenta, którym po raz trzeci w tym meczu okazał się być Kounde. To jest kapitalny sezon prawego obrońcy „Barcy”, który kompletnie nie przypomina tego niegdyś krytykowanego zawodnika.
GOAL BARÇA! FERMÍN! 1-5! pic.twitter.com/6iugHNaA1Z
— FC Barcelona (@FCBarcelona) November 6, 2024
W ostatnich minutach meczów śmiało można stwierdzić, że w szeregach defensywnych „Blaugrany” wkradło się delikatne rozluźnienie. Fakt ten poskutkował drugim golem zespołu z Serbii. Swoją drugą bramkę w Lidze Mistrzów strzelił zawodnik z Angoli – Milson.
Sen na jawie trwa dalej
Ostatnie tygodnie dla FC Barcelony są najlepszym okresem w klubie od lat. Podopieczni Hansiego Flicka wygrywają właściwie w każdym meczu, przy okazji miażdżąc swoich rywali. Weryfikacja? El Clasico wygrane na Estadio Bernabeu 4:0, zwycięstwo 4:1 nad Bayernem, kapitalne wygrane w Lidze Mistrzów. Można tak wymieniać właściwie w nieskończoność.
FC Barcelona zwyciężyła w szóstym meczu z rzędu, przy tym w każdym z nich strzeliła co najmniej trzy gole. Oczywiście, od zachwycania się są kibice – Hansi Flick stąpa twardo po ziemi i wie, że w każdej chwili może nadejść większy lub mniejszy kryzys. Ten póki co zdaje się jednak być na dalekim horyzoncie.
𝐖𝐇𝐎’𝐒 𝐒𝐓𝐎𝐏𝐏𝐈𝐍𝐆 𝐓𝐇𝐈𝐒 𝐁𝐀𝐑𝐂𝐄𝐋𝐎𝐍𝐀⁉️ 🔥😱 pic.twitter.com/4ZyJLenYMq
— 433 (@433) November 6, 2024
Najbliższe wyzwanie przed „Blaugraną” już w najbliższą niedzielę. Wówczas podopieczni niemieckiego trenera w ramach rozgrywek La Liga zmierzą się u siebie z Realem Sociedad.