Inter pokonał niewyraźny Arsenal. O wyniku zadecydował rzut karny

Napisane przez Patryk Popiołek, 06 listopada 2024

Inter Mediolan nie bez problemów pokonał na własnym terenie Arsenal 1:0. Podopieczni Mikela Artety przeważali w drugiej połowie, ale nie potrafili przełamać szczelnej włoskiej defensywy. Obrona Interu spisała się świetnie, a szczególnie Yann Bisseck. Jest to pierwsza porażka drużyny z Londynu w tej edycji Ligi Mistrzów, a także pierwszy stracony gol. „Kanonierzy” notują znaczny spadek formy, ponieważ to ich drugi przegrany mecz z rzędu.

Niemrawa pierwsza połowa

Zarówno Inter Mediolan, jak i Arsenal nie przegrali przed tym spotkaniem w Lidze Mistrzów. Co jeszcze warto podkreślić, obie drużyny nawet nie straciły wcześniej nawet gola. Na Stadio Giuseppe Meazza miało czekać nas jedno z najciekawszych starć tego dnia. Podopieczni Mikela Artety przyjechali do Włoch z dużą chęcią rehabilitacji za ostatnią bezbarwną porażkę w lidze z Newcastle United. Ich dzisiejszy rywal ostatni raz przegrał w połowie września, kiedy to uznał wyższość AC Milanu w Serie A. Spotkanie rozpoczęło się od chwili ciszy dla wszystkich ofiar powodzi w Hiszpanii.

Nas mogła cieszyć obecność Piotra Zielińskiego i to mimo faktu, że do zdrowia wrócił już Hakan Calhanoglu. Za to Jakub Kiwior nie znajduje uznania w oczach Artety i znalazł się na ławce. Tak jak przypuszczaliśmy w zapowiedzi – Hiszpan wystawił boki w postaci Timbera i White’a.

Składy obu drużyn:

Inter: Sommer – Pavard, de Vrij, Bisseck – Dumfries, Frattesi (62′ Barella), Calhanoglu (71′ Asllani), Zieliński (62′ Mkhitaryan), Darmian – Martinez (62′ Thuram), Taremi (79′ Dimarco)

Arsenal: Raya – Timber (82′ Zinchenko), Gabriel, Saliba, White – Merino (46′ Jesus), Partey, Havertz (92′ Odegaard) – Martinelli, Trossard (82′ Nwaneri), Saka

Zdecydowanie lepiej i mocniej w to spotkanie wszedł Inter. Już w 2. minucie byliśmy blisko otwarcia wyniku, kiedy po podaniu Zielińskiego Dumfries huknął prosto w poprzeczkę. Po kilku ofensywnych akcentach ze strony gospodarzy gra zdecydowanie się uspokoiła. Mimo iż zauważalne było zwolnienie tempa w grze, to Arsenal kompletnie nie wiedział, jak przejąć inicjatywę w tym spotkaniu. Ciągle przy piłce utrzymywał się Inter.

W 15. minucie Arsenal miał wykonywać rzut rożny, natomiast zanim do niego doszło, to na jedenastym metrze doszło do walki o pozycje między Martinezem a Gabrielem. Sędzia nie chciał upominać zawodników słownie i nad wyraz szybko pokazał dwie żółte kartki. Gorąco w polu karnym gospodarzy zrobiło się w 29. minucie, kiedy Sommer bardzo niepewnie wychodził do piłki. Dość mocno trafiony został Merino, lecz arbiter nie widział w tej sytuacji powodu do podyktowania karnego.

Pierwsza połowa nie należała do tych najbardziej emocjonujących. Pod koniec swoich sił spróbował Taremi, ale skutecznie przy strzale głowa przeszkadzał mu White. Emocje dopiero w doliczonym czasie gry zapewnił Mikel Merino, który w polu karnym zagrał piłkę ręką, a arbiter nie miał żadnych wątpliwości i podyktował jedenastkę. Do futbolówki podszedł Calhanoglu i bez najmniejszego problemu pokonał Rayę. Inter schodził do szatni na prowadzeniu 1:0. Pod jego nieobecność z Juve karne bił Zieliński, ale to Turek jest podstawowym wykonawcą.

Arsenal atakował, ale bez efektu

Mikel Arteta tuż po przerwie stwierdził, że jego drużyna potrzebuje zmian. Boisko opuścił przeciętny Merino, a w jego miejsce wskoczył Gabriel Jesus. Druga część mogła rozpocząć się bardzo dobrze dla „Kanonierów”, ale na lewej stronie minimalnie niecelny strzał oddał Martinelli. Po pierwszych dziesięciu minutach nie oglądaliśmy zbyt dużej zmiany, jeśli chodzi o emocje i kreowanie sytuacji bramkowych.

Dopiero w 58. minucie nieco bardziej zawrzało pod bramką Interu. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Sakę piłkę z linii wybijał Dumfries. Niedługo później Sommer musiał wyciągnąć się jak długi, po niespodziewanym strzale Havertza. To był zdecydowanie moment Arsenalu, którego jednak podopieczni Artety nie byli w stanie wykorzystać. W tym meczu goście całkowicie dominowali pod względem liczby rzutów rożnych. Sam szkoleniowiec nie ukrywał swojego niezadowolenia, aż w pewnym momencie się zapomniał i… złapał piłkę na murawie. Dostał za to żółtą kartkę.

W ostatnich minutach Inter zdecydowanie cofnął się pod własne pole karne. „Kanonierzy” rozgrywali i próbowali znaleźć dziurę w defensywie, ale co chwilę piłki wybijali de Vrij oraz Bisseck. Ten drugi świetnie zatrzymał strzał Havertza i wyrósł na MVP meczu. W 90. minucie doszło do niebezpiecznego zderzenia w polu karnym Interu, przez co Kai Havertz był mocno opatrywany. Arteta zdecydował, że w miejsce kontuzjowanego Niemca na murawie pojawi się Martin Odegaard, który ostatni mecz rozegrał początkiem września. Ostatnim akcentem meczu w 95. minucie był strzał przebojowego Nwaneriego, lecz niecelny.

Mimo prób i chęci Arsenal nie był w stanie wyrównać stanu rywalizacji na Stadio Giuseppe Meazza. Angielski zespół przegrał drugi mecz z rzędu. Wyniki oraz sam styl mogą niepokoić fanów tego zespołu. Inter natomiast podtrzymuje swoją serię bez porażki i mimo marazmu w ofensywie był w stanie pokonać Arsenal. No i pozostał jedyną ekipą bez straconej bramki w Champions League. Defensywa pokazała dziś, że to nie przypadek.

Fot. screen/Twitter

Nad ranem NBA, a za dnia piłkarskie przygody. W wolnych chwilach komentator, który poza wielkimi ligami, niezwykle ceni sobie wyjazdy na boiska okręgówki.