Manchester United z łatwym zwycięstwem. Bruno Fernandes wreszcie czaruje

Napisane przez Mariusz Orłowski, 10 listopada 2024
Bruno Fernandes i gol na 1:0

Manchester United pokonał na Old Trafford Leicester City aż 3:0. Nie miał najmniejszego problemu, by poradzić sobie z przeciętnymi „Lisami”. Ruud van Nistelrooy pozostał jako tymczasowy szkoleniowiec niepokonany. Oddaje zespół po trzech zwycięstwach i jednym remisie. W trakcie zgrupowania reprezentacji zespół obejmie już Ruben Amorim

Van Nistelrooy kończy przygodę

Ruud van Nistelrooy notuje świetną serię jako tymczasowy szkoleniowiec Manchesteru United. Przed meczem w lidze z Leicester City miał na koncie trzy mecze bez porażki:

  • 5:2 z Leicester City w Pucharze Ligi
  • 1:1 z Chelsea w Premier League
  • 2:0 z PAOK-iem w Lidze Europy

Van Nistelrooy pracował wcześniej jako samodzielny szkoleniowiec PSV, gdzie szło mu całkiem nieźle. Zdobył Puchar Holandii, aż cztery razy ograł Ajax, ale odszedł, bo… „kablować” na niego zaczęli piłkarze, a on nie czuł odpowiedniego wsparcia zarządu. Wygląda na to, że Holender, który na początku sezonu niespodziewanie objął funkcję asystenta Erika ten Haga, pozostanie nim także u Rubena Amorima (jeśli oczywiście zgodę wyrazi Portugalczyk). Pod koniec października Ruud powiedział:

– Postanowiłem wrócić tutaj z bardzo ważnego powodu – jestem tu jako asystent, aby pomóc klubowi zrobić krok do przodu. Wciąż jestem bardzo zmotywowany, aby to zrobić w jakiejkolwiek roli. Jako asystent, a teraz jako tymczasowy menedżer. Potem wrócę do mojego kontraktu asystenta, który mam tu na ten i przyszły sezon. Jestem bardzo zmotywowany, żeby tu zostać i pomóc klubowi iść naprzód. To mój absolutny cel.

Wreszcie Bruno Fernandes w formie

Manchester United rozpoczął bardzo odważnie. Nie było z tego żadnych konkretnych sytuacji podbramkowych, ale gra toczyła się pod bramką „Lisów”. Aktywny to na jednym, to na drugim skrzydle był Amad Diallo i to on asystował piętką do Bruno Fernandesa. Świetnym strzałem popisał się Portugalczyk, trafił na 1:0 i ponownie „ukąsił” Leicester. Blisko dwa tygodnie wcześniej zdobył dwie bramki z tym rywalem w Pucharze Ligi. Leicester na początku było całkowicie bezzębne. Dla Fernandesa pod wodzą van Nisterlooya był to już czwarty gol. U Erika ten Haga miał… zero.

W 28. minucie Leicester po raz pierwszy zagroziło gospodarzom. Facundo Buonanotte zagrał świetną prostopadłą piłkę, ale Wilfried Ndidi kiepsko ją opanował i będąc tuż przed Andre Onaną nie zdołał go pokonać. Kameruński golkiper był czujny, odpowiednio szybko wyszedł i nie dał czasu pomocnikowi. Z czasem „Lisy” zaczęły się rozkręcać, mieć częściej piłkę, łapać pewność siebie. Efektem tego choćby strzał z 34. minuty Harry’ego Winksa. W środkowym fragmencie meczu Leicester nadrobiło statystyki i zaczęło stwarzać sytuacje.

Manchester United najwyraźniej usypiał przeciwnika, bo po oddaniu dominacji podwyższył na 2:0. Wystarczyło dośrodkowanie Mazraouiego z lewej strony (najlepszy transfer United tego lata). Marokańczyk dośrodkował, piłka trafiła najpierw w udo Bruno Fernandesa, a później w udo Victora Kristiansena i zaliczono trafienie jako samobója. W końcówce meczu Amad Diallo omal nie potwierdził świetnej dyspozycji golem. Pięknie minął dwóch obrońców, ale strzelił w środek bramki – prosto w Madsa Hermansena.

Kropka nad i Garnacho

W drugiej połowie przez 20 minut nie padł żaden strzał na obie bramki. Mecz wpadł w fazę sporej nudy i zwyczajnie można było usnąć, bo nic się nie działo. Próby ataku pozycyjnego Leicester były beznadziejne, próby kontr Manchesteru United również. Pierwsze uderzenie oddał dopiero w 69. minucie Jordan Ayew. Nie sprawił on jednak problemu Andre Onanie. Kiedy Alejandro Garnacho popędził z kontrą, to wpadł w pole karne i… przewrócił się, okiwał sam siebie. Było to idealnym podsumowaniem tej połowy.

Niemal 40 minut trzeba było czekać na konkrety, ale kiedy już przyszły, to za sprawą kapitalnego strzału Alejandro Garnacho zza szesnastki. Argentyńczyk po jednej z kontr, notabene doskonale wyprowadzonej przez Christiana Eriksena, wpakował piłkę technicznym strzałem w okienko. Warto dodać także, że asystę zaliczył Bruno Fernandes. Miał on więc udział przy wszystkich trzech golach dla United.

Statystyki z drugiej połowy to zaledwie pięć strzałów w sumie. Gdyby nie strzał Alejandro Garnacho, to o tej połowie można by było całkowicie zapomnieć. Leicester przegrywało 0:2, ale w ofensywie było kompletnie nijakie. Łatwy mecz dla „Czerwonych Diabłów”.

Fot. screen Twitter/X

Nie ma social mediów, ponieważ ich... nie potrzebuje. Pisanie o piłce nożnej traktuje jako odskocznię, lecz nie ma ambicji dziennikarskich, pracując w IT. Piłka = hobby. Od 2008 fan Barcelony. Jeden z sezonowców City "przez Pepa".